Free songs
SanctaMissa.pl

Encyklika „Humani Generis Redemptionem”

12345678910111213141516171819202122


O głoszeniu Słowa Bożego



Do czcigodnych braci patriarchów, prymasów, arcybiskupów, biskupów i innych ordynariuszy utrzymujących pokój i jedność ze Stolicą Apostolską!

Czcigodni Bracia, pozdrowienie apostolskie i błogosławieństwo!


Powołanie Apostołów w celu zbawienia ludzkości

1

Kiedy Jezus Chrystus dokonał odkupienia rodzaju ludzkiego poprzez śmierć na ołtarzu krzyża, Jego pragnieniem było, aby doprowadzić ludzi do posłuszeństwa Bożym przykazaniom, by w ten sposób mogli się zbawić. Aby osiągnąć ten cel, nie użył niczego innego, jak głosu swoich zwiastunów, których zadaniem było ogłoszenie całej ludzkości, w co wierzyć i co robić, aby zostać zbawionym „spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących” (1 Kor 1, 21). Wybrał więc swoich apostołów i po zesłaniu na nich darów Ducha Świętego zgodnie z ich wielkim powołaniem, powiedział im: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię” (Mk 16, 15). Ich nauczanie odnowiło oblicze Ziemi. Jeśli bowiem religia chrystusowa odciągnęła umysły ludzkie od wszelkiego błędu i pociągnęła do prawdy, oraz wydobyła ich serca z głębin grzechu ku doskonałości i pięknu każdej z cnót, z pewnością uczyniła to za pomocą tego właśnie przepowiadania. „Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17). Jako że dzięki Bożej łasce, rzeczy są zachowywane przez te same przyczyny, które powołały je do istnienia, oczywiste jest, że nauczanie prawd religii chrześcijańskiej jest środkiem wybranym przez Boga w celu kontynuowania pracy na rzecz wiecznego zbawienia i że należy go używać z należytym rozumem oraz największą i najbardziej doniosłą troską. Nauczanie to musi być zatem obiektem naszej szczególnej troski i uwagi, szczególnie, gdy istnieje niebezpieczeństwo, że może ono w jakikolwiek sposób utracić choćby część swojej pierwotnej doskonałości lub że jego skuteczność może zostać osłabiona.


Duża ilość, mała jakość

2

To właśnie, Czcigodni Bracia, jest ciężarem dodanym nam do innych współczesnych nieszczęść, w których bardziej niż ktokolwiek inny, jesteśmy próbowani. Jeśli bowiem rozejrzymy się wokół nas i policzymy tych, którzy angażują się w głoszenie Słowa Bożego, to znajdziemy ich więcej niż kiedykolwiek przedtem. Jeśli z drugiej strony zbadamy stan publicznej i prywatnej moralności, konstytucje i prawa narodów, odkryjemy, że istnieje powszechne zapomnienie i lekceważenie praw nadprzyrodzonych, stopniowe odejście od ścisłego standardu cnót chrześcijańskich oraz coraz większe cofanie się ludzi do haniebnych praktyk pogaństwa.


Sztuka władania mieczem Słowa

3

Przyczyny tego zła są różnorodne i wielorakie: nikt jednak nie chce przyjąć godnego ubolewania faktu, że ministrowie Słowa Bożego, nie stosują do odpowiednich środków i zaleceń. Czyżby Słowo Boże przestało być tym, co zostało opisane przez Apostoła, jako żywe, skuteczne i bardziej przeszywające niż jakikolwiek miecz obosieczny? Czyżby od teraz korzysta się ze stępionych krawędzi tego miecza? Jeśli ta broń nie wszędzie przynosi efekt, winę z pewnością należy włożyć na tych szafarzy Ewangelii, którzy nie posługują się nią tak, jak powinni. Nie można bowiem twierdzić, że Apostołowie żyli w lepszych czasach niż my, że znaleźli umysły przychylniej nastawione na Ewangelię, lub że spotykali się z mniejszym sprzeciwem wobec Bożego Prawa.


Przyczyny odejścia od ideału

4

Mając więc na uwadze powagę tego zagadnienia, tak ważnego wobec obowiązków urzędu apostolskiego i przez niego strzeżonego, co więcej ożywionego przykładem naszych dwóch bezpośrednich poprzedników, zdajemy sobie sprawę, że musimy z największym wysiłkiem starać się, aby przywieść głoszenie Słowa Bożego do pierwotnej normy i ideału, do którego musi ono nieustannie dążyć zgodnie z poleceniem Naszego Pana Jezusa Chrystusa i prawem Kościoła Katolickiego.

Przede wszystkim, Czcigodni Bracia, musimy szukać przyczyn naszych odchyleń od właściwej drogi w tej materii. Mogą one zostać zredukowane do trzech: albo wybrany głoszący nie jest właściwą osobą, albo jego urząd nie jest wykonywany z właściwą intencją lub jest wykonywany w niewłaściwy sposób.


Wyłącznie posłani przez biskupów

5

Obowiązek głoszenia, jak naucza Sobór Trydencki, „jest najważniejszym obowiązkiem biskupów” [Sess., XXIV, De. Ref., c. IV]. A Apostołowie, których biskupi są następcami, uważali głoszenie za coś szczególnego. Święty Paweł pisał: „Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię …” (1 Kor 1, 17). Także inni Apostołowie byli zdania, że ​​”nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły” (Dz 6, 2). Mimo że nauczanie jest właściwym obowiązkiem biskupów, to jednak, ponieważ niemożliwe jest, aby oni, rozproszeni przez wiele trosk które spotykają podczas zarządzania swoimi kościołami, zawsze lub wszędzie byli w stanie robić to osobiście. Tak więc z konieczności muszą wypełniać ten obowiązek za pośrednictwem innych. Dlatego też nie można wątpić w to, że wszyscy ci, którzy oprócz biskupów są w ten sposób zaangażowani, są posłani do wypełniania obowiązków biskupich. Niech to będzie pierwsze ustanowione prawo: nikt na własną odpowiedzialność nie może przejąć urzędu głoszenia, aby wypełnić ten obowiązek, lecz każdy musi mieć zgodną z prawem misję, a tę misję może powierzyć tylko sam Biskup. „Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani?” (Rz 10, 15). Teraz Apostołowie zostali posłani, posłani przez Tego, który jest najwyższym Pasterzem i Biskupem naszych dusz [1 P 2, 25]; tak samo było z siedemdziesięcioma dwoma pierwszymi uczniami; nawet sam święty Paweł, chociaż został wybrany i ustanowiony przez samego Chrystusa naczyniem, aby nieść Jego imię, przed poganami i królami [Dz 9, 15], przystąpił do dzieła apostolatu po tym, jak starsi w posłuszeństwie nakazowi Ducha Świętego „Wyznaczcie mi Szawła do dzieła” [Dz 13, 2], nałożyli na niego ręce i posłali go. Ta sama praktyka była stale stosowana we wczesnych dziejach Kościoła. Wszyscy bez wyjątku, zarówno ci, którzy wyróżnili się w porządku kapłańskim jak Orygenes, jak i ci którzy później zostali podniesieni do godności episkopatu, jak Cyryl Jerozolimski, święty Jan Chryzostom, święty Augustyn i inni starożytni doktorzy Kościoła, podjęli urząd głoszenia wraz z sankcjami i autorytetem ich biskupów.



12345678910111213141516171819202122


Nie posłałem ich, lecz oni biegają; nie mówiłem do nich, lecz oni prorokują

6

Ale teraz, Czcigodni Bracia, ten zwyczaj wydaje się zupełnie inny. Wśród naszych wyświęconych mówców jest zbyt wielu, co do których można by zastosować skargę, którą Pan wygłasza przez proroka Jeremiasza: „Nie posłałem tych proroków, lecz oni biegają; nie mówiłem do nich, lecz oni prorokują” (Jr 23, 21). Skarga ta odnosi się do tych, którzy uważają, że dzięki swoim osobliwym zdolnościom umysłu, lub z powodu jakiejkolwiek innej przyczyny, powinni zdecydować się na podjęcie posługi Słowa i znajdują łatwy dostęp do ambon naszych kościołów, gdzie obecnie ktokolwiek może praktykować do woli. Dlatego Czcigodni Bracia, waszym obowiązkiem jest dopilnować, aby tak poważne nadużycie zniknęło, a ponieważ będziecie musieli zdać Bogu i Jego Kościołowi relację z tego, jak karmicie swoje trzody, niech nikt nie waży się wkraczać nieproszony do owczarni i nie karmi owieczek Chrystusa według swego upodobania, dlatego niech nikt już nie naucza w waszych diecezjach, z wyjątkiem waszych wezwań i za waszą zgodą.

Dlatego powinniśmy zwrócić wam największą uwagę, do której zobowiązuje tak święty obowiązek. Na mocy dekretu Soboru Trydenckiego biskupi mogą wybierać dla tego urzędu tylko tych, którzy „są odpowiedni”, tj. tych, którzy „mogą wykonywać posługę głoszenia z zyskiem dla dusz”.


Znaki Bożego powołania

7

Należy zauważyć, że termin „z zyskiem dla dusz”, który wyraża ową regułę, nie oznacza, że z dobitnym lub powszechnym aplauzem, ale z owocem duchowym. To jest sedno ustanowienia instytucji głosiciela Słowa Bożego. Jeśli chcecie, byśmy zdefiniowali teraz dokładnie kwalifikacje tych, którzy naprawdę powinni być uznani za odpowiednich, odpowiadamy: ci, w których odnajdujecie znaki Bożego powołania. Wszystko, co jest wymagane do przyjęcia w stan kapłaństwa, jest również potrzebne do tego, aby ktoś mógł zostać uznany za nadającego się i zdolnego do urzędu głoszenia Słowa. „I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron” (Hb 5, 4). Takie powołanie łatwo określić. Chrystus, Pan nasz i Mistrz, przed swoim wstąpieniem do nieba, w żadnym wypadku nie nawoływał do Apostołów, by szli w różne miejsca i zaczęli głosić, ale powiedział: „Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka” (Łk 24, 49). Jest to zatem znak, dzięki któremu możecie wiedzieć, czy ktokolwiek jest powołany do tego zadania przez Boga: jeśli „zostanie nakłoniony” mocą z wysoka. Co to oznacza, Czcigodni Bracia, można wywnioskować z tego, co działo się w przypadku Apostołów, gdy tylko otrzymali moc z wysokości. Gdy bowiem Duch Święty zstąpił na nich, zostali oni przemienieni z wątłych nijakich uczniów w uczonych mędrców i ludzi niejako doskonałych, nie wspominając tutaj o cudownych darach, którymi zostali obdarowani. Jeśli zatem kapłan posiada wymaganą wiedzę i cnotę, wraz z niezbędnymi kwalifikacjami naturalnymi, bez których mógłby kusić Boga, może być uważany za prawdziwie powołanego do urzędu głoszenia i nie ma powodu, dla którego nie miałby zostać przez biskupa do tej posługi przyjęty. Takie jest znaczenie Soboru Trydenckiego, którego dekret mówi, że biskup nie powinien pozwalać nikomu głosić, chyba że są oni „uznani w cnocie i wiedzy” (Loc cit.). Dlatego biskup powinien dokładnie i gruntownie badać tych, którym powierzy funkcję głoszenia, aby mógł poznać naturę i intencje ich uczoności. Jeśli którykolwiek biskup zachowuje się niedbale i nieroztropnie względem tego obowiązku, najwyraźniej ciężko zaniedbuje ważną sprawę i na niego spada odpowiedzialność za błędy, które może popełnić niewykształcony kaznodzieja oraz za skandal i zgorszenie, które może wywołać.


Rozpoznanie Bożego powołania

8

Aby ułatwić sobie zadanie w tej materii, Czcigodni Bracia, pragniemy, aby w następstwie tego surowe osądy zostały przekazane w dwóch następujących punktach: w sprawie charakteru oraz zdolności uczenia się tych, którzy starają się uzyskać upoważnienie do głoszenia, tak jak ma to miejsce w przypadku charakteru oraz zdolności uczenia się tych księży, którzy będą słuchać spowiedzi. Ktokolwiek zatem zostanie uznany za wadliwego pod tym względem, musi bezwzględnie zostać pozbawiony funkcji, do której to nie jest uprawniony. Wasza godność wymaga tego, gdyż, jak powiedzieliśmy, kaznodzieje są waszymi zastępcami. Dobro Kościoła świętego domaga się tego, by, jeśli ktokolwiek miałby być „solą ziemi i światłością świata” [Mt 5, 13-14], to musi to być człowiek zaangażowany w posługę głoszenia Słowa. Przy tych właściwie ustanowionych zasadach może wydawać się zbędne, aby dalej wyjaśniać, jaki powinien być cel i metoda świętej posługi głoszenia. Jeśli bowiem wybieramy naszych świętych mówców zgodnie z podanymi przez Nas wytycznymi, nie mogą oni zostać nieobdarzeni wymaganymi cnotami, obrać niegodny cel lub zastosować niewłaściwą metodę w swoim nauczaniu. Niemniej jednak wskazane jest rzucenie nieco światła na te dwa punkty, i tym samym głębsze wyjaśnienie, dlaczego niektórzy nie spełniają wymagań ideału dobrego kaznodziei.


Chrystus wzorem dla powołanych

9

Cel, jaki święci oratorzy powinni sobie postawić w umyśle, można zrozumieć w ten sposób, że mogą i powinni oni powiedzieć o sobie, podobnie jak św. Paweł: „Dlatego, że jesteśmy ambasadorami Chrystusa” [2 Kor 5, 20]. Jeśli zatem są oni ambasadorami Chrystusa, powinni mieć ten cel w wypełnianiu swego urzędu, który Chrystus im powierzył, a nawet ten sam, który miał sam Chrystus, gdy żył na ziemi. Albowiem ani Apostołowie, ani kaznodzieje, którzy szli za Apostołami, nie mieli innej misji, jak tą, którą miał Chrystus: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21). Teraz wiemy, dlaczego Chrystus zstąpił z nieba, ponieważ powiedział wyraźnie: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18, 37) „Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie” (J 10, 10).


Zgubne pragnienie próżnej chwały

10

Oba te cele muszą zatem być wykonywane przez mężczyzn, którzy poświęcają się świętej posłudze głoszenia. Muszą rozproszyć światło prawdy objawionej przez Boga oraz ożywiać i wzbogacać nadprzyrodzone życie u tych, którzy ich słuchają. Jednym słowem, zabiegając o zbawienie dusz, mają głosić chwałę Bożą. Jak więc błędne byłoby ogłaszanie kogoś profesorem jakieś dziedziny, gdy nie jest on w niej obeznany, tak samo tego, kto w swoim nauczaniu zaniedbuje prowadzenie ludzi do pełniejszej znajomości Boga, nie należy nazywać kaznodzieją Ewangelii, lecz bezmyślnym oratorem. I oby nie było takich głoszących! Co jest motywacją, która ich napędza i zachęca? Niektórzy są poruszeni pragnieniem próżnej chwały i ją w ten sposób zaspokajają: „Zastanawiają się, w jaki sposób mogą wyrażać wzniosłe myśli, podziwiane przez słabe umysły, zamiast poprzez praktyczne rady wypracowywać zbawienie słuchaczy. Wstydzą się tego, co proste i jasne, aby nie myślano o nich, że nie wiedzą nic ponadto. Wstydzą się dawać mleko najmłodszym” [Gillebertus Abb. w Cant Cantemor, Serm XXVII, 2]. Podczas gdy Jezus Chrystus udowodnił poprzez uniżenie swoich słuchaczy że On był Tym, którego ludzie oczekiwali: „ubogim głosi się Ewangelię” (Mt 11, 5), Jakże wielki wysiłek podejmują tacy ludzie, aby zdobyć sławę dzięki kazaniom, ze względu na wielkość i bogactwo miast oraz splendor wielkich kościołów, w których nauczają! Ale ponieważ wśród prawd objawionych przez Boga są takie, które obnażają słabość naszej zepsutej natury i nie przyciągają tłumów, starannie ich unikają a podejmują tematy, które zostaną przyjęte w miejscach, w których nie ma świętości. Nie rzadko zdarza się, że w samym środku dyskursu o rzeczach wieczności, zwracają się ku polityce, szczególnie wtedy, jeśli właśnie tego rodzaju temat głęboko wciąga umysły ich słuchaczy. Wydaje się, że mają tylko jeden cel: zadowolić słuchaczy i zjednać sobie łaski u tych, których święty Paweł opisuje jako „mających świerzbiące uszy” [2 Tm 4, 3]. Stąd ten niepohamowany i niegodny gest, jaki można zobaczyć na scenach lub w kampaniach wyborczych, to zniewieściałe obniżenie głosu lub te tragiczne wybuchy; ta dykcja jakże charakterystyczna dla dziennikarstwa; te częste aluzje do bluźnierczej i niekatolickiej literatury, a nie do Pisma Świętego czy do Świętych Ojców Kościoła; Te wybiegi często wpływają na zmienność wypowiedzi, uderzają w słuchaczy i zdobywają ich uznanie, ale nie dają im lekcji, którą mogliby wynieść do domu. Jak smutno są ci kaznodzieje zwiedzeni! Mając zagwarantowane oklaski od niewykształconych, których szukają z tak wielkim lizusostwem, i nie bez świętokradztwa, czy jest to naprawdę warto, kiedy wiadomo, że zostaną potępieni przez każdego człowieka roztropnego, a co gorsza, mają powody do obaw przed surowym sądem Chrystusa?



12345678910111213141516171819202122


Ich bogiem brzuch

11

Nie wszyscy jednak, którzy odbiegają od właściwej reguły i normy, Czcigodni Bracia, szukają w swoim nauczaniu wyłącznie powszechnego aplauzu. Często bowiem kaznodzieje, którzy korzystają z tych narzędzi, robią to, aby osiągnąć inny, jeszcze mniej honorowy cel. Niemało jest takich, którzy zapominając o mowie świętego Grzegorza: „Kapłan nie naucza, aby mógł jeść, ale powinien jeść, aby mógł głosić” [In I Regum, lib. III], myślą, że nie nadają się do innych prac, dzięki którym mogli by sobie zapewnić przyzwoite utrzymanie, dlatego biorą udział w głoszeniu, nie dlatego, że mogą godnie wykonywać świętą służbę, ale dlatego by zarabiać pieniądze. Dlatego widzimy, że angażują się całkowicie tam, gdzie głoszenie zwraca się bardziej intratnie, nie bacząc na to, gdzie można oczekiwać lepszych owoców dla zbawienia dusz.


Potrzeba najwyższej ostrożności

12

Skoro od takich, jak ci, można oczekiwać jedynie krzywdy i dyskredytacji, musicie, Czcigodni Bracia, zachować najwyższą ostrożność, abyście, jeśli wykryjecie kogoś, kto dla własnej chwały lub zysku, nadużywa urzędu głoszenia, powinniście od razu usunąć go z tej funkcji. Gdyż człowiek, który nie baczy na to, by nie zbezcześcić tak świętego urzędu przez tak niegodną perwersję, z pewnością w końcu nie zawaha się uciec do jakiegokolwiek zniesławienia i sprowadzi hańbę nie tylko na siebie, ale także na święty urząd, który niegodnie obejmuje.


Święty Paweł – „nauczyciel Prawdy”

13

Ta sama surowość ma być okazana tym, którzy nie potrafią poprawnie nauczać, ponieważ zaniedbali zdobycie tego, co jest konieczne do pełnienia tej funkcji. Jakie są te warunki? Możemy się dowiedzieć z przykładu tego, którego Kościół nazwał „Nauczycielem Prawdy”, Apostoła Pawła. Dzięki Bożemu miłosierdziu możemy mieć wielu kaznodziejów takich jak on!


Trzy rodzaje niezbędnej wiedzy

14

Pierwszą więc lekcją, którą uczymy się od świętego Pawła, jest to, jak dobrze był on przygotowany i wyposażony w głoszenie kazań. Ale nie odnosimy się teraz do uczonej wiedzy, której pilnie poszukiwał za Gamaliela. Albowiem wiedza, wlana do jego duszy dzięki objawieniu, prawie przyćmiła wiedzę, którą nabył dzięki własnym wysiłkom, choć, jak wynika jasno z jego Listów, wiedza ta nie miała dla niego żadnej wartości. Uczenie się, jak powiedzieliśmy, jest dla kaznodziei absolutnie konieczne, ponieważ jeśli nie ma światła wiedzy, łatwo wpada w błąd, gdyż „niewiedza jest matką wszystkich błędów”, jak przestrzega Sobór Laterański IV. Nie mamy tu jednak na myśli każdej wiedzy, ale tylko tą, która jest niezbędna kapłanowi, czyli krótko mówiąc wiedzę, która składa się ze znajomości siebie, Boga i swoich obowiązków. Wiemy bowiem, że samoświadomość doprowadzi kapłana do zrzeczenia się własnych korzyści. Znajomość Boga poprowadzi go do tego, że wszyscy inni poznają i pokochają Boga. A znajomość jego urzędu doprowadzi go do wypełnienia swoich obowiązków i nauczania innych, aby wykonali swoje. Jeśli brakuje mu tych trzech rodzajów wiedzy, to czegokolwiek innego by się nie nauczył, będzie to go tylko nadymać pychą i będzie całkowicie bezużyteczne.


Duchowe przygotowanie do głoszenia

15

Zastanówmy się teraz, jakie było duchowe przygotowanie świętego Apostoła do głoszenia. Oto trzy najważniejsze cechy jego przygotowania: Przede wszystkim był człowiekiem, który zawsze w pełni dostosowywał się do Woli Bożej. Jak tylko został pobity, będąc na drodze do Damaszku, mocą Pana Jezusa, wypowiedział wezwanie jakże godne Apostoła: „Panie, co chcesz, abym czynił?” [Dz 9, 6]. Od momentu tego wydarzenia, jak i zawsze potem, na litość boską, był obojętny na trud czy odpoczynek, na biedę czy bogactwo, na chwałę czy pogardę, na życie czy na śmierć. Nie ulega wątpliwości, że uczynił taki postęp w apostolstwie, ponieważ podporządkował się tak doskonale Woli Boga. Dlatego, podobnie jak św. Paweł, każdy kaznodzieja, poświęcony zbawieniu dusz, powinien przede wszystkim być tak gorliwy w służbie Bożej, aby nie odczuwać żadnego niepokoju tym, kim będą jego słuchacze, ani jaki sukces odniesie i jakie owoce będzie żąć. Nie powinien patrzeć na swoją korzyść, ale na chwałę Bożą.


Umiłowanie cierpienia

16

Ale taka gorliwość o służbę Bożą, wymaga duszy tak przygotowanej na trudy, by nie unikała pracy ani kłopotów jakiegokolwiek rodzaju, i to jest druga cecha, która była widoczna u świętego Pawła. Gdy bowiem Pan mu powiedział: „I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia” (Dz 9, 16), tak chętnie przyjął cierpienie, że napisał: „Pełen jestem pociechy, opływam w radość w każdym ucisku” (2 Kor 7, 4). Rzeczywiście, jeśli ta cierpliwość w trudach ujawnia się w kaznodziei, to zatapia wszelkie ludzkie słabości, które istnieją w nim, i wyjednywa u Boga łaskę, produkowania owoców i zdobywania w niewiarygodnym stopniu dla jego apostolatu przychylności Chrześcijan. Z drugiej strony, niewielki sukces w sercach wiernych osiągają ci, którzy, dokądkolwiek idą, niecierpliwie pragną wygód życia i poza tym, że głoszą swoje kazania, nie dokładają ręki do żadnego innego dzieła świętej posługi, a rezultat tego jest taki, że wydaje się, iż szukają raczej własnej przyjemności niż dobra duszy.



12345678910111213141516171819202122


Modlitwa źródłem Łaski Bożej

17

Po trzecie, mówi nam Apostoł, dla kaznodziei konieczny jest tak zwany „duch modlitwy”. Gdy tylko został powołany do apostolatu, zaczął błagać Boga – „bo właśnie się modli” [Dz 9, 11]. To, że dokonuje się zbawienie dusz, nie jest efektem wylewania obfitego strumienia słów, ani używania subtelnych argumentów, ani wygłaszania gwałtownych przekonań. Kaznodzieja, który jest zadowolony z tych środków, jest niczym innym jak „miedzią brzęczącą albo cymbałem brzmiącym” [1 Kor 13, 1]. To, co nadaje ludzkim słowom życie oraz wigor i sprawia, że wspaniale propagują zbawienie dusz, to Boska łaska: „Bóg dał wzrost” [1 Kor 3, 6]. Ale łaska Boża nie jest zdobywana przez naukę i praktykę, ale przez modlitwę. Dlatego ten, który mało się modli lub zupełnie modlitwę zaniedbuje, na próżno spędza czas i pracę na głoszeniu, gdyż jego kazania ani nie znajdują uznania w oczach Bożych, ani nie przynoszą korzyści tym, którzy go słuchają.


Świętość życia a uczoność

18

Dlatego, aby po krótce wyrazić to, co właśnie powiedzieliśmy, cytujemy słowa świętego Piotra Damiani: „Dla kaznodziei dwie rzeczy są szczególnie potrzebne: mianowicie to, że jego słowa powinny być bogate w duchową mądrość i że z jego życia powinien bić blask pobożności. Jeśli jednak kapłan jest nierówny, w świętym w życiu i w uczoności, świętość życia jest bez wątpienia ważniejsza od zwykłej nauki, ponieważ przykład świętego życia jest mocniejszy niż elokwencja i nauczanie … Kapłan, który pełni urząd nauczania, powinien sprawić, by z jego ust wypływały strumienie niebiańskiej mądrości, a z jego życia promienie pobożności świeciły tak, jak anioł podczas przepowiadania pasterzom Narodzin naszego Pana, by obaj świecili wielkim blaskiem i wyrażali w słowach wieść, którą przyszli głosić” [Epp. Lib. i, Ep. i ad Cinthium Urbis Praef.].


Podobać się nie ludziom, ale Chrystusowi

19

Jednakże, wracając do świętego Pawła, jeśli przyjrzymy się, na jakie tematy miał on zamiar dyskursować, gdy głosił, zauważymy, że skondensował je wszystkie w następujących słowach: „Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2, 2). Celem każdego wysiłku tego apostolskiego człowieka było, aby ludzie poznali Jezusa Chrystusa coraz lepiej i aby sprawić, by ta wiedza miała ponadto wpływ nie tylko na ich wiarę, ale także na ich życie. To było obiektem każdego uderzenia jego apostolskiego serca. Dlatego wszystkie doktryny i polecenia Chrystusa, nawet te bardziej surowe, zostały tak ogłoszone przez świętego Pawła, że ​​nie ograniczał, nie pomijał ani nie tłumił tego, co Chrystus nauczał o pokorze, samozaparciu, czystości, pogardy dla świata, posłuszeństwie, przebaczeniu wrogom itp., ani też nie bał się powiedzieć swoim słuchaczom, że muszą dokonać wyboru między służbą Bogu a służbą Belialowi, ponieważ nie mogą służyć obu; że kiedy opuszczą ten świat, czeka na nich strach; że nie mogą targować się z Bogiem; mogą mieć nadzieję na życie wieczne, jeśli zachowają całe Jego prawo, ale jeśli zaniedbują swój obowiązek i będą ulegać swoim namiętnościom, nie będą mieli czego oczekiwać, poza wiecznym ogniem. Nasz „kaznodzieja prawdy” nigdy nie wyobrażał sobie, że powinien unikać takich tematów, z powodu zepsucia epoki i myśli, że są one zbyt surowe dla jego słuchaczy. Dlatego jasne jest, jak godnymi nagany są ci kaznodzieje, którzy boją się poruszać pewnych aspektów chrześcijańskiej doktryny, z obawy przed słuchaczami. Czy lekarz przepisuje pacjentowi bezużyteczne środki, tylko dlatego, że chory odrzuca skuteczne leki? Testem siły i umiejętności oratora jest jego sukces w zmuszaniu słuchaczy do przyjęcia surowej prawdy, której naucza. W jaki sposób Apostoł Paweł rozwinął temat, którym leczył? „A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy” (1 Kor 2, 4). Jest to zupełnie oczywiste, Czcigodni Bracia, jak ważne dla wszystkich jest, aby oni dokładnie to sobie uświadomili, ponieważ widzimy, że niektórzy z naszych świętych kaznodziejów nie dostrzegają w swoich kazaniach Pisma Świętego, Ojców i Doktorów Kościoła oraz argumentów opartych na świętej teologii, opierając swoje wypowiedzi w przeważającej części tylko na rozumie. Jest to bezsprzecznie złe, bo w porządku nadprzyrodzonym, same zasoby ludzkie nic nie pomogą. Można usłyszeć sprzeciw tego rodzaju: Ludzie nie mają zaufania do kaznodziei, który upiera się przy prawdach objawionych przez Boga, czy to prawda? W przypadku niekatolików to prawda, jednak gdy Grecy poszukiwali mądrości, zła, tego świata, Apostoł mimo to głosił im Chrystusa ukrzyżowanego. Jeśli jednak skupimy się na katolikach, nawet na tych, którzy są nam nieprzyjaźni, na ogół zachowują oni w swoich sercach korzenie wiary, mimo, że ich intelekty są zaślepione, ponieważ ich dusze są zepsute. Jaką puentę miał święty Paweł w swoim nauczaniu? Podobać się nie ludziom, ale Chrystusowi. „Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa” (Gal 1, 10b). Ponieważ Jego serce płonęło miłością Chrystusa, nie szukał on niczego oprócz Chwały Chrystusa. Wszyscy zaangażowani w posługę Słowa byli prawdziwymi miłośnikami Jezusa Chrystusa. Wszyscy oni mogliby powtórzyć słowa świętego Pawła: „Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za gnój, bylebym tylko pozyskał Chrystusa” (Flp 3, 8) oraz „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus” (Flp 1, 21). Tylko ci, którzy płoną miłością, wiedzą, jak podpalić serca innych. Dlatego święty Bernard dał kaznodziei tę radę: „Jeśli jesteś mądry, stań się zbiornikiem, a nie kanałem, bądź pełen siebie tego, co głosisz, i nie myśl, czy wystarczy, aby wylać to na innych” (In Cant. Serm. 18). Doktor dodaje: „Dzisiaj mamy w Kościele mnóstwo kanałów, ale jakże mało jest zbiorników!”


Troska o powołania

20

Musimy dążyć całą naszą mocą, Czcigodni Bracia, aby zapobiec wystąpieniu takiego złego stanu rzeczy w przyszłości. Gdyż jest to waszym obowiązkiem, wypełnijcie go poprzez odrzucenie nienadających się, oraz zachęcanie, szkolenie i kierownictwo powołanych, tak, by od teraz nie brakowało kaznodziejów, którzy są nimi według Bożego serca.


Modlitwa o powołania

21

Przez wstawiennictwo Matki Najświętszej, Czcigodnej Matki Słowa Wcielonego i Królowej Apostołów, niech Jezus Chrystus, miłosierny i wieczny Pasterz dusz, spojrzy z miłością na swoją trzodę, wypełni duchowieństwo duchem apostolskim i sprawi, aby było wielu, którzy z gorliwością będą się starali „okazać się potwierdzonymi dla Boga robotnikami, którzy nie będą się wstydzić słusznie posługiwać się Słowem Prawdy” [2 Tm 2, 15].


Błogosławieństwo apostolskie

22

Czcigodni Bracia! Jako zadatek Bożych łask i w dowód naszej miłości, udzielamy z całego serca wam, waszemu duchowieństwu i ludowi, naszego apostolskiego błogosławieństwa.


Dan w Rzymie, u św. Piotra 15 czerwca 1917 roku, w święto Najświętszego Serca Jezusowego, w trzecim roku Naszego Pontyfikatu.

Papież Benedykt XV



12345678910111213141516171819202122