Free songs
SanctaMissa.pl

Encyklika „Mediator Dei”

WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


O liturgii



Wstęp


1.

Kapłaństwo Chrystusa

Jezus, Syn Boży (Hbr 4, 14), pośrednik między Bogiem a ludźmi (1 Tm 2, 5) i arcykapłan wielki, który wstąpił ponad niebiosa, z chwilą gdy podjął się dzieła miłosierdzia, które rodzaj ludzki obsypało dobrodziejstwami nadprzyrodzonymi, zamierzał niewątpliwie naprawić stosunek między stworzeniem a Stwórcą zakłócony przez grzech i przyprowadzić nieszczęśliwe potomstwo Adama, skażone zmazą pierworodną, z powrotem do Ojca Niebieskiego, praźródła i celu ostatecznego wszystkich rzeczy. Przeto podczas pobytu na ziemi nie tylko ogłosił On początek odkupienia i zwiastował przyjście Królestwa Bożego, lecz przez nieustanną modlitwę i poświęcenie swojej osoby zabiegał o zbawienie dusz, a w końcu, wisząc na krzyżu, ofiarował Bogu samego siebie niepokalanego, „by oczyścić sumienia nasze od uczynków martwych dla służenia Bogu żyjącemu” (Hbr 9, 14).

2.

Kapłaństwo Kościoła

Atoli niebieski Odkupiciel pragnął, by życie kapłańskie, które rozpoczął ze swego śmiertelnego bytu przez modlitwy i ofiarę, przetrwało również na wieki w Ciele Jego Mistycznym, czyli w Kościele. Dlatego ustanowił widzialne kapłaństwo, by na wszelkim miejscu była składana ofiara czysta (Mal 1, 11) i by wszyscy ludzie tak ze Wschodu jak z Zachodu, z grzechu oczyszczenia a posłuszni nakazom swego sumienia, pełnili dobrowolnie i chętnie służbę Bogu.

Przeto Kościół, wierny i posłuszny poleceniom swego założyciela, sprawuje urząd kapłański przede wszystkim poprzez liturgię. Na pierwszym miejscu czyni to przy ołtarzu, gdzie się ofiara krzyża nieustannie przedstawia i odnawia (Sob. Tryd. Ses. 22, c 1.) z różnicą jedynie w sposobie ofiarowania (Sob. Tryd. Ses. 22, c 2.). Następnie czyni to przez Sakramenty, które są szczególnymi środkami udzielającymi ludziom życia nadprzyrodzonego. Wreszcie pełni swój urząd przez hymn pochwalny, który codziennie śpiewa Bogu Najwyższemu.

„Piękny zaiste to widok dla niebios i ziemi” – pisał Nasz Poprzednik, niezapomnianej pamięci Pius XI – „przedstawia modlący się Kościół, gdy przez cały dzień i noc całą nieustannie śpiewa na tej ziemi psalmy ułożone pod natchnieniem Ducha Św. Nie ma godziny, której by liturgia nie uświęcała; nie ma wieku w życiu ludzkim, który by nie brał udziału w dziękczynieniu, w pochwałach, w prośbach i w przebłagalnych obrzędach owej wspólnej modlitwy Ciała Mistycznego Chrystusa, które stanowi Kościół”. (Encyklika 'Caritate Christi’, 3 maja 1932)

3.

Ruch liturgiczny

Wiadomo wam zapewne, Czcigodni Bracia, że przy końcu ubiegłego i na początku obecnego stulecia, rozszerzył się szczególny zapał do nauk liturgicznych. Wzbudziły go chwalebne wysiłki poszczególnych uczonych, a przede wszystkim gorliwe i wytrwałe starania rozmaitych klasztorów sławnego zakonu św. Benedykta. Dzięki temu nie tylko w wielu państwach Europy, ale także i w zamorskich krajach, powstało owocne i godne pochwały współzawodnictwo, którego skutki zbawienne zauważyć się dały zarówno w dziedzinie nauk teologicznych, gdzie liturgia tak zachodnich jak i wschodnich obrządków stała się przedmiotem dokładniejszego i głębszego badania i poznania, jak i w dziedzinie duchowego życia wewnętrznego wielu chrześcijan. Wzniosłe ceremonie Ołtarza i Mszy św. doznały lepszego poznania, zrozumienia i docenienia. Zaczęto coraz tłumniej i częściej przystępować do Sakramentów św. i smakować słodycz modłów liturgicznych. Kult Eucharystii został uznany za źródło i ośrodek prawdziwej pobożności chrześcijańskiej, czym jest w rzeczywistości. Ponadto jaśniejsza stała się prawda, że wszyscy wierni tworzą jedno zwarte ciało, którego głową jest Chrystus, i że stąd wynika obowiązek dla ludu chrześcijańskiego, aby brał udział w liturgii we właściwy sposób.

4.

Starania Stolicy Apostolskiej

Wiadomo wam niewątpliwie, że Stolica Apostolska nigdy nie zaniedbała usilnych starań, by lud jej powierzony przejął się należytym i czynnym zrozumieniem liturgii. Czuwała ona również nad tym, by święte obrzędy jaśniały także na zewnątrz należytą godnością. My sami, gdy przemawialiśmy jak zwykle do kaznodziejów wielkopostnych tego świętego miasta w 1943 r., mocnośmy ich upominali, by zachęcali swoich słuchaczy do jeszcze gorliwszego udziału we Mszy św. A nie tak dawno, pragnąc by lepiej rozumiano modlitwy liturgiczne i by zaostrzył się smak do ich nauk i słodyczy, kazaliśmy na nowo przetłumaczyć z oryginału na język łaciński księgi Psalmów, z których składa się większość modlitw Kościoła katolickiego (Motu Proprio 'In cotidianis precibus’, 24 marca 1945).

Jednakowoż, o ile wszystkie te wysiłki, z powodu zbawiennych skutków, które z nich płyną, niemało pociechy nam przynoszą, to jednak obowiązek sumienia wymaga, byśmy zwrócili swą uwagę na odnowienie, które niektórzy w tej dziedzinie głoszą, i byśmy pilnie dbali, aby ich zamierzenia nie przekroczyły właściwej miary i nie zeszły na manowce. Jeśli bowiem z jednej strony wielce bolejemy nad tym, że w niektórych krajach duch świętej liturgii, jej znajomość i ukochanie są niekiedy nikłe lub prawie żadne, to z drugiej strony z wielką troską i lekiem zauważyliśmy, że niektórzy skłaniają się zbytnio do nowości i zbaczają z drogi zdrowej nauki i rozwagi. Wśród rozmaitych zamierzeń i życzeń, by odnowić liturgię świętą, przemycają często zasady, które w teorii lub w praktyce tę świętą sprawę narażają na niebezpieczeństwo, a nieraz głoszą błędy przeciw wierze katolickiej i zasadom ascezy.

5.

Przyczyny wydania encykliki

Czystość wiary i nieskazitelność moralności powinny stanowić właściwą normę liturgii, którą należy całkowicie uzgodnić z mądrymi naukami Kościoła. Jest więc Naszym obowiązkiem pochwalać i potwierdzać to, co słuszne, a zarazem hamować lub odrzucać to, co z prawdziwej drogi zboczyło. Niechaj jednak opieszali i gnuśni nie sądzą, że chwalimy ich, gdy ganimy błądzących lub hamujemy zbyt śmiałych; podobnie i nieroztropni niechaj nie myślą, że cieszą się naszym uznaniem wtedy, gdy karcimy niedbałych i leniwych. Z faktu, że encyklika Nasza omawia głównie liturgię łacińską, nie należy wnioskować jakobyśmy mniej cenili czcigodne liturgie Kościoła Wschodniego. Obrzędy te, przekazane dawnymi i sławnymi dokumentami, są nam drogie na równi z łacińskimi. Lecz szczególne warunki Kościoła Zachodniego są raczej tego rodzaju, że zdają się wymagać, abyśmy jego sprawy liturgiczne naszą powagą bliżej określili.

Niechaj więc wszyscy chrześcijanie z uległością przyjmą głos wspólnego Ojca, który gorąco pragnie, by wszyscy w ścisłej jedności z Nim przystępowali do Ołtarza, wyznając tę samą wiarę, poddając się temu samemu prawu oraz uczestnicząc jednomyślnie i zgodnie w tej samej Ofierze. Wymaga tego doprawdy cześć Bogu należna; wymagają tego również potrzeby dzisiejszych czasów. Albowiem gdy długa i okrutna wojna rozdzieliła ludzkość nieprzyjaźnią i rzeziami, słusznie ludzie dobrej woli starają się wszelkimi skutecznymi sposobami doprowadzić wszystkich do zgody. Wierzymy jednak, że żadne zamiary i żadne starania nie okażą się w tym wypadku tak skuteczne, jak czynna gorliwość i natchnienie religijne, którymi powinni się przejąć i kierować chrześcijanie. Przyjmując szczerym sercem te same zasady Prawdy, łącząc się ochoczym posłuszeństwem z prawowitymi Pasterzami, z zarazem składając należny hołd Bogu, wierni stworzą społeczność naprawdę braterską, jako że: „Wielu nas jest jednym ciałem, którzy z jednego chleba pożywamy” (1 Kor 10, 17).



WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


Część I

Istota, Pochodzenie i Rozwój Liturgii


I.

Liturgia kultem publicznym

6.

Istota kultu

Zasadniczy obowiązek człowieczy polega niewątpliwie na tym, aby każdy zwracał siebie i swe życie ku Bogu. „Z Nim przede wszystkim winniśmy się łączyć jako z nieustannym początkiem, ku Niemu winna kierować się wytrwale nasza wola, jako ku ostatecznemu celowi. Jego tracimy przez grzeszne zaniedbanie, Jego winniśmy odzyskiwać przez wiarę i ufność” (Św. Tomasz, Summa Theol. II-II, q 81, a. I.). Wtedy zaś człowiek kieruje się prostą drogą ku Bogu, gdy uznaje Jego Najwyższy Majestat i najwyższą Jego nauczycielską władzę, gdy przyjmuje ulegle objawione przezeń prawdy i poddaje się z religijnym uszanowaniem jego przykazaniom; krótko mówiąc, gdy składa Bogu Jedynemu i Prawdziwemu należytą cześć i hołd przez cnotę religii.

Chociaż ten obowiązek wiąże w pierwszym rzędzie każdego z osobna, obowiązuje on jednak również całą wspólnotę ludzką, złączoną w jedno wzajemnymi węzłami społecznymi, skoro i ona zależy od najwyższej władzy Bożej. Należy zauważyć, że ludzie w osobliwy sposób są do tego zobowiązani, gdyż Bóg wyniósł ich do porządku przewyższającego granice ich natury.

Rozważając Stary Zakon przez Boga ustanowiony widzimy, iż Bóg wydał także przepisy dotyczące świętych obrzędów, aby lud do nich się stosował, oddając mu cześć prawowitą. W tym celu ustanowił Bóg różne ofiary i określił rozmaite ceremonie przy składaniu poświęconych Mu darów. Podobnie i to wszystko, co się tyczyło arki przymierza, świątyni i dni świątecznych, było dokładnie określone. Ustanowił Bóg ponadto plemię kapłańskie oraz Najwyższego Kapłana, a nawet ustalił i opisał szaty, których słudzy ołtarza mieli używać, i inne rzeczy, które miały związek z kultem Boga (Kpł). Kult ten zresztą był tylko cieniem czci (Hbr 10, 1), którą Najwyższy Kapłan Nowego Zakonu miał złożyć Ojcu Niebieskiemu.

7.

Kult składany przez Jezusa Chrystusa

Skoro bowiem Boskie „Słowo ciałem się stało” (J 1, 14), Jezus objawił się światu jako obdarzony godnością kapłańską, poddając się Ojcu Przedwiecznemu. Od tego nie odstąpił w ciągu całego życia „i rzekł zstępując na ten świat: oto idę … abym czynił, Boże wolę Twoją” (Hbr 10, 5-7), a w krwawej ofierze krzyża dopełnił On tego w podziwienia godny sposób: „Przez tę wolę jesteśmy uświęceni, przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa na zawsze” (Hbr 10, 10).

Czynny tryb życia Jezusa wśród ludzi nie miał innego celu. Już jako dziecko został ofiarowany Bogu w świątyni Jerozolimskiej. Jako młodzieniec ponownie tam przybywa i następnie raz po raz do niej powraca, by pouczać lud i modły zanosić. Zanim rozpocznie swą publiczną działalność zachowuje przez 40 dni post. Słowami oraz przykładem zachęca nas wszystkich, abyśmy nie tylko w dzień, ale i w nocy zanosili swe błagania do Boga. Jako nauczyciel Prawdy „oświeca On każdego człowieka” (J 1, 9), aby śmiertelni uznawali we właściwy sposób Boga nieśmiertelnego i „nie byli synami odstępstwa na zatracenie, ale wiary na pozyskanie duszy” (Hbr 10, 39). Następnie jako Pasterz prowadzi On swą trzodę i kieruje ją ku pastwiskom życiodajnym; w tej myśli ustanawia prawo, by nikt nie odwracał się od Niego i od drogi prostej, którą wskazał, lecz aby wszyscy za Jego natchnieniem i działaniem świątobliwie żyli.

Podczas Ostatniej Wieczerzy uroczystym i dostojnym obrzędem obchodzi nową Paschę, której zapewnia wieczne trwanie przez boskie ustanowienie Eucharystii. Nazajutrz zaś, wywyższony między ziemią a niebem, składa zbawczą ofiarę ze swego życia, a z piersi swej przebitej rozlewa owe Sakramenty, które udzielają skarbów odkupienia duszom ludzkim. Czyniąc to wszystko ma On na widoku jedynie chwałę Ojca i coraz większe uświęcenie człowieka. Kiedy zaś zasiadł na stolicy niebieskiej szczęśliwości, nie pozwolił, aby kiedykolwiek ustał kult, który ustanowił i który święcie sprawował w ciągu swego ziemskiego życia. Albowiem nie pozostawił rodzaju ludzkiego w sieroctwie, lecz jak nieustannie otacza go swoją potężną i bezpośrednią opieką, jako rzecznik u Ojca w niebiesiech (1 J 2, 1), tak też wspomaga go przez Kościół swój, w którym trwa poprzez wieki Boską obecnością. Ustanowił Kościół jako kolumnę prawdy (1 Tm 3, 15) i szafarza łaski, ufundował go na ofierze krzyża, uświęcił i utrwalił go na wieki (por. Bonifacy IX, Ab origine mundi, 7. X. 1391; Kalikst III Summus Pontifex 1. I. 1456. Pius II, Triumphans Pastor, 23. IV. 1459; Innocenty XI. Triumphans Pastor. 3. X. 1678).

8.

Kult składany przez Kościół

Kościół ma więc ze Słowem wcielonym wspólny cel, wspólne zadanie i rolę, ma mianowicie wszystkim podawać prawdę, ma bezpiecznie rządzić i kierować ludzkością, ma składać Bogu miłą i przyjemną ofiarę i w ten sposób przywrócić między stworzeniem i Stwórcą jedność i harmonię, którą Apostoł Narodów trafnie opisuje tymi słowami: „już nie jesteście gośćmi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie Apostołów i proroków, gdyż głównym kamieniem węgielnym jest sam Jezus Chrystus, w którym wszystkie budowanie ze sobą spojone, rośnie w przybytek święty w Panu, na którym też i wy budujecie się wespół na mieszkanie Boże w duchu” (Ef 2, 19-22).

Przeto społeczność ustanowiona przez Boskiego Odkupiciela zarówno poprzez naukę i władzę, poprzez ofiarę i Sakramenty od Niego otrzymane, przez modlitwy i krew nie dąży do innego celu i nie ma innego zamiaru jak z każdym dniem rozrastać się i scalać, co wtedy się spełnia, gdy Chrystus w duszach ludzkich niejako się zakorzenia i rozkrzewia i gdy nawzajem dusze ludzkie niejako Chrystusem się budują i pomnażają. W ten sposób w tym ziemskim wygnaniu codziennie poszerza się święty przybytek, w którym Majestat Boży otrzymuje miłą i należną cześć. Dlatego też w każdej czynności liturgicznej wraz z Kościołem obecny jest Jego Boski Założyciel. Obecny jest w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, tak w osobie ofiarującego kapłana, jak i przede wszystkim pod postaciami Eucharystycznymi. Obecny jest w Sakramentach przez swą moc, którą w nie wlewa, by stały się środkami uświęcenia. Obecny jest wreszcie w uwielbieniach i błaganiach do Boga zwróconych, jak napisano: „Gdzie są dwaj albo trzech zgromadzeni w imię moje, tam ja jestem pośrodku nich …” (Mt 18, 20).

9.

Definicja liturgii

Liturgia święta stanowi więc część publiczną, którą Zbawiciel nasz, Głowa Kościoła, żywi dla Ojca Niebieskiego, którą społeczność wiernych oddaje Założycielowi swojemu, a przezeń Ojcu Przedwiecznemu. Krótko mówiąc liturgia obejmuje całkowity kult publiczny Ciała Mistycznego Jezusa Chrystusa, a więc Jego Głowy i członków.

10.

Rozwój liturgii

Liturgia wówczas się rozpoczęła, gdy Kościół przez Boga został założony. Albowiem pierwsi chrześcijanie: „trwali w nauce apostolskiej i w uczestnictwie łamania chleba i w modlitwach” (Dz 2, 42). Gdziekolwiek Pasterze mogą zebrać gminę wiernych, tam stawiają ołtarz, na którym odprawiają Mszę świętą i wokół którego sprawują inne obrzędy, by ludzi uświęcić i oddać Bogu należytą chwałę. Wśród tych obrzędów pierwsze miejsce zajmują Sakramenty, czyli siedem głównych źródeł zbawienia. Następuje dalej sprawowanie chwały Bożej, przez którą wierni, między sobą zjednoczeni, stosują się do wskazówek Pawła Apostoła: „Z wszelką mądrością nauczajcie i sami siebie napominajcie w psalmach, hymnach i pieśniach duchownych, w łasce śpiewając w sercach waszych Bogu” (Kol 3, 16). Wreszcie przychodzi czytanie Prawa, Proroków, Ewangelii i listów Apostolskich, a w końcu homilia lub kazanie, w którym przewodniczący zgromadzenia, opowiada dzieje i ważniejsze zdarzenia z życia Chrystusa, a wszystkich obecnych zagrzewa odpowiednimi upomnieniami i przykładami.

Kult ustala się w dostosowaniu do okoliczności i w miarę potrzeb wiernych, rozwija się poprzez nowe obrzędy, wzbogaca się ceremoniami i formułami i to zawsze w ten sposób, „abyśmy sami sobie uświadomili, o ile postąpiliśmy naprzód, abyśmy poczuli żywszą podnietę do wzmożenia postępów: tym znakomitszy bowiem następuje skutek, im gorętsze poprzedza uczucie” (Św. Augustyn, Epist. 130, ad Probam. 18). W ten sposób duch pełniej i skutecznej wznosi się do Boga, a kapłaństwo Chrystusa trwa niewzruszone poprzez wieki, gdyż liturgia nie jest niczym innym jak tylko wykonywaniem czynności kapłańskiej. Kościół, podobnie jak i Jego Głowa, nie odstępuje nigdy swoich synów, pomaga im i zachęca do świętości, aby ozdobieni tą nadprzyrodzoną godnością powrócili kiedyś do Ojca Niebieskiego. Obdarzonych życiem ziemskim wzbogaca on życiem nadprzyrodzonym i niejako rodzi ich ponownie. Umacnia ich siłą Ducha Świętego w walce z nieubłaganym wrogiem; zaprasza wiernych do ołtarza i nieustannymi radami i wezwaniami zachęca do godnego uczestnictwa i sprawowaniu eucharystycznej ofiary; żywi ich anielskim pokarmem, aby się ustawicznie wzmacniali; oczyszcza i pociesza zranionych i skalanych przez grzechy; tych, których natchnienie nadprzyrodzone powołało do urzędu kapłańskiego, poświęca przez przepisane namaszczenie. Łaską niebieską i niebieskimi darami umacnia czysty związek tych, którzy są wezwani do założenia i utwierdzenia rodziny chrześcijańskiej. Wreszcie pocieszywszy i pokrzepiwszy ostatnie chwile doczesnego życia Wiatykiem Eucharystycznym i Ostatnim Namaszczeniem, odprowadza z głęboką czcią zwłoki swoich synów do grobu, nabożnie je tam składa i pokrywa znakiem krzyża, by kiedyś, przezwyciężywszy śmierć, powstali do nowego życia. Nadto błogosławi i modli się uroczyście także za tych, którzy oddają się służbie Bogu, aby osiągnąć doskonałość życia zakonnego. W końcu podaje pomocną dłoń duszom pokutującym w oczyszczającym ogniu, które błagają o wstawiennictwo i modlitwy – by je do wiecznej doprowadzić szczęśliwości.


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


II.

Liturgia jest kultem zewnętrznym i wewnętrznym

11.

Liturgia: kult zewnętrzny i wewnętrzny

Pełny kult, jaki Kościół oddaje Bogu, ma być zarówno zewnętrzny jak i wewnętrzny.

Zewnętrzny – gdyż wymaga tego natura człowieka, który składa się z duszy i ciała. Dlatego również, że zrządzenia Opatrzności, „gdy Boga poznajemy w sposób widzialny podnosi On nas do miłości rzeczy niewidzialnych” (Mszał Rzym. Pref. Boż. Nar.). Poza tym cokolwiek z duszy pochodzi, wyraża się w sposób przyrodzony przez zmysły. Kult Boży nie jest też wyłącznie sprawą jednostek, ale również i całej wspólnoty ludzkiej. Dlatego musi być społeczny, co oczywiście nie mogło by się urzeczywistnić, gdyby w religii nie stosowano zewnętrznych więzi i znaków. Ta zewnętrzna strona kultu ujawnia w osobliwy sposób jedność Ciała Mistycznego i stawia je we właściwym świetle; rozwija w nim zapał, wzmacnia jego siły i ożywia z dniem każdym jego działalność. „Aczkolwiek ceremonie same w sobie nie zawierają żadnej doskonałości, ani świętości, niemniej jednak są one zewnętrznymi czynnościami religijnymi i dzięki tego rodzaju symbolom budzi się w duszy cześć dla rzeczy świętych, myśl wznosi się ku niebu, pobożność się wzmacnia a miłość rozpala, rośnie wiara, gorliwość się utwierdza, dusze proste doznają pouczenia, przystraja się kult Boży, zachowuje się religia a prawdziwych chrześcijan można odróżnić od fałszywych i nieprawdziwych” (Kard. Bona, De divina psalmodia, rozdz. 19, par. 3, 1).

Jednakowoż pierwiastek wewnętrzny kultu musi w nim przeważać: musimy bowiem stale żyć z Chrystusem, całkowicie się Jemu oddać, aby w Nim, z Nim i przez Niego oddawać chwałę należną Ojcu Niebieskiemu. Liturgia święta wymaga, aby te dwa pierwiastki, zewnętrzny i wewnętrzny, ściśle były ze sobą zespolone. Ona sama nie przestaje raz po raz zalecać tego, ilekroć przepisuje wykonanie jakiegoś zewnętrznego aktu kultu. Na przykład, gdy chodzi o post, w tych słowach nas zachęca: „aby zewnętrzne spełnienie naszych obowiązków również i w duszy swe skutki wywierało” (Mszał Rzym. Sekreta, czwartek po II-ej niedz. Postu). W przeciwnym bowiem razie religia stałaby się czczym obrzędem i formą bez treści. Wiadomo Wam, Czcigodni Bracia, że Boski nasz Mistrz uznał za niegodnych świątyni i kazał wypędzić z niech tych, którzy mniemają, iż Bogu cześć oddadzą samym dobrym i zharmonizowanym śpiewem lub teatralnymi gestami, wyobrażając sobie, iż tak najlepiej zabezpieczą sobie wieczne zbawienie bez doszczętnego wyplenienia z dusz swych zastarzałych grzechów. (Mk 7, 6; Iz 29, 13)

Kościół więc pragnie, by wszyscy rzucali się do nóg Zbawiciela i wyznawali Mu swe uwielbienie i swoją miłość; pragnie, by za przykładem chłopiąt, które z radosnym śpiewem zabiegały drogę Chrystusowi wjeżdżającemu do Jerozolimy, tłumy śpiewały hymny i Króla Królów, Stwórcę Najwyższego wszelkich darów, czciły pieśnią chwały i dziękczynieniem; pragnie, by na ustach wiernych były modlitwy, już to błagalne, już to radosne i dziękczynne, aby pokolenia doświadczały przez nie skutków Jego miłosierdzia i Jego potęgi, jak Apostołowie na brzegach jeziora Tyberiadzkiego – lub też by jako Piotr na górze Tabor, porwani światłem kontemplacji i uniesieni natchnieniem, zdali całkowicie siebie i wszystko swoje na wiekuistego Boga.

12.

Jednostronnie zdeformowane przekonania

Zupełnie zatem oddalają się od prawdziwego i istotnego pojęcia świętej liturgii ci, którzy uważają ją tylko za część zewnętrzną kultu, podpadającą pod zmysły lub za jakąś ozdobną okazałość ceremonii. Nie mniej mylą się ci, którzy ją pojmują jako zbiór praw i przepisów, którymi Hierarchia kościelna ustala urządzenie i porządek świętych obrzędów. Wszyscy powinni wiedzieć, że nie można uczcić godnie Boga, jeżeli myśl i wola nie wzniosą się ku doskonałości życia i że kult oddawany Bogu przez Kościół w zjednoczeniu z Jego Boską Głową jest w najwyższym stopniu skuteczny dla osiągnięcia świętości. Skuteczność ta, o ile chodzi o Ofiarę Eucharystyczną i o Sakramenty, wynika w pierwszym rzędzie „ex opere operato”. Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę ową działalność nieskalanej Oblubienicy Jezusa Chrystusa, przez którą ona przy pomocy próśb i świętych ceremonii uświetnia Eucharystyczną Ofiarę i Sakramenty, lub gdy idzie o sakramentalia i wszystkie inne obrzędy ustanowione przez Hierarchię kościelną, to skuteczność pochodni wynika raczej „ex opere operantis Ecclesiae”, czyli ze świętości Kościoła i jego jak najściślejszego zespolenia się z Chrystusem jako Głową.

W związku z tym, pragniemy, Czcigodni Bracia, abyście zwrócili uwagę na nowe poglądy i mniemania o chrześcijańskiej pobożności, która, jak niektórzy mówią, ma być „obiektywna”. Owe poglądy usiłują wprawdzie uwydatnić lepiej tajemnicę Ciała Mistycznego oraz prawdziwą skuteczność łaski uświęcającej i nadprzyrodzone działanie Sakramentów oraz Mszy św., ale posuwają się tak daleko, że nie doceniają lub też całkiem pomijają pobożność, którą nazywają subiektywną, czyli osobistą. W uroczystościach liturgicznych, a zwłaszcza w Przenajświętszej Ofierze Ołtarza, dzieło odkupienia naszego niewątpliwie trwa i możemy dostąpić jego owoców. Chrystus każdego dnia w Sakramentach i we Mszy św. działa dla zbawienia naszego i dzięki temu w każdej chwili oczyszcza On rodzaj ludzki i poświeca go Bogu. Mają więc one moc „obiektywną”, która istotnie wszczepia nas w życie Boże Jezusa Chrystusa. Ta moc skuteczna nie pochodzi od nas, ale z łaski Bożej; jednoczy ona pobożność członków z pobożnością Głowy i z tej pobożności czyni poniekąd dzieło całej społeczności. Z tych wnikliwych rozważań niektórzy wnioskują, że pobożność chrześcijańska winna polegać jedynie na tajemnicy Ciała Mistycznego z pominięciem wszelkiego stosunku „osobistego” lub „subiektywnego”, jak mówią, i dlatego mniemają, że należy zaniechać wszystkich praktyk religijnych, które się nie łączą ściśle z liturgią i które dokonywują się poza liturgią. Każdy musi sobie zdać sprawę, że pomimo słuszności wygłoszonych założeń, podobne wnioski dotyczące dwojakiej pobożności są całkowicie błędne, zwodnicze i bardzo zgubne.

13.

Konieczność prywatnej pobożności

Owszem, należy trzymać się tego, że Sakramenty i Ofiara ołtarza zawierają w sobie wewnętrzną siłę, gdyż są to czynności Chrystusa samego, które łaskę Boskiej Głowy przekazują i rozdzielają członkom Ciała Mistycznego; niemniej jednak, aby one mogły osiągnąć należyty skutek, nieodzownie musi dołączyć się godne usposobienie naszej duszy. Dlatego Paweł Apostoł, o ile chodzi o eucharystię, upomina: „niechaj tedy doświadcza samego siebie człowiek, a tak niech je z chleba tego i z kielicha pije” (1 Kor 11, 28). Dlatego Kościół nazywa wszystkie ćwiczenia duchowne, które oczyszczają dusze nasze, zwłaszcza w czasie Wielkiego Postu, dobitnie a zwięźle, „obroną chrześcijańskiego rycerstwa” (Mszał Rzym. Popielec, modlitwa po posyp. popiołem.). Są one bowiem silnymi staraniami członków, którzy z Bożej pobudki i przy pomocy łaski pragną przylgnąć do Głowy, aby „ukazało się nam”, że posłużymy się wyrażeniem św. Augustyna, „samo źródło łaski w Głowie naszej” (Św. Augustyn, De praedestinatione Sanct. 31).

Trzeba jednak zauważyć, że owe członki żyją i że są wyposażone i uzdolnione własnym rozumem i wolną wolą; jest zatem rzeczą nieodzowną, aby przysunąwszy usta do źródła, czerpały życiodajny pokarm i przemieniały go w siebie; muszą też oddalić to wszystko, co by mogło przeszkadzać skuteczności tego pokarmu. Należy więc stanowczo stwierdzić, że Odkupienie, które jest w swej istocie dziełem od naszej woli niezależnym, wymaga jednak wysiłku duszy naszej, byśmy mogli osiągnąć zbawienie wieczne. Niewątpliwie należy odrzucić i uważać za bezpłodną tę prywatną i wewnętrzną pobożność, która zaniedbuje Przenajświętszą Ofiarę Ołtarza i sakramenty i która odsuwa się od zbawiennej łaski spływającej z Głowy na członki. Lecz gdy chodzi o zamysły i ćwiczenia pobożne nie związane ściśle z liturgią, które dlatego jedynie mają na względzie czynności ludzkie, aby je wnieść ku Ojcu Niebieskiemu, by pobudzić ludzi do pokuty i zbawiennej bojaźni Bożej, a stromą drogą doprowadzić ich szczęśliwie do szczytu świętości, odciągając ich od pokus świata i nałogów, to takie ćwiczenia pobożne są nie tylko godne najwyższej pochwały, lecz wprost niezbędne, gdyż odkrywają niebezpieczeństwa w życiu duchownym, skłaniają do nabywania cnót i wzmacniają czynną gorliwość, z jaką należy poświęcić na służbę Chrystusa siebie i wszystko swoje.

Prawdziwa i właściwa pobożność, którą Doktor Anielski określił słowem „devotio”, jest głównym aktem cnoty religii, aktem, który wprowadza właściwy ład między ludźmi i zwraca ich skutecznie ku Bogu, dzięki czemu dobrowolnie i z całego serca poświęcają się wszystkiemu, co dotyczy kultu Bożego (Św. Tomasz, Summa Theol. II-II ae q. 82, art. I). Ta pobożność wymaga rozważania prawd nadprzyrodzonych i wspiera się na ćwiczeniach duchownych: to ją karmi, pobudza, wzmacnia, a nas zachęca do doskonalszego życia. Religia chrześcijańska, o ile ją się w należyty sposób praktykuje, wymaga, by wola poświęciła się nade wszystko Bogu i wpływała swą mocą na pozostałe władze duszy. Atoli akt woli poprzedzony jest aktem rozumu; zanim więc obudzi się pragnienie i postanowienie poświęcenie się przez Ofiarę Najwyższemu Bóstwu, stanowczo potrzeba znajomości tych faktów i pobudek, które religię nakazują, a jakimi są, dla przykładu, ostateczny cel człowieka, doskonałość Bożego Majestatu, obowiązek nasz względem Stwórcy a wreszcie niewyczerpane skarby miłosierdzia, którymi Bóg nas pragnie obdarzyć, i konieczność łaski nadprzyrodzonej do osiągnięcia naznaczonego nam celu oraz do trzymania się tej osobliwej drogi, którą nam Opatrzność wyznaczyła, mianowicie drogi zjednoczenia każdego z nas, jako członków Ciała, z Jezusem Chrystusem Głową. A że miłość nie zawsze jest pobudką dostatecznie przekonywującą dla ducha naszego niepokojonego złymi popędami, konieczne jest również rozważanie i rozpamiętywanie sprawiedliwości Bożej, które dokona w nas zbawiennych wstrząsów i doprowadzi do chrześcijańskiej pokory, pokuty i naprawy obyczajów.

14.

Owoce prawdziwej pobożności

Nie należy tego wszystkiego uważać za czcze przypominanie czy próżne rozważanie: zmierza to bowiem praktycznie ku temu, by nasze zmysły i ich poruszenia poddać rozumowi oświeconemu Prawdą katolicką; aby duch nasz pokutował, oczyszczał się i ściślej jednoczył się z Chrystusem, upodobniając się coraz bardziej do Niego; aby czerpał z Niego owe Boże natchnienia i Bożą moc, których potrzebuje; aby jeszcze skuteczniejsze były podniety pobudzające ludzi do dobrych uczynków, do wiernego spełniania obowiązków, do ścisłego praktykowania religii i do gorliwego ćwiczenia się w cnocie: „wyjście Chrystusa, a Chrystus Boży” (1 Kor 3, 23).

Niechaj więc w pobożności panuje ład i porządek, i niech wszystko układa się, że tak powiemy, „teocentrycznie”, jeżeli istotnie chcemy, by wszystko obróciło się na chwałę Boga przez to życie i łaskę, które na nas spływają z Chrystusa, naszej Boskiej Głowy: „Mając tedy bracia ufność, że wejdziemy do świątnicy we Krwi Chrystusa, dokąd poświęcił nam drogę nową i żywą poprzez zasłonę, to jest przez Ciało swoje, i Kapłana wielkiego nad domem Bożym, przystąpmy ze szczerym sercem w pełności wiary, pokropieniem oczyszczeni na sercach od złego sumienia, i obmyci na ciele czystą wodą. Trzymajmy się niezachwiani wyznania nadziei naszej … i przypatrujmy się jedno drugim, by się zagrzewać do miłości i dobrych uczynków” (Hbr 10, 19-24).

Stąd rodzi się zgodna i harmonijna równowaga wśród członków Ciała Mistycznego Jezusa Chrystusa. Kościół, pouczając nas o wierze katolickiej i nakłaniając nas do posłuszeństwa chrześcijańskim przykazaniom, toruje i ubezpiecza drogę dla swojej głównej działalności kapłańskiej i uświęcającej; przygotowuje nas do gruntowniejszego rozmyślania życia Zbawiciela i prowadzi do pełniejszego poznania tajemnic wiary, abyśmy z nich czerpać mogli pokarm nadprzyrodzony, którym umocnieni i wzbogaceni zdołamy bezpiecznie postępować przez Chrystusa do życia doskonałego.

Kościół nie tylko przez swoich kapłanów, lecz i przy pomocy pojedynczych wiernych, przejętych w ten sposób duchem Chrystusowym, usiłuje przeniknąć tymże duchem życie ludzkie i działalność ludzką: prywatną, rodzinną, społeczną czy ekonomiczną i polityczną, by tym łatwiej ci wszyscy, co synami Bożymi się mianują, osiągnęli wytknięty im cel. Przeto tego rodzaju prywatne praktyki chrześcijańskie i te pobożne wysiłki, którymi wierni starają się oczyszczać swe sumienia, niewątpliwie pobudzają siły duszy i lepiej ją przygotowują do uczestnictwa w Przenajświętszej Ofierze Ołtarza, do przyjęcia z obfitszymi owocami Sakramentów i do takiego odprawiania świętych obrzędów, aby z nich wychodzili gorliwiej usposobieni, ożywieni ochotą oddania się i modlitwie i umartwieniu według chrześcijańskiego obyczaju, by czynniej odpowiadać wezwaniu natchnienia łaski Bożej i z każdym dniem coraz wierniej naśladować cnoty Boskiego Zbawiciela. Będzie to nie tylko z korzyścią dla każdego z osobna, ale i całego Ciała Mistycznego, w którym cokolwiek się dzieje dobrego pochodzi z łaski jego Głowy i rozlewa się na pożytek wszystkich członków.

15.

Harmonia między elementem wewnętrznym i zewnętrznym

Nie powinno więc być żadnej sprzeczności w życiu duchowym między Bożym działaniem, które w duszę wlewa łaskę dla uwiecznienia naszego odkupienia, a pracowitą współpracą człowieka, która nie powinna udaremniać łaski Bożej (2 Kor 6, 1). Podobnie nie powinno być niezgodności między skutecznością zewnętrznych obrzędów sakramentalnych, rodzącą się „ex opere operato”, a pełną zasług czynnością tych, którzy ich udzielają lub otrzymują, a którą nazywamy „opus operantis”. Nie powinno być rozterki między nabożeństwami publicznymi a prywatnymi modlitwami, między zasadami cnotliwego życia a kontemplacją rzeczy nadprzyrodzonych, między życiem ascetycznym a pobożnością liturgiczną, wreszcie między jurysdykcją i prawowitą władzą nauczania Hierarchii kościelnej a władzą kapłańską we właściwym tego słowa znaczeniu, którą pomazańcy Chrystusowi sprawują przez liturgiczną służbę Bożą. Dla ważnych przyczyn Kościół wymaga z naciskiem, aby ci, którzy na mocy powierzonego im urzędu odprawiają służbę ołtarza lub przyjęli zobowiązania życia zakonnego, w chwilach oznaczonych oddawali się pobożnej medytacji, dokładnemu rachunkowi sumienia i innym ćwiczeniom duchownym (Kod. Prawa Kan. 125, 126, 565, 571, 595, 1367), oni bowiem są w szczególny sposób wyznaczeni do pełnienia funkcji liturgicznych, odprawiania Mszy św. i odmawiania oficjum. Niewątpliwie modlitwa liturgiczna, jako nabożeństwo publiczne świętej Oblubienicy Jezusa Chrystusa, przewyższa godnością modlitwy prywatne. Ta wyższość jednak nie oznacza bynajmniej, by publiczna i prywatna służba Boża miały się ze sobą nie zgadzać, albo sobie przeszkadzać. Obydwie ożywia jeden i ten sam duch, obydwie się zlewają i dopełniają według tych słów „wszystko i we wszystkim Chrystus” (Kol 3, 11) i do jednego zmierzają celu „ażeby Chrystus w nas był ukształtowany” (Gal 6, 19).


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


III.

Liturgia podlega przepisom Hierarchii kościelnej

16.

Przepisy hierarchii kościelnej

Jednakowoż by dokładniej i trafniej zrozumieć, czym jest liturgia święta, musimy jeszcze rozważyć inną niemniej ważną jej cechę i właściwość. Kościół mianowicie jest społecznością, a zatem potrzebuje własnego autorytetu i hierarchii. Wszystkie członki Ciała Mistycznego uczestniczą w tych samych łaskach i dążą do jednakowego celu, nie wszystkie jednak piastują tę samą władzę i nie wszyscy mogą wykonywać jednakowe czynności. Boski Zbawiciel pragnął bowiem, by Jego Królestwo zasadzało się na świętym porządku i opierało się na jakimś stałym fundamencie. Porządek ten jest niejako obrazem hierarchii niebieskiej.

17.

Hierarchia i urząd kapłański Kościoła

Władza kapłańska została powierzona jedynie Apostołom i tym z kolei, na których oni lub ich następcy nałożyli ręce. Mocą tej władzy zastępują oni osobę Jezusa Chrystusa wobec ludu sobie powierzonego, a wobec Boga działają w imieniu tego ludu. Takie kapłaństwo nie przechodzi na innych drogą dziedzictwa ani pokrewieństwa, nie wyłania się ono z gminy chrześcijańskiej ani z woli lub nadania ludu. Sługa ołtarzy, zanim w imieniu ludu będzie zwracał się do Boga, już był ustanowiony następcą Boskiego Zbawiciela dla spraw świętych. Dlatego, że Jezus Chrystus jest Głową tego ciała, którego wierni są członkami, kapłan zastępuje Boga wobec ludu sobie powierzonego. Władza, którą mu powierzono, z istoty swojej nie ma w sobie nic ludzkiego, jest na wskroś nadprzyrodzona i od Boga pochodzi. „Jako Ojciec mnie posłał tak i ja was posyłam” (J 20, 21) … „kto was słucha, mnie słucha” (Łk 10, 16). „Idąc na cały świat opowiadajcie Ewangelię wszelkiemu stworzeniu: kto uwierzy i ochrzci się będzie zbawiony” (Mk 16, 15-18). Przeto widoczne i zewnętrzne kapłaństwo Jezusa Chrystusa jest przekazywane w Kościele nie w sposób powszechny, ogólny i wiernym wspólny, ale tylko wybranym jednostkom. Kapłaństwo rodzi się duchowo z jednego z siedmiu Sakramentów, który nie tylko udziela łaski odpowiedniej dla szczególnych warunków i obowiązków tego życia, ale również wyciska niezatarte znamię, które upodabnia sługi ołtarza do Chrystusa Kapłana i uzdalnia ich do spełniania prawowitych czynności kultu, które wiernych wiodą do świętości, a Bogu oddają należną cześć według przepisów przez Niego ustanowionych. Albowiem tak samo jak obmycie z Chrztu świętego wyróżnia wiernych i oddziela ich od wszystkich innych, których nie obmyła oczyszczająca woda i którzy nie są członkami Chrystusa, tak i Sakrament kapłaństwa odróżnia kapłanów od innych wiernych nie obdarowanych tym charyzmatem. Wezwani natchnieniem z góry, wstąpili do służby świętej, która ich stawia przy ołtarzach. Zostali niejako narzędziami Bożymi, przez które życie nadprzyrodzone udziela się Ciału Mistycznemu Jezusa Chrystusa.

Poza tym, jak wyżej wspomnieliśmy, oni jedynie posiadają ów znak niezatarty, który ich upodabnia do Chrystusa Kapłana: „tylko ich ręce są poświęcone, aby cokolwiek oni błogosławią było błogosławione, cokolwiek zakonsekrują było konsekrowane i uświęcone w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Pontif. Rzym. De ordinatione presbyteri, in manuum unctione). Niechaj do nich pośpieszą wszyscy, którzy pragną żyć z Chrystusem, od nich bowiem otrzymają pociechę i pokarm życia duchowego: od nich przyjmą zbawienne lekarstwo, które ich uleczy i wzmocni, by mogli powstać skutecznie z upadku i nieszczęścia występków. Oni to wreszcie błogosławić będą pożyciu rodzinnemu i skierują ostatnie tchnienie życia śmiertelnego ku bramom wiekuistej szczęśliwości.

18.

Stosunek liturgii do wiary

Skoro więc liturgia dokonuje się w pierwszym rzędzie przez kapłanów w imieniu Kościoła, przeto jej organizowanie, układ i formy muszą zależeć od władzy Kościoła. Ta zasada wynika z samej natury kultu chrześcijańskiego, a historyczne fakty potwierdzają ją. Jest jeszcze inny wzgląd, który uzasadnia to niewzruszone prawo hierarchii kościelnej, a mianowicie oczywiste i najściślejsze połączenie liturgii z tymi zasadami nauki, które Kościół podaje jako artykuły prawdy, oraz potrzeba dostosowania liturgii do nakazów wiary katolickiej, podawanych przez najwyższy autorytet nauczający dla zabezpieczenia nieskazitelności religii przez Boga objawionej. Sądzimy, iż należy w związku z tym dobrze wyświetlić pewien szczegół, który już niewątpliwie Czcigodni Braci, jest wam wiadomy. Chodzi tu o zasadniczy błąd tych, którzy dopatrzyli się w liturgii jakby probierza prawd, które należy w wierze zachować, czyli że Kościół winien uznać tylko te prawdy, które poprzez święte obrzędy liturgiczne dały owoce pobożności i świętości, a odrzucać te artykuły wiary, które się w liturgii nie wypowiadają. Stąd ów aksjomat „lex orandi, lex credendi”. A jednak nie tak uczy i zaleca Kościół. Kult, który Kościół składa najlepszemu i wszechmogącemu Bogu, jest według wyraźnych i zwięzłych słów Augustyna, nieustannym wyznaniem wiary katolickiej, aktem nadziei i miłości: „przez wiarę, nadzieję i miłość”, tak pisze „mamy Bogu cześć oddawać” (Św. Augustyn, Enchiridion, rozdz. 3). W liturgii świętej wyznajemy otwarcie i wyraźnie wiarę katolicką, nie tylko obchodząc Tajemnice święte, sprawując Ofiarę i udzielając Sakramentów, ale także odmawiając lub śpiewając „Credo”, które jest znakiem i jakby zawołaniem chrześcijan, a wreszcie odczytując księgi święte powstałe pod natchnieniem Ducha Św. lub także inne pisma. Cała liturgia więc zawiera wiarę katolicką, gdyż publicznie świadczy o wierze Kościoła. Z tej to przyczyny, ilekroć chodziło o definicję jakiejś prawdy objawionej przez Boga, Papieże i Sobory, czerpią z tzw. „źródeł teologicznych”, nie rzadko również i z liturgii przytaczali argumenty. Tak na przykład postąpił Nasz Poprzednik niezapomnianej pamięci Pius IX, gdy ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Podobnie i Kościół i Ojcowie, gdy roztrząsano wątpliwości i spory na temat jakiejś prawdy, nie omieszkali szukać światła w obrzędach przekazanych przez starożytne wieki. Stąd owo sławne i czcigodne powiedzenie: „Legem credendi lex statuat supplicandi” („De gratia Dei”, „indiculus”).

Więc liturgia święta nie określa wiary katolickiej ani jej nie ustala swoją własną mocą w sposób absolutny; lecz raczej, będąc wyznaniem prawd nadziemskich, które podlegają najwyższej władzy nauczającej Kościoła, może podsuwać argumenty i świadectwa nie małej zaprawdę wartości dla określenia szczególnych artykułów nauki chrześcijańskiej. Jeżeli więc chcemy w sposób absolutny i powszechny rozpoznać i określić stosunek, jaki zachodzi między świętą liturgią a wiarą, możemy całkiem słusznie powiedzieć: „Lex credendi legem statuat supplicandi”. To samo należy stwierdzić jeżeli idzie o pozostałe cnoty teologiczne: „W wierze, nadziei i miłości z nieustannym pragnieniem wciąż się modlimy” (Św. Augustyn, Epist 130 Ad Probam).


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


IV.

Postęp i rozwój liturgii

19.

Wkład Boży i ludzki

Hierarchia kościelna zawsze wykonywała swe prawo w odniesieniu do spraw liturgicznych, ustanawiając i urządzając kult Boży oraz otaczając go dla chwały Bożej i pożytku chrześcijan blaskiem i świetnością. Przy tym nie wahała się nigdy, nie naruszając istoty Mszy i Sakramentów, zmieniać to, co uznawała za już nieodpowiednie, a wprowadzając to, co skuteczniej mogło się przyczynić do większej chwały Jezusa Chrystusa, Trójcy Przenajświętszej lub do pouczenia i zbawiennej zachęty ludu chrześcijańskiego (Konst. Ap., Divini Cultus, 20 grudnia 1928). Liturgia święta bowiem składa się z pierwiastków Bożych i ludzkich. To co Boże, ustanowione przez Boskiego Zbawiciela, nie może żadną miarą być zmienione przez ludzi, natomiast to, co ludzkie może, według potrzeb czasu, okoliczności i dusz, ulegać przemianom, które zatwierdza Hierarchia kościelna wsparta pomocą Ducha Świętego. Stąd pochodzi owa przedziwna rozmaitość obrzędów Zachodu i Wschodu. Stąd wynika ów postępujący rozrost poszczególnych zwyczajów w kulcie religijnym i poszczególnych praktyk nabożnych, które powoli się rozwijały, a które w dawnych wiekach zaledwie się zarysowały. Stąd też zdarza się niekiedy, że niektóre nabożne zwyczaje liturgiczne, zapomniane z biegiem czasu, kiedyś znowu wchodzą w życie i odnawiają się.

Wszystko to świadczy o czerstwej żywotności przeczystej Oblubienicy Jezusa Chrystusa poprzez wieki; tym wyraża się owa święta rozmowa prowadzona przez nią na przestrzeni przemijających epok z Boskim Oblubieńcem, w której wyznaje wiarę ludów sobie powierzonych i swoją miłość niewyczerpaną; to wszystko wreszcie wskazuje na mądrość urządzeń i przepisów, które co dzień wzbudzają i pomnażają w wiernych zrozumienie Chrystusa.

20.

Przyczyny zmian form liturgicznych

Wiele było przyczyn, które tłumaczą postępy świętej liturgii i które ją rozwijają poprzez długie a chwalebne wieki Kościoła. Tak na przykład gdy nauka katolicka o Wcieleniu Słowa Bożego, o Sakramencie i Ofierze Eucharystycznej, o Bogarodzicy Dziewicy Maryi, dokładniej i jaśniej została określona, wprowadzono nowe formy obrzędów, które pełniej i stosowniej oddawały i odzwierciedlały w czynnościach liturgicznych światło, które z większym blaskiem płynęło z orzeczeń nauczającego Kościoła, by tym łatwiej mogło dotrzeć do umysłów i do dusz ludu chrześcijańskiego.

Dalszy rozwój ustawodawstwa kościelnego w zakresie udzielania Sakramentu Pokuty oraz zaprowadzenia a następnie zniesienia instytucji katechumenatu, ustalony w Kościele łacińskim zwyczaj Komunii pod jedną postacią – oto przyczyny nie bez znaczenia, dla których w ciągu wieków starodawne obrzędy uległy zmianie, a stopniowo wprowadzono nowe, które zdawały się lepiej odpowiadać świeżo wydanym zarządzeniom w tym zakresie. Niemało również przyczyniły się do rozwoju liturgii praktyki i nabożeństwa nie mające ścisłego związku z liturgią świętą, a które powstały z osobliwego zrządzenia Opatrzności w następnych stuleciach i tak pięknie wśród ludu się rozkrzewiły, jak coraz powszechniejszy kult Eucharystii, jak nabożeństwo do Męki Zbawiciela naszego, do Najświętszego Serca Jezusowego, do Bogarodzicy i Jej Przeczystego Oblubieńca. Przyczyniły się równie do tego okoliczności zewnętrzne, jak publiczne pielgrzymki do grobów męczenników z pobożnością urządzone i szczególne posty w tej samej intencji ustanowione, błagalne modły stacyjne, które w duchu pokuty odprawiano w tym świętym mieście i w których nie rzadko brał udział sam Papież. Łatwo też zrozumieć, że nie mało zaważył tu rozkwit sztuk pięknych, a zwłaszcza architektury, malarstwa i muzyki, które ustalały i rozmaicie kształtowały zewnętrzne formy liturgiczne.

21.

Utworzenie Kongregacji Obrzędów

Swego prawa używał w liturgii Kościół, gdy chodziło o ochronę kultu Bożego przed nadużyciami, jakie bądź to prywatni, bądź poszczególne kościoły wprowadzały w sposób nierozważny i nieroztropny. Doszło do tego, że takie zwyczaje i praktyki rozmnożyły się w ciągu XVI wieku, prywatne inicjatywy liturgiczne poczęły zagrażać nieskazitelności wiary i pobożności, co heretykom szło bardzo na rękę i wielce przyczyniło się do rozpowszechnienia ich podstępów i błędów. Wówczas to Nasz Poprzednik niezapomnianej pamięci Sykstus V założył w roku 1588 świętą Kongregację Obrzędów, która miała strzec przepisanych ceremonii Kościoła i nie dopuszczać jakiejkolwiek ich skazy (Konst. Immensa, 22 stycznia 1588. 49). Także w naszych czasach instytucja ta na mocy przyznanych jej uprawnień stanowi i rozstrzyga z czujną troskliwością o sprawach liturgicznych (Kod. P. K. kan. 253).


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


V.

Postępu liturgii nie można uzależniać od samowoli prywatnej

22.

Najwyższa władza w dziedzinie liturgii

Ponieważ jedynie Najwyższemu Pasterzowi przysługuje prawo uznawania i ustanawiania zwyczajów dotyczących kultu Bożego oraz wprowadzania i zatwierdzania nowych obrzędów, On jeden może je zmieniać, gdy uzna to za potrzebne (Kod. P. K. kan. 1257). Biskupi zaś mają prawo i obowiązek pilnego czuwania, by przepisy kanonów świętych, tyczące się kultu Bożego, były ściśle przestrzegane (Kod. P. K. kan. 1261).

Nie godzi się więc pozostawiać uznaniu osób prywatnych, choćby nawet należały do stanu duchownego, świętych i czcigodnych spraw, należących do życia religijnego społeczności chrześcijańskiej, a dotyczących wykonywania kapłaństwa Jezusa Chrystusa, kultu Boga, należytego oddawania czci Trójcy Przenajświętszej, Słowu Wcielonemu, Jego Najświętszej Rodzicielce i wszystkim innym świętym. Dla tych samych przyczyn nie wolno prywatnym jednostkom wydawać zarządzeń w sprawach czynności liturgicznych, które z natury swej są najściślej związane z dyscypliną kościelną, z ładem, jednością i harmonią Ciała Mistycznego, a nierzadko i z nietykalnością wiary katolickiej.

Niewątpliwie Kościół jest żywym zespołem członków, dlatego także i w zakresie świętej liturgii rozrasta się, rozwija się i ulega z biegiem czasu przemianom według potrzeb i okoliczności, do których się dostosowuje, nie naruszając przy tym czystości swojej nauki. Od tego należy dobrze odróżnić zuchwałe usiłowania tych, którzy z rozmysłem wprowadzają nowe zwyczaje liturgiczne lub też żądają wskrzeszenia obrzędów przeżytych, niezgodnych z obowiązującymi dziś przepisami i rubrykami. Nie bez wielkiego żalu dowiedzieliśmy się, Czcigodni Bracia, że się takie rzeczy dzieją i to nie tylko w sprawach małej wagi, ale i w donioślejszych. Trafiają się tacy, którzy używają języka narodowego przy odprawianiu Przenajświętszej Ofiary, którzy święta dla przyczyn głęboko przemyślanych ustalone przenoszą na inne dni – tacy wreszcie, którzy wykreślają z urzędowych ksiąg modlitw publicznych Pisma Starego Testamentu, uważając, że podobno nie odpowiadają one duchowi dzisiejszych czasów i są rzekomo kłopotliwe.

23.

Język liturgiczny

Język łaciński, którego używa wielka część Kościoła, jest widocznym i pięknym znakiem jedności, jest też lekarstwem skutecznym przeciw jakimkolwiek skażeniom autentycznej nauki. W wielu obrzędach używanie języka narodowego może okazać się pożyteczne dla ludu, niemniej jednak tylko Stolica Apostolska ma prawo zezwalać na jego użytek. Nie wolno więc niczego poczynać w tym zakresie bez zasięgnięcia u niej rady i zgody. Porządek liturgii świętej zależy bowiem jedynie od postanowień i zarządzeń Stolicy Apostolskiej.

24.

Stare i nowe formy

To samo należy sądzić o usiłowaniach, które niektórzy podejmują, by przywrócić niektóre dawne obrzędy i ceremonie. Owszem liturgia dawnych wieków jest niewątpliwie godna szacunku. Nie należy jednak mniemać, iż dawny zwyczaj, dlatego tylko że tchnie starożytnością, jest lepszy i stosowniejszy, czy to sam przez się, czy to w odniesieniu do późniejszych czasów i nowych warunków. Także nowe obrzędy liturgiczne są godne szacunku i zachowania, gdyż powstały pod natchnieniem Ducha Świętego, który w każdym czasie aż do końca świata jest obecny w Kościele (Mt 28, 20); są one w równym stopniu środkami, którymi przeczysta Oblubienica Jezusa Chrystusa posługuje się dla ożywienia i zapewnienia świętości ludzi.

Jest zapewne rzeczą mądrą i godną pochwały powracać duszą i myślą do źródeł liturgii świętej, badanie bowiem przeszłości niemało przyczynia się do głębszego i dokładniejszego poznania znaczenia świąt i treści formuł w liturgii używanych, oraz symboliki świętych obrzędów. Natomiast nie jest rzeczą ani mądrą, ani godną pochwały wracać we wszystkim i za wszelką cenę do starożytności. I tak, by użyć przykładu, błądzą ci, którzy chcą ołtarzom przywrócić pierwotny kształt stołu; którzy chcą wykluczyć czarny kolor z szat kościelnych; którzy nie dopuszczają w kościele posągów i świętych obrazów; którzy wymagają, aby wizerunek Zbawiciela przybitego na krzyżu był tak wyrzeźbiony, iżby na Jego ciele nie było znać okrutnych mąk, które poniósł; którzy wreszcie ganią i odrzucają wszelką muzykę polifoniczną, choćby nawet przystosowaną do przepisów wydanych przez Stolicę Apostolską.

Żaden z rozumnych katolików, w zamiarze powrotu do starych formuł uchwalonych przez dawne Sobory, nie może odrzucić orzeczeń, które Kościół pod natchnieniem i kierownictwem Ducha Świętego bardzo pożytecznie określił w nowych czasach i których utrzymać się nakazał. Podobnie żaden rozumny katolik nie może odrzucać obowiązujących dzisiaj przepisów, by powrócić do praw wywodzących się ze starożytnych źródeł Prawa Kanonicznego. Tak samo rzecz ma się z liturgią. Kto chce powrócić do starodawnych obrzędów i zwyczajów a odrzucać nowe, które z opatrznościowego zrządzenia Bożego ze względu na zmienione warunki zostały wprowadzone, ten widocznie kieruje się nieroztropnym i niewłaściwym zapałem.

Taki sposób myślenia i postępowania aż nadto przypomina ów zbytni i niezdrowy entuzjazm dla starożytności wzbudzony przez nielegalny Synod w Pistoi; usiłuje się wznowić owe błędy, które były przyczyną zwołania tego Synodu i które po nim z wielkim uszczerbkiem dla dusz się uwydatniły. Kościół zawsze czujnie strzegąc „depozytu wiary” powierzonego mu przez Boskiego Założyciela, słusznie ów Synod potępił (Pius VI, Konst 'Auctorem fidei’, 28 sierpnia 1794, n. 31, 34, 39, 62, 69-74). Albowiem tego rodzaju zdrożne poczynania i zamiary prowadzą do tego, że osłabiają i wyjaławiają działanie uświęcające, przez które liturgia zbawiennie prowadzi dzieci Przybrania do Ojca Niebieskiego.

Wszystko więc należy czynić w stałym porozumieniu z Hierarchią Kościelną. Niechaj nikt nie waży się na własną rękę naznaczać norm dla siebie lub innym je narzucać. Jedynie Papież jako następca św. Piotra, któremu Boski Zbawiciel powierzył pieczę nad trzodą (J 21, 15-17), a wraz z nim Biskupi posłuszni Stolicy Apostolskiej, których Duch Św. ustanowił, aby rządzili Kościołem Bożym (Dz 20, 28), mają prawo z urzędu i z obowiązku rządzić ludem chrześcijańskim.

Przeto, Czcigodni Bracia, ilekroć stajecie w obronie swojej władzy, i to nawet ze zbawienną surowością, jeśli zajdzie tego potrzeba, nie tylko spełniacie swój obowiązek, ale strzeżecie woli Założyciela Kościoła.



WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


Część II

Kult Eucharystczny


I.

Istota Ofiary eucharystycznej

25.

Odnowienie i uobecnienie Ofiary Krzyżowej

Tajemnica Przenajświętszej Eucharystii, ustanowiona przez Chrystusa Najwyższego Kapłana i z Jego woli odnawiana stale w Kościele przez Jego kapłanów, jest jakby szczytem i ośrodkiem religii chrześcijańskiej. Gdy chodzi więc o najważniejszą sprawę w liturgii świętej, uważamy za rzecz pożyteczną, Czcigodni Bracia, zatrzymać waszą uwagę na ten niezmiernie doniosły przedmiot. Chrystus Pan, Kapłan na wieki według obrządku Melchizedeka (Ps 109, 4), jako że umiłował swoich, którzy byli na świecie (J 13, 1) w czasie Ostatniej Wieczerzy, tej nocy kiedy Go wydano – aby zostawić ukochanej Oblubienicy swojej, Kościołowi, widzialną (jak domaga się tego ludzka natura) ofiarę, która by stale przedstawiała krwawą ofiarę, jakiej miał dopełnić raz jeden na krzyżu, która by pozostała jej pamiątką, aż do końca wieków i której moc zbawcza byłaby stosowana do odpuszczenia grzechów, jakie codziennie popełniamy – ofiarował Bogu Ojcu Ciało i krew swoją pod postaciami chleba i wina i pod tymiż postaciami podał Ciało i Krew swoją do spożycia Apostołom, których ustanowił wtedy kapłanami Nowego Przymierza nakazując im i ich następcom w kapłaństwie, by tę ofiarę w dalszym ciągu składali (Sob. Tryd. Ses. 22, c. 2).

Wobec tego Przenajświętsza Ofiara Ołtarza nie jest tylko prostym i zwykłym wspomnieniem mąk i śmierci Jezusa Chrystusa, ale prawdziwym i istotnym ofiarowaniem, w którym Najwyższy Kapłan to samo czyni przez niekrwawą ofiarę, co uczynił już na krzyżu, ofiarowując siebie samego Ojcu Przedwiecznemu jako Hostię najmilszą, „albowiem tu i tam jedna i ta sama jest Hostia, i ten sam składa obecnie Ofiarę za pośrednictwem kapłanów, który niegdyś siebie samego ofiarował Ojcu na krzyżu, z różnicą tylko w sposobie ofiarowania” (Sob. Tryd. Ses. 22, c. 2).

Jeden jest więc i ten sam Kapłan, Chrystus Jezus, którego przenajświętszą osobę kapłan zastępuje. Ten ostatni bowiem dzięki kapłańskiemu namaszczeniu upodabnia się do Najwyższego Kapłana i rozporządza władzą działania mocą i w imieniu samego Chrystusa (Św. Tomasz, Summa Theol. III q. 22, art. 4). Przeto czynnością swą kapłańską niejako „użycza Chrystusowi swojego języka i ręce Mu daje” (Św. Jan Chryzostom, In Ioannem Hom. 86, 4).

Również i żertwa ofiarna jest ta sama – a mianowicie Boski Zbawiciel w swojej naturze ludzkiej i w rzeczywistości swego Ciała i Krwi. Sposób jednak ofiarowania Chrystusa jest odmienny. Na krzyżu bowiem ofiarował On Bogu siebie samego całego i swoje cierpienia, ofiarowanie zaś żertwy dokonało się przez śmierć krwawą dobrowolnie przyjętą. Natomiast na ołtarzu, skoro Jego natura ludzka jest w stanie chwały, „śmierć panować Mu nie będzie” (Rz 6, 9). Niemożliwe jest już przelanie krwi. Jednakowoż, dzięki zamysłom Boskiej Mądrości naszego Zbawiciela, to ofiarowanie przedziwnie jest nam ukazane przez zewnętrzne znaki, które są symbolem Jego Śmierci. Istotnie przez Przeistoczenie chleba w Ciało a wina w Krew Jego, jest Jego Ciało równie obecne co Jego krew; postaci zaś eucharystyczne, pod którymi jest On obecny, wyobrażają krwawe rozdzielenie Ciała i Krwi. W ten sposób to upamiętniające przedstawienie Jego śmierci, która w rzeczywistości miała miejsce na Kalwarii, powtarza się w poszczególnych ofiarach ołtarza dzięki tym rozdzielonym symbolom, które oznaczają i wyobrażają Chrystusa Jezusa w stanie ofiary.

Ponadto i cele identyczne: pierwszym jest chwała należna Ojcu Niebieskiemu. Od żłóbka aż do śmierci Jezus Chrystus pałał gorliwością o Bożą chwałę. I ofiara Jego krwi na Krzyżu weszła do niebios jako wonność słodka. By zaś hymn chwały nigdy nie ustawał, członki ciała łączą z Głową w Ofierze Eucharystycznej i z Nim razem oraz z Aniołami i Archaniołami śpiewają pieśń nieśmiertelną (Mszał Rzym. Pref.), oddając Ojcu Wszechmogącemu pełną cześć i chwałę.

Drugim przewidzianym celem jest należyte dziękczynienie Bogu. Jedynie Boski Zbawiciel, jako umiłowany Syn Ojca Przedwiecznego, znając Jego nieskończoną miłość, mógł zaśpiewać godny hymn dziękczynienia (Mszał Rzym. Kanon.). To było już jego zamiarem i wolą, gdy przy Ostatniej Wieczerzy „złożył dzięki” (Mk 14, 23), a nie przestał tego czynić, wisząc na krzyżu. Nie zaprzestał dziękczynienia w Przenajświętszej Ofierze Ołtarza, która oznacza podziękowanie czyli czyn Eucharystyczny, ponieważ „jest to rzecz zaiste godna i sprawiedliwa, słuszna i zbawienna” (Mszał Rzym. Pref.).

Trzecim celem jest zadośćuczynienie, przebłaganie, przejednanie. Niewątpliwie nikt oprócz Chrystusa nie mógł całkowicie zadośćuczynić Bogu Wszechmogącemu za grzechy rodzaju ludzkiego. Sam więc postanowił ofiarować się na krzyżu „jako ubłaganie za grzechy nasze: a nie tylko za nasze, ale i całego świata” (1 J 2, 2). Również i na ołtarzach ofiarowuje się co dzień dla naszego odkupienia, abyśmy uwolnieni od wiecznego potępienia mogli należeć do grona wybranych. Czyni to nie tylko dla nas, którzy przebywamy w tym życiu, ale również za tych „którzy w Chrystusie spoczywają, którzy nas uprzedzili ze znakiem wiary i odpoczywają snem pokoju” (Mszał Rzymski, Kanon.); albowiem czy żywi czy umarli „od tegoż jedynego Chrystusa nie odstępujemy” (Św. Augustyn, De Trinitate ks. 13, rozdz. 10).

Czwarty wreszcie cel to prośba. Człowiek, jak ów syn marnotrawny, źle użył i roztrwonił dobra otrzymane od Ojca Niebieskiego, toteż doszedł do skrajnej nędzy i wielkiego niedostatku. Jednakowoż Chrystus z krzyża „zanosząc modlitwy i pokorne prośby … z wołaniem potężnym i ze łzami został wysłuchany dla swej bogobojności” (Hbr 5, 7). W ten sam skuteczny sposób jest On również rzecznikiem naszym na ołtarzach, by udzielić nam pełni błogosławieństwa i łaski. Rozumie się więc, czemu święty Sobór Trydencki zapewnia, że Eucharystia udziela nam mocy zbawiennej krzyża, by zgładzić nasze codzienne grzechy (Sob Tryd. Ses. 22, c. 1).

26.

Nieskończona wartość Ofiary

Apostoł zaś Narodów, wyjaśniając nam pełnię i doskonałość ofiary krzyżowej, twierdzi, że „jedną ofiarą doskonałymi na wieki uczynił uświęconych” (Hbr 10, 14). Zasługi bowiem tej ofiary są wprost nieskończone i niezmierne, granic nie znają i rozciągają się na wszystkich ludzi wszelkich czasów i na każdym miejscu, albowiem Kapłanem jej i ofiarą jest Bóg-Człowiek. Dlatego również, że najdoskonalszą była Jego ofiara, tak jak Jego posłuszeństwo woli Ojca Przedwiecznego.

Dlatego wreszcie, że chciał umrzeć jako głowa rodzaju ludzkiego: „Podziwiaj rozrachunek odkupienia naszego: Chrystus wisi na krzyżu, patrz jakim kosztem wylał Krew. Krwią swoją kupił, Krwią Baranka niepokalanego kupił, Krwią Jedynego Syna Bożego kupił; nabywcą jest Chrystus; ceną Krew; nabytkiem wszechświat cały” (Św. Augustyn, Enarr. m Psal. 147, n. 16).

Niemniej jednak to Odkupienie nie uzyskało od razu pełnej swej skuteczności, trzeba bowiem było, by Chrystus, po odkupieniu świata przenajdroższą ceną swojej osoby, wszedł w prawdziwe posiadanie dusz ludzkich. Przeto aby to odkupienie i zbawienie było skuteczne dla wszystkich z osobna, dla wszystkich pokoleń aż do końca wieków, aby Bogu było miłe, trzeba aby każdy poszczególny człowiek miał życiową styczność z ofiarą krzyża i przez to były mu udzielone owocujące z niej zasługi.

Można niejako powiedzieć, że Chrystus na Kalwarii założył oczyszczającą i zbawienną sadzawkę, którą napełnił swoją krwią przelaną: ludzie o ile się nie zanurzą w jej falach i nie obmyją w niej swoich zmaz grzechowych, nie będą mogli nigdy dostąpić ani oczyszczenia, ani zbawienia.

27.

Konieczność osobistego uczestnictwa

Aby więc Krew Baranka mogła wybielić poszczególnych grzeszników, trzeba wspólnego wysiłku wiernych. Aczkolwiek bowiem mówiąc ogólnie Chrystus pojednał z Ojcem cały rodzaj ludzki przez swą śmierć krzyżową, jednakowoż chciał, aby do Jego krzyża wszyscy się zbliżali doprowadzeni przez Sakramenty a zwłaszcza przez Ofiarę Eucharystii, aby uzyskać zbawienne owoce przezeń na krzyżu zrodzone. Dzięki temu czynnemu uczestnictwu jednostek, członki z każdym dniem coraz bardziej upodabniają się do Tego, który jest ich Boską Głową – a zbawienie, które od Głowy pochodzi, napełnia członki, tak że i my będziemy mogli powtórzyć słowa św. Pawła: „Jestem z Chrystusem przybity do krzyża: żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2, 19-20).

Tak samo i przy innej sposobności z rozmysłem obszerniej stwierdziliśmy, że Jezus Chrystus „umierając na krzyżu obdarzył Kościół swój olbrzymim skarbem Odkupienia bez żadnego w tym ze strony Kościoła współudziału; natomiast jeśli idzie o szafowanie tym skarbem, nie tylko dzieli ze swoją niepokalaną Oblubienicą to dzieło uświęcenia, lecz nawet pragnie, aby ono jakoby wytrysnęło z jej działalności” (Encykl. 'Mystici Corporis’, 29 czerwca 1943). Dostojna Ofiara Ołtarza jest zaś najcelniejszym narzędziem, przy pomocy którego zasługi powstałe z krzyża Boskiego Zbawiciela dostają się wierzącym: „ilekroć obchodzona jest pamiątka owej Ofiary, tylekroć dokonuje się dzieło naszego odkupienia” (Mszał Rzym Sekreta, 9 niedz. po Zesł. Ducha Św.). To jednak nie zmniejsza godności Ofiary krwawej, a raczej jej wielkość i konieczność oświetla i unaocznia, jak twierdzi Sobór Trydencki (Sob. Trydencki, Ses. 22, c. 2 i kan. 4). Codzienna ofiara poucza nas, że poza krzyżem Pana naszego Jezusa Chrystusa nie ma zbawienia (Gal 6, 14). Sam Bóg chce, aby nie ustawała taka ofiara od wschodu słońca aż do zachodu (Mal 1, 11), aby nie przerwał się hymn chwały i dziękczynienia, należny Stwórcy od ludzi, skoro nieustannie potrzebują Jego pomocy, a Boskiej krwi Zbawiciela potrzebują do zgładzenia grzechów, którymi wyzywają sprawiedliwość Jego.


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


II.

Uczestnictwo wiernych w Ofierze eucharystycznej

28.

Uczestnictwo wiernych

Trzeba więc, Czcigodni Bracia, aby wszyscy wierni uświadomili sobie, że ich najwyższym obowiązkiem i największym zaszczytem jest branie udziału w Ofierze Eucharystycznej i to nie w sposób opieszały, niedbały, z myślą czym innym zajętą i roztargnioną, ale w sposób gorliwy i czynny, by łączyli się jak najściślej z Najwyższym Kapłanem według słów Apostoła: „To … w sobie czujcie, co i w Chrystusie Jezusie (Flp 2, 5), abyście wraz z Nim i przez Niego składali ofiarę i wraz z Nim siebie ofiarowywali.”

Zaiste Chrystus jest Kapłanem, ale Kapłanem dla nas, nie dla siebie, gdyż składa Ojcu Przedwiecznemu pragnienia i wyrazy czci religijnej imieniem całego rodu ludzkiego, jest również i żertwą, lecz dla nas, gdyż w miejsce człowieka obarczonego grzechem siebie samego postawił. Owe słowa Apostoła „to … w sobie czujcie, co i w Chrystusie Jezusie” domagają się od wszystkich chrześcijan, by wzbudzili w sobie – o ile to w mocy człowieka – te uczucia, które przejmowały duszę Boskiego Zbawiciela, gdy składał ofiarę z Siebie samego, a mianowicie uczucia głębokiej pokory ducha i najwyższego uwielbienia Majestatu Bożego, czci, chwały i dziękczynienia. Wymagają nadto od nich, by przybrali niejako postawę ofiary, by wyrzekli się siebie według zalecenia Ewangelii, oddali się dobrowolnie i chętnie uczynkom pokuty, grzechy swoje znienawidzili i zadość za nie czynili. Wreszcie wymagają one, byśmy ponieśli wraz z Chrystusem śmierć mistyczną na krzyżu i mogli przyswoić sobie hasło Pawłowe: „Z Chrystusem jestem przybity na krzyżu” (Gal 2, 19).

29.

Rozgraniczenie władzy kapłańskiej

Jednak chociaż wierni uczestniczą w Ofierze Eucharystycznej, nie posiadają tym samym władzy kapłańskiej. To koniecznie musicie jasno wytłumaczyć ludowi waszemu. Znaleźli się bowiem tacy, którzy zbliżają się do błędów już ongiś potępionych (Sob. Tryd. Ses. 23. c. 4). Nauczają jakoby w Nowym Testamencie nazwa kapłaństwa to tylko oznaczała, co przypada w udziale wszystkim odrodzonym wodą Chrztu świętego, że przykazanie, które Jezus Chrystus dał Apostołom przy Ostatniej Wieczerzy, aby czynili to, co Sam uczynił, odnosi się bezpośrednio do całego Kościoła Wiernych; przeto, że dopiero później powstało hierarchiczne kapłaństwo. Z tego powodu mniemają, że ludowi przysługuje prawdziwa władza kapłańska, a że kapłan działa jedynie z tytułu powierzonego mu przez społeczność stanowiska. Skutkiem tego Ofiarę Eucharystyczną uważają dosłownie za „koncelebrowanie” i sądzą, że jest stosowniejsze, aby kapłani wraz z ludem w jego obecności „koncelebrowali”, niż żeby składali Ofiarę prywatnie bez obecności ludu. Jest rzeczą zbyteczną tłumaczyć jak dalece takie zwodnicze błędy sprzeciwiają się prawdom, które już przedtem wyłożyliśmy, mówiąc o miejscu należnym kapłanowi w Ciele Mistycznym Chrystusa. To jedno tylko pragniemy przypomnieć, że kapłan jedynie dlatego działa w imieniu wiernych, że zastępuje osobę Jezusa Chrystusa Pana naszego, który jest Głową wszystkich członków i za nich wszystkich się ofiarowuje; dlatego więc przystępuje on do ołtarza jako sługa Chrystusowy, od Chrystusa niższy, lecz wyższy od ludu (Św. Robert Bellarmin, De Missa. 2, rozdz. 4). Natomiast lud, który żadną miarą nie zastępuje osoby Boskiego Zbawiciela ani też nie jest pośrednikiem między samym sobą a Bogiem, w żaden sposób nie może sprawować władzy kapłańskiej.

30.

Właściwe rozumienie powszechnego kapłaństwa wiernych

To wszystko jest prawdą wiary, ale poza tym należy stwierdzić, że również i wierni ofiarowują Boską Hostię – ale w odmienny sposób. Już niektórzy Poprzednicy Nasi i Doktorzy Kościoła nader jasno to przedstawili. „Nie tylko kapłani”, jak pisze nieśmiertelnej pamięci Innocenty III, „ofiarowują, ale i cały lud. Albowiem czego dokonuje się konkretnie mocą władzy kapłanów, to jest powszechnie przedmiotem pragnienia wiernych” (De Sacro Altaris Mysterio, 3, 6). Niech wolno będzie przytoczyć choć jedno z wielu zdań św. Roberta Bellarmina tyczących się tego zagadnienia: „Ofiarę”, powiada, „składa w pierwszym rzędzie osoba Chrystusa. Przeto owo ofiarowanie następujące po konsekracji stanowi jakby zaświadczenie, że cały Kościół przytakuje Ofierze przez Chrystusa złożonej i razem z Nim ofiarowuje” (De Missa, 1, rozdz. 27).

Obrzędy i modlitwy ofiary Eucharystycznej nie mniej jasno wyrażają i okazują, że ofiara żertwy dokonuje się przez kapłanów wraz z ludem. Nie tylko bowiem po złożeniu daniny chleba i wina kapłan, zwracając się do ludu, wymawia te słowa znaczące: „Módlcie się bracia, aby moja i wasza ofiara była przyjęta przez Boga Ojca wszechmogącego” (Mszał Rzymski, Ordo Missae), lecz oprócz tego modły, w których Boską Hostię oddaje się Bogu, są przeważnie utrzymane w liczbie mnogiej; jest w nich niejedna wzmianka, że także lud uczestniczy w tej wzniosłej Ofierze, jako że on ją ofiarowuje.

Czytamy np. te słowa: „za których Tobie ofiarujemy i którzy Ci składają tę ofiarę … Prosimy Cię przeto, Panie, abyś tę ofiarę sług twoich i całej rodziny twojej miłościwie przyjął … My słudzy twoi, Panie, oraz lud twój święty, ofiarujemy przedostojnemu Majestatowi twojemu, z darów i dobrodziejstw twoich Hostię czystą, Hostię świętą, Hostię niepokalaną …” (Mszał Rzymski, Ordo Missae, Kanon).

Nie dziw, że wiernych podniesiono do takiej godności. Dzięki bowiem Sakramentowi Chrztu św. wierni z ogólnego tytułu stają się w ciele mistycznym członkami Chrystusa Kapłana, a znamię, które jest niejako wyryte w ich duszach, przeznacza ich do kultu Bożego; dlatego, stosownie do swojego stanu, biorą oni udział w kapłaństwie samego Chrystusa. Zawsze w Kościele katolickim rozum oświecony przez wiarę usiłował osiągnąć głębsze, o ile to możliwe, zrozumienie prawd Bożych. Godzi się więc, aby także lud chrześcijański pobożnie zapytał, w jakim znaczeniu, według słów Kanonu, bierze udział w złożeniu Ofiary Eucharystycznej. By zadośćuczynić temu pobożnemu pragnieniu, rzecz pokrótce zwięźle wytłumaczymy.

Mamy przede wszystkim powody bardziej zewnętrzne, a mianowicie: lud biorąc udział we Mszy św., nierzadko przeplata swe modlitwy na przemian z modłami kapłana; a następnie dlatego, że nieraz przynosi kapłanowi, co dawniej częściej się zdarzało, chleb i wino, aby zostały przeistoczone w Ciało i Krew Chrystusa; a wreszcie dla tej przyczyny, że wierni przez jałmużnę powodują, iż kapłan składa Boską Ofiarę w ich intencji.

Lecz jest wewnętrzny powód, dla którego o wiernych – a zwłaszcza o tych, co otaczają ołtarz – można powiedzieć, że ofiarowują.

W tym zasadniczym zagadnieniu, dla uniknięcia zgubnego błędu, trzeba ściśle określić znaczenie słowa „Ofiarowanie”. Otóż owa niekrwawa Ofiara, dzięki której, po wymówieniu słów konsekracji, Chrystus przybywa na ołtarz jako żertwa, jest dziełem samego kapłana, jako zastępcy osoby Chrystusa, a nie jako przedstawiciela wiernych. Atoli przez złożenie tej boskiej Hostii kapłan przedstawia ją Bogu Ojcu jako daninę na chwałę Trójcy Przenajświętszej i ku pożytkowi całego Kościoła. W tej Ofierze, w zawężonym tego słowa znaczeniu, wierni na swój sposób biorą udział i to w dwojakim sensie: nie tylko bowiem ofiarowują przez ręce kapłana, ale niejako i sami wraz z nim składają Ofiarę; a przez ten udział Ofiara ludu zalicza się do tego samego kultu liturgicznego. Że wierni ofiarowują przez ręce kapłana, wynika to jasno z tego, że kapłan zastępuje przy ołtarzu Chrystusa ofiarowującego jako Głowa w imieniu wszystkich członków. Przeto słusznie się twierdzi, że cały Kościół przez Chrystusa składa Ofiarę.

Natomiast ofiarowanie przez lud wraz z kapłanem nie na tym polega, żeby członki Kościoła dopełniały tak samo jak kapłan widzialnego obrzędu liturgicznego, co wyłącznie jest rzeczą kapłana do tego przez Boga upoważnionego, ale polega na tym, że lud jednoczy swe wyrazy uwielbienia, prośby, zadośćuczynienia i dziękczynienia z wyrazami i intencjami kapłana – a nawet Najwyższego Kapłana, w tym celu, aby w samej Ofierze Hostii, Bogu Ojcu zostały przedstawione w zewnętrznym obrzędzie. Konieczne jest bowiem, aby obrządek zewnętrzny Ofiary z natury swej wyrażał kult wewnętrzny; Ofiara zaś Nowego Przymierza wyraża właśnie ów najwyższy hołd, który główny ofiarnik Chrystusa – a wraz z Nim i przez Niego wszystkie Jego członki mistyczne – składają ze czcią należną i uwielbieniem Bogu.

Z wielką radością dowiedzieliśmy się, że te prawdy w ostatnich zwłaszcza czasach zostały należycie wyświetlone dzięki gorliwym studiom wielu liturgistów. Nie możemy jednak się powstrzymać od głębokiego żalu, że zdarzyły się również przesadne tłumaczenia i zniekształcenia prawdy, niezgodne z istotnymi naukami Kościoła.

Niektórzy bowiem całkowicie nie uznają Mszy odprawianych prywatnie bez udziału ludu, jakoby odbiegających od pierwotnego sposobu odprawiania. Nie brak takich, którzy twierdzą, iż kapłani nie mogą równocześnie odprawiać Mszy przy różnych ołtarzach, gdyż tym sposobem rozbijają społeczność, a jedność jej na szwank narażają. Również są i tacy, którzy posuwają się tak daleko, że sądzą, iż trzeba, aby lud wprost potwierdził ofiarę i uznał ją za ważną po to, by uzyskała swoją moc skuteczną.

Niesłusznie odwołują się oni do charakteru społecznego Ofiary Eucharystycznej. Ilekroć bowiem kapłan odnawia to, czego Boski Zbawiciel na Ostatniej Wieczerzy dokonał, rzeczywiście spełnia się Ofiara. Ta Ofiara zawsze i wszędzie, koniecznie, i to z natury swojej, posiada charakter publiczny i społeczny; ten bowiem, który ją składa, działa w imię Chrystusa i wiernych, których Głową jest Boski Zbawiciel, i Bogu ją przedkłada za Kościół święty katolicki, tak za żywych jak i za umarłych (Mszał Rzymski, Kanon). To się dokonywa niewątpliwie zarówno w obecności wiernych (a pragniemy i zachęcamy, aby jawili się jak najliczniej i najpobożniej), jak i w ich nieobecności – gdyż bynajmniej nie zachodzi potrzeba, aby lud zatwierdzał to, co uczynił kapłan.

Z powyższych zasad wynika jasno, że Mszę odprawia się w imię Chrystusa i Kościoła, i że Ofiara Eucharystyczna nigdy nie pozostaje bez owoców nawet i społecznych, choćby ją kapłan sprawował bez żadnego ministranta. Niemniej jednak życzymy sobie i wymagamy – co zresztą zawsze polecał Kościół święty – aby żaden kapłan nie przystępował do Ołtarza bez ministranta, który mu ma służyć i odpowiadać według Kanonu 813.

31.

Samoofiarowanie się wiernych

Pełna skuteczność Ofiary, którą wierni składają Ojcu Niebieskiemu we Mszy św., wymaga jeszcze jednego elementu: mianowicie koniecznym jest, by wierni samych siebie składali w ofierze. To poświęcenie się zresztą nie ogranicza się do Ofiary liturgicznej. Książe Apostołów pragnie, abyśmy przez to samo, że jako kamienie żywe jesteśmy zbudowani na Chrystusie, mogli jako „kapłaństwo święte złożyć ofiary duchowne przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa” (1 P 2, 5). A Paweł Apostoł tymi słowy zachęca chrześcijan wszystkich czasów: „Proszę was tedy … abyście wydawali ciała wasze na ofiarę żyjącą, świętą, przyjemną Bogu, na rozumną służbę waszą” (Rz 12, 1). Lecz zwłaszcza, gdy wierni jednoczą się z liturgiczną czynnością tak gorliwie i pobożnie, że można rzeczywiście o nich powiedzieć: „których wierność jest ci wiadoma, a gorliwość znana” (Mszał Rzymski, Kanon), i że siłą rzeczy wiara ich staje się żywsza przez miłość, a pobożność się wzmaga i rozpala, każdy z osobna powinien poświęcać się dla zapewnienia chwały Bożej, a pragnąc usilnie jak najściślej upodobnić się do Jezusa Chrystusa umęczonego w okrutnych cierpieniach, powinien ofiarować siebie z Najwyższym Kapłanem i przez Niego, jako duchową Hostię.

O tym również pouczają nas napomnienia, których Biskup w imieniu Kościoła udziela sługom ołtarza w dniu ich święceń: „Rozważajcie co czynicie; naśladujcie życiem tajemnice, które sprawujecie, a odnawiając pamiątkę śmierci Pańskiej, starajcie się umorzyć w sobie władze i pożądliwości ciała” (Pontif Rom. De Ordin. Presbyteri). W podobny sposób upominają Księgi liturgiczne chrześcijan zbliżających się do ołtarza, by uczestniczyć w Sakramencie: „Niechaj przy tym ołtarzu niewinność zakwitnie, zginie pycha, złość zdławiona będzie, nieczystość i wszelka zmysłowość będzie zabita – niechaj w miejsce synogarlic złożą dar czystości, a w miejsce gołębiąt ofiarę niewinności” (Pontif Rom. De Ordin. De altaris consecr. Pref.). Gdy więc stoimy przy ołtarzu przemieńmy tak swojego ducha, aby cokolwiek w nim było grzesznego całkowicie zagasło, a cokolwiek rodzi przez Chrystusa życie nadprzyrodzone, wzmogło się i spotężniało. W taki sposób mamy stać się wraz z Hostią Niepokalaną ofiarą miłą Ojcu Przedwiecznemu.

Za pomocą przepisów świętej liturgii usiłuje Kościół doprowadzić te święte zamiary do skutku możliwie najwłaściwszym sposobem. Ten cel mają nie tylko lekcja, homilia i inne kazania kapłanów, oraz cykl tajemnic, które nam w ciągu roku są podawane do rozważania, ale również i szaty, i zewnętrzna okazałość obrzędów świętych. Ich celem jest: „przedstawić nam Majestat tak wielkiej Ofiary, oraz pobudzić umysł wiernych przez widzialne symbole religii i pobożności do kontemplacji głębokich tajemnic ukrytych w Mszy” (Sob. Tryd. Ses. 22, c. 5).

Wszystkie więc elementy liturgii ku temu zmierzają, by dusza nasza odtworzyła w sobie obraz Boskiego Zbawiciela przez tajemnicę krzyża – według owych słów Apostoła Narodów: „Z Chrystusem przybity jestem do krzyża: żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2, 19-20). Przez to stajemy się jakby jedną hostią z Chrystusem ku wielkiej chwale Ojca Przedwiecznego. Ku temu więc niechaj wierni kierują i podnoszą myśl, składają Boską Ofiarę w Eucharystycznym obrzędzie.

Pisze św. Augustyn, że na Ołtarzu Pańskim leży nasza tajemnica (Serm 272), czyli sam Chrystus Pan jako głowa i znak owego zjednoczenia, przez które jesteśmy ciałem Chrystusa (1 Kor 12, 27) i ciała jego członkami (Ef 5, 30). Idąc za myślą doktora z Hippony, św. Robert Bellarmin poucza nas, że Ofiara Ołtarza przedstawia ową ogólną ofiarę, przez którą Chrystus Arcykapłan Ofiarowuje Bogu całe swoje Ciało Mistyczne, czyli całą odkupioną społeczność (Św. Robert Bellarmin, De Missa 2, rozdz. 8). Nie można więc wyobrazić sobie nic słuszniejszego i nic właściwszego ponad ofiarę, w której wszyscy siebie poświęcamy Ojcu Przedwiecznemu wraz z Głową naszą, która za nas cierpiała. Według słów tegoż Augustyna w Sakramencie Ołtarza Kościołowi odsłania się prawda, że w rzeczy przez się ofiarowanej Kościół ofiaruje też siebie samego (Św. Augustyn, De Civit. Dei, 10, 6).

Niechaj wierni uświadomią sobie do jakiej godności podniosła ich woda Chrztu świętego. Niechaj się nie zadowalają braniem udziału w Ofierze Eucharystycznej z tą intencją ogólną, która przystoi członkom Chrystusa i synom Kościoła, ale niechaj sercem ściśle jednoczą się z Najwyższym Kapłanem oraz z jego sługami przy ołtarzu, według ducha liturgii świętej. Niechaj się łączą w szczególny sposób z kapłanem w chwili dokonania przeistoczenia Hostii Przenajświętszej. Niechaj wraz z nim ją ofiarują, gdy kapłan wymawia owe uroczyste słowa: „Przez Niego i z Nim masz Boże Ojcze Wszechmogący, w jedności Ducha Świętego wszelką cześć i chwałę przez wszystkie wieki wieków” (Mszał Rzymski, Kanon.), na które to słowa lud odpowiada: Amen. I niechaj chrześcijanie nie omieszkają ofiarować i siebie samych, i swoje troski, bóle, uciski, nędze i potrzeby ze swą Boską Głową przybitą na Krzyżu.

32.

Środki pobudzenia wiernych do uczestnictwa w Ofierze

Godni są więc pochwały ci, którzy pragnąc ułatwić udział ludu wiernego we Mszy i zapewnić mu zbawienniejsze skutki, dają mu do rąk „Mszał Rzymski”. W ten sposób wierni, zjednoczeni z kapłanem, wspólnie się modlą tymi samymi słowami i w tym samym duchu Kościoła. Również i ci są godni pochwały, którzy się starają, aby liturgia i na zewnątrz stała się czynnością świętą, w której wszyscy obecni uczestniczą. Można to uskutecznić w rozmaity sposób: gdy cały lud, według rubryk i z zachowaniem należytego porządku, odpowiada na słowa kapłana, lub gdy lud śpiewa pieśni dostosowane do różnych części Mszy świętej, lub też gdy czyni jedno i drugie, wreszcie gdy przy Mszy uroczystej odpowiada na przemian na modlitwy kapłana Chrystusowego i wspólnie uczestniczy w śpiewie liturgicznym.

Wszystkie te sposoby uczestniczenia w Ofierze wtedy jednak są godne pochwały i polecenia, gdy dokładnie stosują się do poleceń Kościoła i rubryk. Ich celem jest przede wszystkim ożywienie i podtrzymanie pobożności wiernych i wewnętrznego ich zjednoczenia z Chrystusem i Jego kapłanem. Wzbudzają one również wewnętrzne uczucia i cnoty, które winny upodobnić naszą duszę do Najwyższego Kapłana Nowego Testamentu. Jakkolwiek atoli okazują one na zewnątrz, że Ofiara święta dokonana przez Pośrednika między Bogiem a ludźmi (1 Tm 2, 5) z natury swojej ma być uważana za Ofiarę całego Ciała Mistycznego, niemniej jednak nie są one niezbędne, aby zapewnić jej charakter publiczny i wspólny. Poza tym sposób Mszy dialogowanej nie może zająć miejsca i zastąpić Mszy uroczystej. Ta bowiem chociaż odprawiana tylko przy udziale asysty, posiada jednak szczególną godność z powodu okazałości i świetności obrzędów i ceremonii. Ta świetność jeszcze bardziej się wzmaga, jeśli lud pobożny gromadnie jest obecny, jak tego zawsze Kościół sobie życzył. Należy także zwrócić uwagę, że mijają się z prawdą i schodzą z właściwej drogi ci, którzy, idąc za zwodniczymi mniemaniami, taką przywiązują wagę do tych okoliczności i dodatkowych, iż nie wahają się twierdzić, że bez nich Msza św. nie może osiągnąć naznaczonego jej celu. Wielu bowiem wiernych nie potrafi używać Mszału Rzymskiego, choćby wydanego w języku narodowym. Nie wszyscy są zdolni właściwie i jak należy zrozumieć obrzędy i formy liturgiczne. Umysły, charaktery i temperamenty ludzi są tak rozmaite i między sobą niepodobne, że modlitwy, śpiewy i obrzędy wspólnie odprawiane nie mogą ich w ten sam sposób wzruszyć i nimi pokierować. Ponadto potrzeby i skłonności nie są u wszystkich jednakowe, a i u każdego nie trwają bez zmiany. Któż by więc śmiał powiedzieć, trzymając się wspomnianych uprzedzeń, że tylu chrześcijan nie może brać udziału w Ofierze Eucharystycznej i korzystać z jej dobrodziejstw? I oni również mogą korzystać z owoców Mszy, choć w inny sposób, dla niektórych łatwiejsze, jak np. rozważając tajemnice Jezusa Chrystusa, lub też spełniając inne ćwiczenia pobożnie i inne odmawiając modlitwy, które istotą swoją odpowiadają świętym obrzędom, chociaż formą się od nich różnią.

Przeto zachęcamy was, Czcigodni Bracia, abyście w waszej diecezji, lub okręgu kościelnej jurysdykcji waszej, zechcieli urządzić i uporządkować najwłaściwsze sposoby uczestnictwa ludu w czynnościach liturgicznych, trzymając się przepisów Mszału Rzymskiego, zarządzeń świętej Kongregacji Obrzędów oraz Prawa Kanonicznego. Niechaj wszystko odbywa się w należytym porządku i z godnością i niechaj nie będzie wolno nikomu, nawet kapłanowi, dowolnie używać Kościoła do jakichś eksperymentów. Dlatego pragniemy, aby w poszczególnych diecezjach, zostały ustanowione rady dla popierania apostolstwa liturgicznego, jak już istnieją dla muzyki kościelnej i ochrony sztuki, aby dzięki waszej czujnej pieczy wszystko odbywało się w myśl rozporządzeń Stolicy Apostolskiej.

W domach zaś zgromadzeń zakonnych należy się trzymać tego wszystkiego, co przepisują własne konstytucje i nie wolno wprowadzać nowości nie zatwierdzonych uprzednio przez wyższych przełożonych.

Rozmaite i różnorodne więc mogą być zewnętrzne sposoby i okoliczności, przez które lud chrześcijański uczestniczy w Ofierze Eucharystycznej i w innych obrzędach liturgicznych. Tym usilniej należy się starać, by jak najściślejszymi węzłami wierni obecni na Mszy świętej łączyli się z duszą Boskiego Zbawiciela, by życie ich stale ulegało dalszemu uświęceniu, a chwała Ojca Niebieskiego ustawicznie się powiększała.


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


III.

Komunia eucharystyczna

33.

Komunia święta zasadniczy element Ofiary Mszy Świętej

Dopełnieniem Ofiary ołtarza jest komunia w uczcie Pańskiej. Jednakowoż, jak to wszystkim wiadomo, do zupełności tej Ofiary wystarcza, by odprawiający kapłan spożył Boski Pokarm, a nie jest konieczne – acz jest nader pożądane – by lud przystąpił do Stołu Pańskiego. Chcemy w związku z tym powtórzyć uwagi jakie Poprzednik Nasz Benedykt XIV uczynił o uchwałach Soboru Trydenckiego: „Wypada przede wszystkim stwierdzić, że żadnemu wiernemu nie może przyjść na myśl, iż Msza prywatna, w której tylko kapłan przyjmuje Komunię św., traci charakter prawdziwej, doskonałej i pełnej Ofiary ustanowionej przez Chrystusa Pana i że zatem winna uchodzić za niedozwoloną. Wiadomo bowiem wiernym, lub też łatwo ich o tym pouczyć, że święty Sobór Trydencki, opierając się na nauce, którą przechowywała odwieczna tradycja Kościoła, potępił przeciwną tezę Lutra jako nowatorską i fałszywą” (Encykl. 'Certiores effecti’, 13 listopada 1742, par. 1).

„Jeżeli by ktoś powiedział, że Msze, w których tylko kapłan sakramentalnie komunikuje, są niegodziwe i powinny być zniesione, niech będzie wyklęty” (Sob. Trydencki, Ses. 22, kan. 8).

Zbaczają zatem z drogi prawdy ci, którzy nie chcą celebrować jeśli lud chrześcijański nie przystępuje do Stołu Pańskiego; a jeszcze więcej błądzą ci, którzy dla udowodnienia bezwzględnej konieczności uczestnictwa wiernych wraz z kapłanem w biesiadzie eucharystycznej, twierdzą sofistycznie, że idzie tu nie o samą Ofiarę tylko, ale o Ofiarę i ucztę braterskiej społeczności, i ze wspólnie przyjętej Komunii świętej czynią punkt szczytowy całego nabożeństwa. Otóż raz jeszcze trzeba zwrócić uwagę, że Ofiara Eucharystyczna z natury swojej jest bezkrwawym ofiarowaniem Bożej żertwy, widocznym w sposób mistyczny w rozdzieleniu świętych postaci i w złożeniu ich w daninie Ojcu Przedwiecznemu. Natomiast Komunia św. należy do uzupełnienia Ofiary i do uczestnictwa w Najświętszym Sakramencie. Jeśli jest wprost nieodzowna dla celebrującego kapłana, to wiernym tylko usilnie ją się zaleca.

34.

Komunia sakramentalna i duchowa

Jako zaś Kościół, będąc nauczycielem prawdy, wszelkimi siłami stara się zabezpieczyć nietykalność wiary katolickiej, tak i jako matka troskająca się o synów swoich bardzo ich zachęca, aby gorliwie i często uczestniczyli w największym dobrodziejstwie naszej religii. Życzy sobie w szczególności, aby chrześcijanie przynajmniej pragnieniem przyjmowali eucharystyczny pokarm, zwłaszcza gdy im nie łatwo uczynić to rzeczywiście, a to zaś w ten sposób, by wzbudziwszy żywą wiarę i upokorzywszy z uszanowaniem duszę, ufając całkowicie woli Boskiego Zbawiciela, łączyli się z Nim najpłomienniejszym jak tylko mogą uczuciem miłości. Ale to nie wystarcza. Skoro bowiem możemy uczestniczyć w Ofierze – jak wyżej powiedziano – przez sakramentalną komunię, przez biesiadę Anielskiego Chleba, to Matka Kościół, pragnąc byśmy w skuteczniejszy sposób stale czuli w sobie owoc Odkupienia (Mszał Rzym Modlitwa z urocz. „Bożego Ciała”), powtarza do każdego z synów swoich zaproszenie Chrystusa Pana: „Bierzcie i jedzcie … To czyńcie na moją pamiątkę” (1 Kor 11, 24). Dlatego Sobór Trydencki, jak gdyby wtórując życzeniom Jezusa Chrystusa i Jego nieskalanej Oblubienicy, z naciskiem upomina: „aby wierni obecni na poszczególnych Mszach komunikowali nie tylko duchowym pragnieniem, ale także przez sakramentalne przyjęcie Eucharystii, aby wskutek tego przypadł im obfitszy owoc najświętszej Ofiary” (Sob. Tryd. Ses. 22, c. 6). Toteż Poprzednik Nasz niezapomnianej pamięci Benedykt XIV, chcąc dokładniej i jaśniej uwidocznić, że wierni, przyjmując Eucharystię, uczestniczą w samej Boskiej Ofierze, chwali nawet pobożność tych, którzy będąc na Mszy świętej, nie tylko chcą się pokrzepić niebiańskim pokarmem, lecz nadto pragnęliby, aby Hostie przez nich spożywane były zakonsekrowane na tej samej Mszy świętej, chociaż, jak sam oświadcza, uczestniczy się prawdziwie i rzeczywiście w Ofierze, choćby nawet spożyty Chleb Eucharystyczny był już dawniej konsekrowany. Tak bowiem pisze: „A chociaż oprócz tych, którym kapłan celebrujący udziela podczas Mszy cząstki Ofiary przez niego złożonej, uczestniczą w tej samej Ofierze i ci także, którym kapłan podaje Eucharystię przechowywaną wedle zwyczaju, to jednak Kościół nigdy z tego powodu nie zakazywał ani i teraz nie zakazuje, aby kapłan uczynił zadość pobożności i słusznej prośbie tych, którzy będąc na Mszy świętej żądają, aby ich dopuszczono do udziału w tej samej Ofierze, którą również ze swej strony ofiarowują w tym sensie, w jaki im to jest możliwe. Owszem Kościół pochwala i pragnie, aby tego nie pomijano, i ganiłby kapłanów, z których winy i niedbalstwa odmówiono by wiernym takiego uczestnictwa” (Encykl. 'Certiores effecti’, par. 3).

Oby Bóg sprawił, iżby na te troskliwe zaproszenia Kościoła wszyscy dobrowolnie i chętnie odpowiedzieli. Oby Bóg dał, iżby wierni codziennie, jeśli mogą, uczestniczyli w Boskiej Ofierze nie tylko w sposób duchowy, lecz także przyjmując w komunii Najświętszego Sakramentu Ciało Jezusa Chrystusa ofiarowane za nas Ojcu Przedwiecznemu. Wzbudźcie, Czcigodni Bracia, w duszach, które są powierzone waszej pieczołowitości, gorliwy i jakby nienasycony głód Jezusa Chrystusa. Niech wasze nauczanie skupi dokoła ołtarzy chłopców i młodzieńców, aby ofiarowali Boskiemu Zbawicielowi siebie, swoją niewinność i swą gorliwą czynność. Niech często przystępują małżonkowie, aby, nakarmieni u świętego stołu, nabrali stąd siły do ukształtowania powierzonego im potomstwa w duchu zasad i miłości Jezusa Chrystusa. Przyzwijcie pracowników, aby się karmili Chlebem odżywczym i nigdy nie zawodzącym, który im siły odnowi, a za trudy przysposobi im wieczną nagrodę w niebie. Zwołujcie wreszcie i „każcie wchodzić” (Łk 14, 23) ludziom wszelkiego stanu, bo oto Chleb Żywota jest każdemu potrzebny. Tym jedynym Chlebem posługuje się Kościół Jezusa Chrystusa, aby nim zaspokoić życzenia i pragnienia dusz, aby je najściślej skupić przy Jezusie Chrystusie. Przez ten Chleb wreszcie stają się „jednym ciałem” (1 Kor 10, 17) i łączą się ze sobą jak bracia ci, którzy zasiadają przy tym samym niebiańskim stole, aby łamiąc jeden chleb, przyjąć „lekarstwo nieśmiertelności” (Św. Ignacy męcz. Ef. 20).

35.

Przyjmowanie Komunii w czasie Mszy św.

Jest zaś rzeczą bardzo stosowną, aby – jak to zresztą liturgia nakazuje – lud przystępował do Komunii świętej po spożyciu boskiego pokarmu przez kapłana przy ołtarzu, a jak pisaliśmy wyżej, godni są pochwały ci, którzy będąc obecnie na Mszy, spożywają Hostie konsekrowane podczas tej Ofiary, aby rzeczywiście doszło do tego „abyśmy wszyscy, tego ołtarza uczestnicy, pożywając Przenajświętsze Ciało i Krew Syna Twego, otrzymali z niebios pełnię błogosławieństwa i łaski” (Mszał Rzym. Kanon.).

Co prawda niekiedy bywają powody, i to nie rzadko, aby rozdawać Chleb Eucharystyczny przed albo po samej Ofierze, a także aby rozdzielać Hostie konsekrowane w dawniejszym czasie, chociaż Komunia święta odbywa się natychmiast po spożyciu przez kapłana niebiańskiego pokarmu. Także i w tych okolicznościach lud bierze należyty udział w Ofierze Eucharystycznej – jak to wyżej nadmieniliśmy – a często ułatwia mu to przystępowanie do Stołu życia wiecznego. Jednak aczkolwiek Kościół w macierzyńskiej wyrozumiałości usiłuje zaradzić duchowym potrzebom synów, tym niemniej nie powinni oni, każdy ze swej strony, lekceważyć nieopatrznie zaleceń świętej liturgii i ilekroć nie zachodzi zasługująca na uwzględnienie przeszkoda, powinni pełnić to wszystko, co wyraźniej ujawnia żyjącą jedność Mistycznego Ciała przy ołtarzu.

36.

Sens i dobrodziejstwo dziękczynienia

Ukończenie świętego obrzędu według przepisów liturgicznych nie zwalnia od dziękczynienia tych, którzy spożyli niebiański posiłek; owszem jest bardzo właściwe, aby po przyjęciu eucharystycznego daru i zakończeniu publicznych obrzędów skupili się w zażyłym złączeniu z Boskim Mistrzem, Najczulej z Nim rozmawiali, tak jak na to okoliczności zezwalają. Zbaczają zatem ze ścieżki prawdy ci, którzy, czepiając się raczej słów niż sensu, twierdzą i nauczają, że po ukończeniu Ofiary nie ma po co robić dziękczynienia, a to rzekomo dlatego, że sama Ofiara ołtarza jest dziękczynieniem i że dziękczynienie takie należałoby do specjalnych aktów prywatnej i osobistej pobożności, a nie do dobra społeczności.

Przeciwnie, sama istota Sakramentu wymaga tego, aby Jego przyjmowanie wydawało dla chrześcijan obfite owoce świętości. Wprawdzie rozwiązuje się publiczne zgromadzenie społeczności, lecz trzeba aby jednostki złączone w jedno z Chrystusem nie przerywały w swych duszach pieśni chwały, „dziękując zawsze za wszystkich, Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Ef 5, 20). Wzywa nas do tego również liturgia Ofiary Eucharystycznej, każąc nam modlić się tymi słowami: „Daj, prosimy, abyśmy wytrwali zawsze w dziękczynieniu … i nigdy nie przestali Cię chwalić” (Mszał Rzym. Pokom. w niedz. po Wniebowst.). Przeto jeśli w każdym czasie należy dziękować Bogu i nigdy nie ustawać go chwalić, któż by się ośmielił ganić albo potępiać Kościół za to, że swoim kapłanom (Kod. Praw. Kan. kan. 810) i wiernym doradza porozmawiać nieco z Boskim Zbawicielem po świętej Komunii, i że zamieścił w księgach liturgicznych stosowne modlitwy, obdarzone łaskami odpustów, aby słudzy ołtarza należycie się nimi przygotowywali, zanim odprawią Mszę i pokrzepią się przy Boskiej biesiadzie, i by dokonawszy sprawy Bożej, wyznali Bogu wdzięczność swej duszy? Jakże daleka jest święta liturgia od powściągania poufnych uczuć poszczególnych chrześcijan, jakże ich raczej zagrzewa i pobudza, aby upodobnili się do Jezusa Chrystusa, a przezeń skierowali się ku Ojcu Niebieskiemu. Liturgia wymaga, aby każdy, kto pożywał ze świętego ołtarza, złożył Bogu należne dzięki. Miło bowiem Boskiemu Zbawicielowi usłyszeć nasze modlitwy, z nami ze szczerej duszy porozmawiać i ofiarować nam schronienie w Swym gorejącym Sercu.

Owszem, tego rodzaju osobiste akty poszczególnych jednostek są konieczne, abyśmy wszyscy obficiej korzystali z nadprzyrodzonych skarbów, w które opływa Eucharystia, i w miarę możności rozdzielili je między wszystkich innych, aby Chrystus Pan we wszystkich duszach osiągnął pełnię swej mocy. Czemuż więc, Czcigodni Bracia, nie mielibyśmy pochwalić tych, którzy przyjąwszy pokarm Eucharystyczny, po oficjalnym zakończeniu zebrania wiernych, w serdecznej zażyłości z Boskim Zbawicielem jakiś czas spędzają, nie tylko aby z Nim najczulej rozmawiać, lecz również aby Mu złożyć dzięki, oddać chwałę należną a przede wszystkim, by o pomoc prosić, by każdy oddalił z duszy swojej wszystko, co umniejsza skuteczność Sakramentu, aby wszyscy zrobili wszystko ze swej strony, by wspierać najbardziej bezpośrednio działanie Jezusa Chrystusa? Pochwalamy tych, którzy to praktykują, owszem wzywamy ich, by się do tego w szczególniejszy sposób przykładali, zarówno przez wykonanie powziętych postanowień i przez praktykowanie cnót chrześcijańskich, jak również przez stosowanie do swoich potrzeb tego, co dzięki królewskiej szczodrobliwości otrzymali. Autor złotej książeczki „O Naśladowaniu Chrystusa” mówi z pewnością według wskazówek i natchnienia liturgii, gdy temu, który przystąpił do Komunii świętej, tak doradza: „Pozostań w ukryciu i ciesz się Bogiem Twoim; masz bowiem Tego, którego cały świat zabrać ci nie może” (O naśladowaniu Chrystusa, ks. 4, rozdz. 12). Przeto my wszyscy, najściślej z Chrystusem związani, usiłujemy jak gdyby zanurzyć się w Jego najświętszej duszy i koło Niego się skupimy, abyśmy mieli udział w tych aktach, którymi Sam uwielbia Trójcę Przenajświętszą we wdzięcznym i najmilszym posłuszeństwie. Przeżywajmy w duszy te akty, w których Zbawiciel oddaje Ojcu Przedwiecznemu najwyższe dzięki i chwałę rozbrzmiewającą harmonijnie na niebie i na ziemi, podług słów: „Błogosławcie wszystkie dzieła Pańskie Panu” (Dn 3, 57), z którymi wreszcie złączeni błagamy o niebieską pomoc w tym momencie czasu, nad który nie masz bardziej stosownego dla proszenia i uzyskania pomocy w imię Chrystusa (J 16, 23), przez które wreszcie najsnadniej oddajemy się i ofiarowujemy jego żertwę, mówiąc: „Spraw, abyśmy sami stali się dla Ciebie wiekuistym darem” (Mszał Rzym. Sekreta z Mszy na urocz. Trójcy św.). Boski Zbawiciel nieustannie powtarza swoje naglące zaproszenie: „Zostańcie we mnie” (J 15, 4). Przebywamy zaś przez Sakrament Eucharystii w Chrystusie, a Chrystus w nas. I tak jak żyje i działa przebywający w nas Chrystus, tak i my, trwając w Chrystusie, przezeń żyjmy i działajmy.


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


IV.

Pokarm eucharystyczny

37.

Obecność Chrystusa według Wiary i Tradycji

Pokarm Eucharystyczny zawiera, jak wszyscy wiedzą, prawdziwie, rzeczywiście i istotnie Ciało i Krew wraz z duszą i bóstwem Pana Naszego Jezusa Chrystusa (Sob. Tryd. Ses. 22, kan. 1); nic więc dziwnego, że Kościół od początku adorował Ciało Chrystusowe pod postacią chleba, jak to widać z samych obrzędów świętej Ofiary, które nakazują sługom ołtarza czcić Najświętszy Sakrament przez klękanie lub głębokie skłony głowy.

Uczą święte Sobory, że jest tradycją Kościoła, od początku jego istnienia, czcić „w jednej adoracji Boga, Słowo Wcielone, oraz Jego ciało” (Sob. Konstant. II anath. de tribus Capit. kan. 9); a święty Augustyn twierdzi: „Nikt nie spożywa tego Ciała bez uprzedniej adoracji”, przydając, że nie tylko nie grzeszymy adorując, lecz nawet grzeszymy nie adorując (Enarr. in Ps 98, 9).

Z tych zasad powstał i z wolna się rozszerzył eucharystyczny kult uwielbienia, wyodrębniony od odprawiania Boskiej Tajemnicy. Przechowywanie Świętych Postaci dla chorych i dla wszystkich, którym zagraża niebezpieczeństwo śmierci, wytworzyło chwalebny zwyczaj adorowania tego niebiańskiego posiłku przechowywanego w świątyniach. Ten zaś kult uwielbienia opiera się na mocnej i pewnej podstawie. Eucharystia jest bowiem i Ofiarą i Sakramentem, ten zaś tym się różni od innych Sakramentów, że nie tylko rodzi łaskę, lecz zawiera w sposób trwały samego Dawcę łaski. Gdy więc Kościół rozkazuje nam wielbić Chrystusa ukrytego pod eucharystycznymi zasłonami i prosić go o dary nadprzyrodzone i doczesne, których ustawicznie potrzebujemy, objawia żywą wiarę, z jaką wyznaje, że jego Boski Oblubieniec jest obecny pod tymi zasłonami, oświadcza mu swą ochotną służbę i korzysta z serdecznej z Nim zażyłości.

38.

Rozwój kultu eucharystycznego

Z biegiem czasu Kościół nadał temu kultowi różne kształty, coraz piękniejsze i zbawienniejsze, jak pobożne i codzienne odwiedziny Boskiego Tabernakulum, święte obrzędy błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, uroczyste procesje idące przez miasta i wioski, szczególnie podczas kongresów eucharystycznych, i publiczne adoracje wystawionego Najświętszego Sakramentu. Takie publiczne adoracje trwają niekiedy krótko, czasem zaś godzinami, a nawet przez 40 godzin; gdzieniegdzie odbywają się w poszczególnych świątyniach przez cały rok na zmianę, gdzie indziej zaś, za staraniem zgromadzeń zakonnych, nie ustają we dni i w nocy, a przyłączają się do nich często także i wierni.

Te pobożne ćwiczenia przyczyniły się w podziwu godny sposób do wiary i nadprzyrodzonego życia Kościoła wojującego, który przez takie czynności jakby wtóruje Kościołowi triumfującemu, wiecznie wznoszącemu hymn chwały Bogu i Barankowi, „który został zabity” (Ap 5, 12; Ap 7, 10). Dlatego te pobożne ćwiczenia, rozpowszechnione z biegiem wieków po wszystkich ziemiach, nie tylko zostały przez Kościół uznane, lecz Kościół przyjął je jakby za swoje i swoją powagą je zalecił (Sob. Tryd. Ses. 13, c. 5 i can. 6). Powstają one z natchnienia liturgii świętej; toteż jeżeli odbywają się z należytą godnością, wiarą i pobożnością, jak tego wymagają święte obrzędy i przepisy kościelne, bez wątpienia wielce przyczyniają się do ożywienia życia liturgicznego.

39.

Jezus w Sakramencie jest Chrystusem historycznym

Nie godzi się mówić, że taki kult eucharystyczny błądzi, nie odróżniając Chrystusa – jak mówią – historycznego, który niegdyś żył na tej ziemi, od Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie Ołtarza i od Chrystusa, który triumfuje chwalebnie w niebie i udziela łask nadprzyrodzonych. Owszem, raczej twierdzić należy, że w ten sposób wierni świadczą o wierze Kościoła i uroczyście ją okazują. Wierzymy mianowicie, że ten sam Chrystus jest Słowem Bożym i Synem Marii Panny, który cierpiał na krzyżu, który obecny ukrywa się w Eucharystii i który króluje na niebieskiej stolicy. Oto słowa świętego Jana Złotoustego: „Gdy to ciało Chrystusa widzisz wystawione, mów sobie: dzięki temu Ciału nie jestem niewolnikiem, lecz wolnym; toteż ufam, że przypadną mi niebo i dobra tam będące, żywot nieśmiertelny, dziedzictwo Aniołów, obcowanie z Chrystusem. Śmierć nie zagarnęła tego Ciała przebitego gwoździami, biczami chłostanego … oto jest owo Ciało, które krew wylało, włócznią przebite, z którego trysnęły dla świata dwa źródła zbawienne, jedno krwi, a drugie wody … To Ciało pozwolił nam trzymać i spożywać, dla ogromnej miłości swojej” (Kor 24, 4).

40.

Błogosławieństwo eucharystyczne

W szczególniejszy zaś sposób należy pochwalić zwyczaj, według którego wiele nabożeństw zakorzenionych wśród ludu chrześcijańskiego kończy się obrzędem błogosławieństwa eucharystycznego. Dzieje się bowiem bardzo właściwie i nie bez obfitych owoców, gdy kapłan wśród pochylonych głów tłumów chrześcijańskich wznosi do nieba Chleb Anielski, krzyż Nim według przepisu zakreśla i błaga Ojca Niebieskiego, aby łaskawie zwrócił oczy na Syna Swego, z miłości dla nas na krzyżu wiszącego, który chciał zostać przez Niego naszym Zbawcą i bratem, aby raczył wylać nadprzyrodzone łaski na tych, których odkupiła Krew Baranka bez zmazy (1 P 1, 19). Starajcie się więc, z najwyższą a wam zwyczajną pilnością, Bracia Czcigodni, aby świątynie, które wzniosła w ciągu wieków wiara i pobożność chrześcijańskich ludów po to, by w nich śpiewać nieustanny hymn chwały Bogu Wszechmogącemu, a Zbawicielowi naszemu, ukrywającemu się pod postaciami eucharystycznymi, dać godną siedzibę, stały otworem jeszcze częstszym odwiedzinom wiernych. Niech wezwani do stóp Zbawcy naszego usłyszą najsłodsze Jego wezwanie: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście, a ja was ochłodzę” (Mt 11, 28). Niech te świątynie będą domami Bożymi, w których z radością wszystko sobie wypraszają (Mszał Rzym. Msza na ur. Pośw. Kościoła) i niebiańskiej pociechy dostępują ci, którzy tam wejdą prosić o dobrodziejstwa. Tylko tą drogą cała rodzina ludzka znajdzie wreszcie pokój po ułożeniu stosunków, a uzgodniwszy swe dusze i myśli śpiewać będzie ową pieśń nadziei i miłości: „Pasterzu dobry, prawdziwy Chlebie – Jezu nad nami zmiłuj się – Ty nas pokrzepiaj, broń i strzeż – Ty dobra nam ukazać chciej – żyjącym na ziemskim padole” (Mszał Rzym. Sekw. Lauda Sion – na Boże Ciało).



WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


Część III

Brewiarz i Rok Liturgiczny


I.

Brewiarz

41.

Sens i powstanie kościelnej Modlitwy Godzin

Najwyższy ideał i sposób życia chrześcijańskiego polega na tym, aby się najściślej i nieustannie łączyć z Bogiem. Dlatego kult, który Kościół oddaje Wiekuistemu Bogu, a który przede wszystkim opiera się na Ofierze Eucharystycznej i udzielaniu Sakramentów, jest w ten sposób ułożony i uporządkowany, że obejmuje przez Boże Oficjum godziny dnia, tygodnie, cały bieg roku, sięga do wszystkich czasów i różnych okoliczności życia ludzkiego. Skoro Boski Mistrz polecił: „Trzeba zawsze się modlić i nigdy nie ustawać” (Łk 5, 18), Kościół, wiernie stosując się do tego polecenia, nigdy nie przestaje zanosić modłów i upomina nas słowami Apostoła Narodów: „Przez Niego (Jezusa) składajmy Bogu zawsze ofiarę chwały” (Hbr 13, 15).

Publiczne i wspólne modlitwy, zanoszone do Boga jednocześnie przez wszystkich razem odbywały się w starożytności tylko w pewnych dniach i oznaczonych godzinach. Lecz modlono się do Boga nie tylko na zgromadzeniach, ale także i w domach prywatnych, a czasem wspólnie z sąsiadami i przyjaciółmi. Wkrótce jednak w różnych okolicach świata chrześcijańskiego przeważył zwyczaj przeznaczania na świętą modlitwę specjalnej pory, jak na przykład ostatniej godziny dnia, gdy wieczór zapada i zapala się lampy; albo pierwszej godziny dnia, gdy noc ma się ku końcowi, po śpiewie koguta, około wschodu słońca. Pismo święte wymienia i inne pory dnia, szczególnie nadające się do modlitwy, czy to według tradycyjnych zwyczajów żydowskich, czy to według praktyki życia codziennego. Czytamy w Dziejach Apostolskich, że uczniowie Jezusa Chrystusa zebrani razem modlili się o godzinie trzeciej, gdy „zostali napełnieni Duchem Świętym” (Dz 2, 1-15); zaś Książę Apostołów zanim przyjął posiłek, „wyszedł na dach, aby się modlić, około godziny szóstej” (Dz 10, 9); Piotr i Jan „udali się do świątyni na modlitwę około godziny dziewiątej” (Dz 3, 1); a Paweł i Sylas, modląc się o północy, chwalili Boga” (Dz 16, 25).

Różne modlitwy tego rodzaju udoskonalały się coraz więcej z biegiem czasu, przede wszystkim dzięki zamysłom i staraniom mnichów, poświęcających się życiu ascetycznemu. Powaga Kościoła wprowadziła je z wolna do praktyk liturgicznych.

42.

Nieustająca Modlitwa Kościoła

To więc co nazywamy „Bożym Oficjum”, jest modlitwą Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, zanoszoną do Boga w imieniu wszystkich chrześcijan i na ich pożytek, skoro odprawiają je kapłani i inni słudzy Kościoła, oraz zakonnicy upoważnieni w tym celu postanowieniem samego Kościoła. Jaki winien być charakter i doniosłość tej chwały Bożej, wynika ze słów, które Kościół radzi odmawiać na początku godzin kanonicznych; poleca mianowicie, aby je odmawiać „godnie, uważnie i pobożnie.”

Słowo Boże, przyjmując naturę ludzką, przyniosło na to ziemskie wygnanie ów hymn, który się śpiewa przez wieczność całą w nadziemskiej stolicy. Gromadzi koło siebie całą ludzką społeczność i czyni ją uczestniczką w śpiewaniu tej boskiej pieśni chwały. „O co prosić mamy, jak potrzeba, nie wiemy”, tak nam wypada wyznać pokornie, „lecz Duch sam prosi za nas niewypowiedzianymi westchnieniami” (Rz 8, 26). Atoli Chrystus także, przez Ducha swego w nas, błaga Ojca: „Żadnego większego daru nie mógł Bóg ludziom udzielić … Modli się (Jezus) za nas, jako nasz kapłan; jako nasz kapłan i w nas się modli; modli się w nas jako głowa nasza; jako do Boga naszego my się doń modlimy … Rozpoznajmy zatem i nasze głosy w Nim, i w nas głosy Jego … Przyjmuje modlitwy jako Bóg, modli się jako sługa: tam Stwórca, tu stworzony, nie zmieniwszy się przywdziewa na się naturę stworzoną i czyni nas jednym ze sobą człowiekiem, Głową i ciałem” (Św. Augustyn, Enarr. in Ps. 85, 1).

43.

Skupienie i nabożeństwo

Trzeba aby tej wzniosłej godności modlitwy Kościoła odpowiadała natężona pobożność naszej duszy. Podczas gdy głos modlącego się powtarza owe pieśni, napisane z natchnienia Ducha Świętego, które najdoskonalszą wielmożność Boga sławią i wynoszą, trzeba także ażeby wewnętrzny pęd naszego ducha towarzyszył temu głosowi, abyśmy przyswoili sobie te uczucia, które nas do nieba podnoszą, którymi wielbimy Trójcę Przenajświętszą, którymi oddajemy Jej chwałę i należne dzięki: „Tak stawajmy do psalmodii, aby myśl nasza wtórowała głosowi naszemu” (Św. Benedykt, Reguła Monachium r. XIX). Nie idzie więc tylko o recytację czy śpiew, który, choćby był najdoskonalszy wedle wymogów sztuki muzycznej i rubryk świętych obrzędów, dociera jedynie do uszu, ale raczej o wzniesienie myśli i duszy naszej do Boga, abyśmy Mu siebie samych i prace nasze z Jezusem Chrystusem złączeni, całkowicie oddali. Od tego zależy w wielkiej mierze skuteczność naszych modlitw. One przecież, o ile nie zwracają się do samego Słowa, które stało się człowiekiem, kończą się tymi słowy: „przez Pana naszego Jezusa Chrystusa”; On, jako pośrednik między Bogiem a ludźmi, okazuje Ojcu Niebieskiemu swe rany chwalebne, „żyjąc zawsze, aby wstawiać się za nami” (Hbr 7, 25).

44.

Psalmy i ich wzniosłość

Psalmy, jak wszyscy wiedzą, stanowią główną część brewiarza. Obejmują one, przesycają świętością i zdobią cały bieg dnia. Pięknie mówi Kasjodor o psalmach, które w jego czasach były porozdzielane, w „Oficjum Bożym”: „One dzień nadchodzący jednają poranną radością, one nam oddają pierwszą godzinę dnia, one trzecią poświęcają, one szóstą weselą w łamaniu chleba, one o dziewiątej z postu nas zwalniają, one ostatek dnia zamykają, one z nadejściem nocy nie pozwalają zaćmić się myślom naszym” (Explic. In Psalt. Wstęp; wg wyd. P. L., LXX, 10). Przywodzą na myśl prawdy ludowi wybranemu przez Boga objawione, czasem straszliwe, czasem zaś przepojone najpowabniejszą słodyczą; odnawiają i rozniecają oczekiwanie obiecanego Zbawcy, które niegdyś pielęgnowano, śpiewając przy domowych ogniskach albo wobec majestatu samej świątyni; cudownie oświetlają chwałę Jezusa Chrystusa, z góry zapowiedzianą, Jego najwyższą i wiekuistą moc, Jego pokorne zstąpienie na to ziemskie wygnanie, Jego królewską godność i kapłańską władzę, wreszcie Jego dobroczynne trudy i krew przelaną dla naszego odkupienia. Wyrażają również radość dusz naszych, smutek, nadzieję, obawę, wolę naszą, Bogu całkowicie ufającą i Jego miłującą, a w końcu nasze mistyczne wzniesienie ku Bożym przybytkom. „Psalm … jest błogosławieństwem ludu, chwałą Boga, uwielbieniem wiernych, jest poklaskiem wszystkich, powszechną mową, głosem Kościoła, dźwięcznym wyznaniem wiary, nabożeństwem pełnym powagi, radością swobody, okrzykiem przyjemności, wykwitem radości” (Św. Ambroży, Ennarr. in Ps. 1, n. 9).

45.

Udział wiernych i uświęcenie niedzieli

W dawnych czasach wierni licznie przybywali na te godziny modlitewne, lecz zwolna wyszło to ze zwyczaju i, jak przed chwilą powiedzieliśmy, odmawianie ich jest obecnie obowiązkiem jedynie duchowieństwa i zakonników. Ścisłe prawo niczego pod tym względem nie nakazuje świeckim; jest jednak rzeczą wielce pożądaną, aby i oni czynnie brali udział w godzinach kanonicznych, czy to odmawiając je, czy też śpiewając, a mianowicie biorąc udział w tych, które pod wieczór odbywają się we własnej parafii. Usilnie upominamy, Czcigodni Bracia, was i wiernych waszych, aby ten pobożny zwyczaj nie wychodził z użycia, a jeśli gdzie został zaniedbany, aby go wedle możności wznowiono. A to się bez wątpienia wtedy powiedzie i da zbawienne owoce, jeżeli nieszpory będą odprawiane nie tylko godnie i okazale, lecz przy tym tak, aby rozmaitymi sposobami łagodnie przyciągały pobożność wiernych. Niechaj dni świąteczne, które w szczególny sposób są oddane i poświęcone Bogu, będą obchodzone prywatnie i publicznie bez uszczerbku; przede wszystkim zaś niedziele, którymi Apostołowie, pouczeni przez Ducha Świętego, zastąpili szabaty. Jeśli zaś Żydom nakazano: „Sześć dni będziecie pracowali; siódmego dnia jest szabat, odpoczynek poświęcony Bogu: każdy, który będzie pracował tego dnia, umrze” (Wj 31, 15); to jak nie mają bać się śmierci duchowej owi chrześcijanie, którzy w dni świąteczne wykonują prace służebne, a odpoczynku świątecznego nie spędzają pobożnie i religijnie, lecz bez umiarkowania ulegają ponętom doczesnym? Niedziele i inne dni świąteczne należy więc zająć sprawami świętymi, przez które czci się Boga, a duszę karmi się niebiańskim posiłkiem. Chociaż Kościół tylko to nakazuje, aby wierni powstrzymywali się od pracy służebnej i byli obecni na Eucharystycznej Ofierze, nie ma zaś żadnego przykazania dotyczącego nabożeństw wieczornych, jednak Kościół co innego raz po raz zaleca i pragnie. Zresztą czego innego domaga się również potrzeba poszczególnych jednostek, skoro wszyscy potrzebują przebłagać Boga, aby Jego dobrodziejstwa sobie wyprosić. Bardzo wielka boleść napełnia serce Nasze, gdy widzimy w jakiego rodzaju zajęciach spędza lud chrześcijański w naszych czasach całe popołudnie dnia świątecznego: lokale widowisk publicznych i zawodów cieszą się jak największą frekwencją, podczas gdy święte przybytki są mniej uczęszczane, niż by to przystało. A doprawdy zachodzi potrzeba, aby wszyscy przychodzili do świątyń, aby ich tam nauczono prawd wiary katolickiej, aby śpiewali chwałę Bożą, aby przez kapłana spłynęło na nich błogosławieństwo eucharystyczne, aby się uzbroili niebiańską pomocą przeciw niedolom tego życia. Niechaj w miarę sił wyuczą się i zapamiętają wszystkie owe modlitwy, które się śpiewa na nabożeństwach popołudniowych, a treścią ich niech przepoją swe dusze. Tymi głosami wzruszeni i przejęci, niech doznają tego, co święty Augustyn o sobie powiedział: „Ileż się napłakałem podczas hymnów i pieśni, głęboko wzruszony głosami słodko śpiewającego Kościoła Twego. Głosy te wnikały do uszu moich, prawda sączyła się do serca mego, rozpłomieniały się uczucia pobożności, łzy płynęły i było mi dobrze” (Św. Augustyn, Wyznania, ks. 9, rozdz. 6).


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


II.

Cykl Tajemnic w Roku Liturgicznym

46.

Rok kościelny

Przez cały ciąg roku zarówno sprawowanie Ofiary Eucharystycznej, jak i godziny kanoniczne obracają się przede wszystkim dookoła osoby Jezusa Chrystusa i całość jest tak harmonijnie i trafnie ułożona, że we wszystkich panuje Zbawiciel nasz, w tajemnicach swego poniżenia, odkupienia i triumfu. Liturgia święta, przywodząc na pamięć owe tajemnice Jezusa Chrystusa, do tego zmierza, aby wszyscy wierni tak w nich uczestniczyli, iżby Boska Głowa Ciała Mistycznego swą najdoskonalszą świętością żyła w poszczególnych członkach swoich. Niech dusze chrześcijan będą jak gdyby ołtarzami, na których odżywają kolejno różne momenty Ofiary składanej przez Najwyższego Kapłana: a więc ból i łzy, które zmywają i odkupują grzechy; modlitwa zwrócona do Boga a wznosząca się aż do nieba; oddanie i poświęcenie siebie samego, dokonane duchem ochoczym, hojnym i gorliwym; a wreszcie najściślejsze zjednoczenie, w którym siebie i sprawy swoje zdajemy na Boga i w Nim spoczywamy; „gdyż rdzeniem religii jest naśladować Tego, którego wielbisz” (Św. Augustyn, De Civ. Dei, ks. 8, rozdz. 17). Stosownie do planu i sposobu, według którego liturgia przedkłada nam w oznaczonych porach życie Jezusa Chrystusa do rozważania, Kościół pokazuje nam przykłady, które należy naśladować i wydaje skarby świętości, abyśmy je sobie przyswajali; trzeba bowiem wierzyć umysłem w to, co usta śpiewają, a to, w co wierzy umysł, trzeba wprowadzać do prywatnych i publicznych obyczajów.

47.

Święte okresy i uroczystości

W czasie świętego adwentu liturgia budzi w nas świadomość grzechów, których nędznie dopuściliśmy się, i upomina nas, abyśmy okiełznawszy pożądliwości i posługując się dobrowolnym umartwieniem ciała, skupili się w pobożnym rozmyślaniu i przejęli się żywym pragnieniem powrotu do Boga, który sam jeden może nas uwolnić swą łaską od zmazy występków i od żałosnych nieszczęść, które za nami idą.

Kiedy zaś powraca dzień narodzin Zbawiciela, liturgia prowadzi nas niejako do groty betlejemskiej, byśmy się tam nauczyli, że jest rzeczą całkiem nieodzowną odrodzić się na nowo i z grzechu się poprawić; to zaś tylko wtedy następuje, gdy jednoczymy się w najgłębszy i życiowy sposób ze Słowem Bożym, które stało się człowiekiem i gdy uczestniczymy w Jego naturze, do której zostaliśmy wyniesieni.

Przypominając zaś przez uroczystość Objawienia powołanie narodów do wiary chrześcijańskiej, liturgia chce, abyśmy codziennie dziękowali wiekuistemu Bogu za tak wielkie dobrodziejstwa, byśmy dążyli do Boga żywego i prawdziwego przez usilną wiarę, byśmy pobożnie i głęboko pojmowali sprawy nadprzyrodzone i ukochali milczenie oraz rozmyślanie, gwoli łatwiejszego spostrzeżenia i ogarnięcia darów niebiańskich.

We dni Siedemdziesiątnicy i Postu Wielkiego matka nasza Kościół nieustannie zabiega o to, aby każdy z uwagą rozpatrzył swą nędzę, aby się zachęcił do czynnej naprawy obyczajów, abyśmy w szczególny sposób znienawidzili grzechy i zmazali je przez modlitwę i pokutę; wytrwała bowiem modlitwa i pokuta za grzechy zyskują nam pomoc nadprzyrodzoną, bez której wszelkie nasze uczynki są czcze i bezpłodne.

Zaś w świętym czasie, kiedy liturgia przedstawia okrutne męki Jezusa Chrystusa, Kościół wzywa nas na Kalwarię, abyśmy wstąpili w krwawe ślady Boskiego Zbawiciela, abyśmy z Nim razem chętnie krzyż podjęli, abyśmy w duszach naszych obudzili tę samą wolę zadośćuczynienia i przebłagania, abyśmy z Nim razem wszyscy obumarli.

Uroczystości Wielkanocne, w których obchodzi się triumf Chrystusowy, zalewają duszę wewnętrzną radością; trzeba rzetelnie rozważyć, że razem z Odkupicielem naszym winniśmy zmartwychwstać z życia zimnego i bezwładnego do większej gorliwości i świętości, przez zupełne i wielkoduszne oddanie się Bogu, abyśmy zapominając o tej biednej ziemi, do nieba wzdychali: „jeśli współzmartwychwstaliście z Chrystusem, szukajcie tego co jest w górze, w tym co w górze jest miłujcie” (Kol 3, 1-2). Wreszcie w czasie Zielonych Świąt Kościół upomina nas swymi wskazówkami i swoimi uczynkami, abyśmy byli podatni na działanie Ducha Świętego; pragnie on mianowicie zapalić Boską miłością dusze nasze, abyśmy co dzień gorliwiej w cnocie postępowali i byli tak święci jak są Chrystus Pan i Ojciec Jego, który jest w niebiesiech. Wobec tego należy uważać rok liturgiczny za wspaniały hymn chwały, który rodzina chrześcijan głosi Ojcu Niebieskiemu przez Jezusa swego wiecznego pośrednika. Lecz pilna i uporządkowana gorliwość wymaga od nas, abyśmy coraz lepiej poznawali i chwalili Zbawiciela naszego; wymaga również wytężonego i mocnego wysiłku i niestrudzonej praktyki, by naśladować Jego tajemnice, chętnie wkraczać na drogę Jego boleści a kiedyś mieć udział w Jego chwale i wiecznej szczęśliwości.

48.

Odparcie współczesnych błędów

Z podanych dotąd przez nas wskazówek jasno się okazuje, Czcigodni Bracia, jak oddalili się od naturalnego i szczerego rozumienia liturgii ci pisarze naszych czasów, którzy uwiedzeni pozorami wznioślejszej nauki mistycznej ośmielają się twierdzić, że nie należy zwracać uwagi na Chrystusa historycznego, lecz na „uduchowionego, czyli uwielbionego”, również nie wahają się utrzymywać, że w praktycznej pobożności wiernych dokonała się zmiana i że Chrystus został jak gdyby strącony ze stolicy swojej, gdyż usunięto w cień Chrystusa uwielbionego, który żyje i króluje na wieki wieków i siedzi po prawicy Ojca, a na Jego miejsce wprowadzono Chrystusa, który pędził życie ziemskie. Dlatego też niektórzy posuwają się tak daleko, że żądają, aby usunąć z Kościołów wizerunki Boskiego Zbawiciela cierpiącego na krzyżu.

Takie jednak fałszywe wymysły wprost się sprzeciwiają zdrowej nauce, przekazanej przez przodków. „Wierzysz w Chrystusa urodzonego w ciele – mówi św. Augustyn – to dojdziesz do Chrystusa zrodzonego z Boga, Boga z Boga” (Św. Augustyn, Enarr. in Psalm. 123, n. 2). Święta liturgia pokazuje nam całego Jezusa we wszystkich okolicznościach Jego życia, a więc Tego, który jest Słowem Ojca Przedwiecznego, który urodził się z Bogarodzicy Dziewicy, który nas prawdy uczy, chorych leczy, pociesza dotkniętych smutkiem, który cierpi ból i umiera; następnie Tego, który odniósłszy triumf nad śmiercią, zmartwychwstaje, który królując w chwale nieba, zsyła na nas Ducha Pocieszyciela, który na wieki żyje w Kościele swoim: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, on sam i na wieki” (Hbr 13, 8). A zresztą daje Go nam nie tylko jako wzór do naśladowania, lecz także pokazuje nam Go jako nauczyciela, któremu mamy dać skwapliwie posłuch, pasterza, za którym pójść mamy, pośrednika zbawienia naszego, zasadę naszej świętości i Głowę Mistyczną, której jesteśmy członkami, żyjąc Jej życiem. A skoro Jego okrutne męki stanowią naczelne misterium, z którego rodzi się zbawienie nasze, jest rzeczą zgodną z wiarą katolicką ukazać je w największej jasności; jest ono doprawdy jakby ośrodkiem kultu Bożego, gdyż Ofiara Eucharystyczna co dzień je przedstawia i odnawia, a wszystkie Sakramenty najściślejszymi więzami są złączone z krzyżem (Św. Tomasz, Summa Theol. III-a q. 49 i 62 art. 5).

49.

Rok kościelny przedłużeniem życia Chrystusa

Toteż rok liturgiczny, żywiony nieustającą pobożnością Kościoła, nie jest zimnym i bezwładnym przedstawieniem spraw, tyczących się minionych czasów, ani też prostym i czczym przypomnieniem wypadków z dawnych wieków. Jest to raczej sam Chrystus, który trwa w Kościele swoim i kroczy drogą ogromnego miłosierdzia swego, którą rozpoczął za swego doczesnego życia, gdy przechodził dobrze czyniąc (Dz 10, 38), w tym najlitośniejszym zamiarze, aby dusze ludzi zbliżyły się do Jego tajemnic i nimi niejako żyły. A te tajemnice zaiste bez przerwy żyją teraz i działają, nie w ten niepewny i ciemny sposób, o jakim bają niektórzy nowocześni pisarze, lecz tak jak uczy nas nauka katolicka. Mianowicie według zdania Doktorów Kościoła, są te tajemnice szczytnymi wzorami doskonałości chrześcijańskiej, są źródłami łaski Bożej dla zasług i modlitw Chrystusowych, a skutkami swymi trwale na nas wpływają, gdyż każda z nich jest, stosownie do swego charakteru, na swój sposób przyczyną naszego zbawienia. Przyczynia się do tego i ta okoliczność, że troskliwa Matka Kościół, przedstawiając nam do rozważania tajemnice Zbawiciela naszego, uzyskuje prośbami swymi te nadprzyrodzone dary, dzięki którym duch owych tajemnic mocą Chrystusową najzupełniej przenika jej synów. Z Chrystusowego bowiem natchnienia i mocy możemy przy współpracy naszej woli, przyswoić sobie siłę życiową, jak gałęzie żyją życiem drzewa a członki życiem głowy; w ten sposób możemy również z wolna i pracowicie przekształcić się „na miarę pełni wieku Chrystusowego” (Ef 4, 13).


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


III.

Uroczystości Świętych

50.

Uroczystości maryjne i Świętych pańskich

W ciągu roku liturgicznego obchodzi się nie tylko tajemnice Jezusa Chrystusa, lecz także święta, którymi czcimy Świętych Pańskich. W tych świętach, chociaż idzie o obchody mniejszego i podrzędnego znaczenia, niemniej jednak Kościół zawsze starał się przedkładać wiernym przykłady świętości, aby nimi poruszeni przyozdabiali się w cnoty samego Boskiego Zbawiciela. W cnotach praktykowanych przez Świętych na różny sposób odzwierciedla się cnota samego Jezusa Chrystusa; powinniśmy więc być ich naśladowcami, tak jak oni byli naśladowcami Jego. U jednych błyszczała gorliwość apostolska, u innych bohaterów naszych uwydatniało się męstwo nie uchylające się od przelania krwi. Jedni odznaczali się wytrwałą czujnością w oczekiwaniu Boskiego Zbawcy, inni jaśnieli blaskiem dziewiczej duszy i wyróżniali się skromną łagodnością chrześcijańskiej pokory. Wszyscy zaś płonęli najgorętszą miłością ku Bogu i bliźnim. Liturgia święta stawia przed nasze oczy te chlubne czyny świętości, abyśmy się w nie z korzyścią wpatrywali i abyśmy „zapalili się przykładami tych, których zasługami się cieszymy” (Mszał Rzym. Modlitwa ze mszy na święto wielu męczenników poza okr. Wielkanocnym). Trzeba więc za ich wzorem zachować „niewinność w prostocie, zgodę w miłości, skromność w pokorze, pilność w zarządzaniu, czujną pomoc dla cierpiących, miłosierdzie przy wspieraniu ubogich, stałość w obronie prawdy, w surowej karności sprawiedliwość, aby niczego nie brakło w nas wedle przykładów dobrych uczynków. Takie bowiem ślady pozostawili nam świeci, wracając do ojczyzny, abyśmy nie schodząc z ich drogi, osiągnęli ich szczęśliwość” (Św. Beda, Hom. subd. 70 In solemn. omnium Sanct). Aby zaś zbawiennie pobudzić nasze uczucia, chce Kościół, aby w naszych świątyniach znajdowały się obrazy Świętych, zawsze jednak tą myślą się kierując, abyśmy „naśladowali cnoty tych, których obrazy czcimy” (Mszał Rzym. Módl. na urocz. św. Jana Damasc).

Jest i inna przyczyna, dla której lud chrześcijański oddaje cześć świętym, a mianowicie, aby ubłagać ich pomoc, aby wspierała nas opieka tych, których pochwałami się radujemy (Św. Bernard, Kazanie 2 na uroczystość Wszyst. Świętych). Stąd łatwo zrozumieć dlaczego to liturgia dostarcza nam tak wielu formuł modlitewnych do wzywania opieki Świętych. Szczególniejsza część otacza Bogurodzicę Dziewicę Maryję. Życie jej, dzięki łasce od Boga otrzymanej, najściślej splata się z tajemnicami Jezusa Chrystusa i nikt doprawdy nie wstąpił wierniej i skuteczniej niż ona w ślady Słowa Wcielonego, nikt nie cieszy się większą łaską i władzą u Najświętszego Serca Syna Bożego, a przez Nie u Niebieskiego Ojca. Ona jest świętsza od Cherubinów i Serafinów, a nad wszystkich innych Świętych jaśnieje większą chwałą, gdyż jest „łaski pełna” (Łk 1, 28), jest Matką Boga i zrodziła nam Zbawiciela. Skoro więc jest „Matką miłosierdzia, życiem, słodyczą i nadzieją naszą”, do niej wołajmy wszyscy, „wzdychając i płacząc na tym łez padole” (Salve Regina), i ufnie powierzajmy jej opiece siebie i wszystko nasze. Ona została matką naszą, gdy Boski Zbawiciel dopełniał ofiary z siebie samego; dlatego jesteśmy jej synami także z tego tytułu. Ona nas uczy wszelkich cnót, Ona nam podaje Syna swego, a z Nim wszelką pomoc, jakiej potrzebujemy, gdyż Bóg „chciał abyśmy wszystko mieli przez Maryję” (Św. Bernard, In Nativ B. M. V. 7). Zachęceni uświęcającym działaniem Kościoła i umocnieniu pomocą i przykładem Świętych, a zwłaszcza Niepokalanej Dziewicy Maryi „przystąpmy ze szczerym sercem, w pełni wiary, pokropieniem oczyszczeni na sercach ze złego sumienia, a obmyci na ciele wodą czystą” (Hbr 10, 22), do tej drogi liturgicznej, która nam co roku staje otworem, do „Kapłana Wielkiego” (Hbr 10, 21), abyśmy z Nim żyli i zgodnie czuli, i mogli dzięki Niemu wnijść „do wnętrza zasłony” (Hbr 6, 19) i tam przez całą wieczność uwielbiać Ojca Niebieskiego.

Taka jest natura i istota liturgii: wiąże się ona z Ofiarą, z Sakramentami, z pochwalną modlitwą Bogu należną. Ma na celu zjednoczenie dusz naszych z Chrystusem i zapewnienie im świętości przez Boskiego Zbawiciela, aby był uwielbiony Chrystus a przez Niego i w Nim Trójca Przenajświętsza: Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.



WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


Część IV

Wskazówki duszpasterskie


I.

Inne formy pobożności

51.

Nabożeństwo pozaliturgiczne

Aby łatwiej uchronić Kościół od błędów i przesady w prawdach, o których wyżej była mowa, i aby wierni kierowani bezpieczniejszymi przepisami mogli z obfitymi owocami realizować apostolstwo liturgiczne, wydaje się rzeczą pożyteczną, Czcigodni Bracia, podać uwagi, które by wyłożoną teorię przystosowały do praktyki. Kiedy mówiliśmy o prawdziwej i szczerej pobożności, stwierdziliśmy, że między świętą liturgią a innymi aktami religijnymi – jeśli utrzymuje się je we właściwym porządku i kieruje ku właściwemu celowi – nie może być prawdziwej sprzeczności. Owszem zwracaliśmy uwagę na to, że są pewne ćwiczenia pobożne nieliturgiczne, które Kościół bardzo zaleca duchowieństwu i zakonnikom.

Otóż nie chcemy, aby i lud chrześcijański odstręczał się od tych ćwiczeń. Są to zaś, że wyliczymy tylko główniejsze: rozmyślanie o rzeczach duchowych, pilne poznawanie siebie i rachunek sumienia, rekolekcje urządzanie dla rozpamiętywania prawd wiekuistych, pobożne nawiedzanie eucharystycznego tabernakulum i owe specjalne modły i nabożeństwa odprawiane ku czci Najświętszej Maryi Panny, wśród których, jak wszystkim wiadomo, pierwsze miejsce zajmuje Różaniec (Kod. Praw. Kan. kan. 125).

52.

Wartość i uzasadnienie

Tym wielorakim formom pobożności nie może brakować natchnienia i oddziaływania Ducha Świętego, mają bowiem na celu nawracanie i kierowanie różnymi sposobami dusz naszych do Boga, oczyszczanie ich z grzechów, zachętę do zdobywania cnoty, a wreszcie zbawienną podnietę do umiłowania szczerej pobożności, gdyż przyzwyczaja ją do rozmyślania nad prawdami wiecznymi i przysposabiają do kontemplacji tajemnic Boskiej i ludzkiej natury Chrystusa. A nadto wydatniej karmią życie duchowne wiernych, wiodą ich do obfitszego uczestniczenia w publicznych ofiarach i chronią od niebezpieczeństwa, aby modlitwy liturgiczne nie spadły do poziomu czczych obrzędów. Nie przestawajcie więc, Czcigodni Bracia, w waszej pasterskiej gorliwości zalecać i popierać tego rodzaju pobożne ćwiczenia, z których bez wątpienia wyrosną dla ludu wam powierzonego zbawienne owoce. Nie pozwalajcie przede wszystkim, aby kościoły pozostawały zamknięte w godzinach nie przeznaczonych na publiczne nabożeństwa, jak to się już zdarza w niektórych stronach, a czego niektórzy żądali, czy to pod pozorem odnowienia liturgii, czy też z racji rzekomej wyłącznej słuszności i godności obrzędów liturgicznych. Nie pozwalajcie aby zaniedbywano adoracji Najświętszego Sakramentu i pobożnych odwiedzin tabernakulum eucharystycznego. Nie pozwalajcie aby odradzano spowiedzi grzechów, odbywanej z pobożności; aby cześć Bogarodzicy Dziewicy, która zdaniem Świętych jest oznaką „predestynacji” zwłaszcza w wieku młodzieńczym człowieka, była tak mało ceniona, iżby z wolna stygła i zamierała. Takie metody postępowania w najwyższym stopniu szkodliwe dla chrześcijańskiej pobożności, są zatrutymi owocami, które rodzą się na chorych gałęziach zdrowego drzewa; należy je odciąć, aby życiowa moc drzewa mogła wydawać tylko słodkie i najlepsze owoce.

53.

Częsta spowiedź, ćwiczenia duchowne i nabożeństwa ludowe

Ponieważ zaś poglądy głoszone przez niektórych co do częstej spowiedzi grzechów są bardzo dalekie od ducha Chrystusa i Jego nieskalanej Oblubienicy, a dla życia duchowego doprawdy szkodliwe, przypominamy co w tej sprawie pisaliśmy z bólem serca w encyklice „Mistici Corporis”. Ponownie nalegamy, abyście to, co tam w słowach bardzo stanowczych zostało wyjaśnione, wyłożyli trzodom waszym, a przede wszystkim kandydatom do kapłaństwa i młodemu duchowieństwu do poważnego zastanowienia się i wykonania w duchu uległości.

Szczególniej zaś starajcie się, aby jak najwięcej ludzi nie tylko z kleru, lecz także ze świeckich, zwłaszcza należących do szeregu organizacji religijnych lub Akcji Katolickiej, brało udział w miesięcznych dniach świętego skupienia i w ćwiczeniach duchownych urządzanych w oznaczone dni dla pielęgnowania pobożności. Jak już powiedzieliśmy wyżej, takie ćwiczenia duchowne są bardzo użyteczne a nawet niezbędne dla zaszczepienia w duszach szczerej pobożności i dla takiego utwierdzenia ich w świętych obyczajach, iżby z liturgii wynosili obfitsze i możniejsze korzyści. Co się zaś tyczy rozmaitych metod odprawiania takich ćwiczeń, to niechaj wszyscy wiedzą i uznają, że w Kościele na ziemi, podobnie jak w niebie, „jest mieszkań wiele” (J 14, 2) i że nie można zacieśniać nauki ascetycznej do czyjegokolwiek prywatnego poglądu. Jeden jest Duch, który jednak „tchnie kędy chce” (J 3, 8) i kieruje dusze przez siebie oświecone ku osiągnięciu świętości przy pomocy różnych darów i rozmaitymi drogami. Wolność dusz i nadprzyrodzone działanie Ducha Świętego w nich, niech będzie rzeczą święcie nietykalną, której nikomu pod żadnym pozorem nie wolno zakłócać ani deptać. Jest jednak rzeczą znaną, że ćwiczenia duchowne, odprawiane według metody i przepisów św. Ignacego, zostały bez zastrzeżeń zatwierdzone i usilnie zalecone przez Poprzedników Naszych, a to z powodu ich przedziwnej skuteczności; My również zatwierdziliśmy je i zalecili z tego samego powodu i chętnie czynimy to teraz ponownie. Trzeba jednak aby owo natchnienie, które skłania kogoś do praktykowania specjalnych ćwiczeń pobożnych pochodziło od Ojca światłości, od którego spływa wszelki datek najlepszy i dar doskonały (Jk 1, 17), a oznaką tego będą wyniki, jakie te ćwiczenia dadzą, a mianowicie większe umiłowanie i szersze rozpowszechnienie kultu Bożego, coraz silniejsze pragnienie skłaniające wiernych do godnego uczestniczenia w Sakramentach i nacechowany należytym posłuszeństwem i szacunkiem stosunek do wszystkich rzeczy świętych, Jeśliby natomiast stwarzały trudności, sprzeciwiały się lub szkodziły zasadom i przepisom kultu Bożego, to wtedy bez wahania trzeba stwierdzić, że nie zrodziła ich zdrowa myśl i nie kieruje nimi roztropna gorliwość.

Są nadto inne pobożne praktyki, które chociaż do świętej liturgii w ścisłym znaczeniu nie należą, mają jednak szczególną doniosłość i godność, tak że uchodzą za włączone do pewnego stopnia do porządku liturgicznego, przez Stolicę Apostolską zaś i Biskupów zostały nieraz uznane i pochwalone. Do ich liczby należą nabożeństwa, które odprawia się według zwyczaju ku czci Bogarodzicy Dziewicy przez miesiąc maj, albo w czerwcu ku czci Najświętszego Serca Jezusowego, a dalej nowenny i tridua, droga krzyżowa Jezusa Chrystusa, rozpamiętywana przy poszczególnych stacjach, i tym podobne.

Ponieważ te pobożne ćwiczenia zachęcają lud chrześcijański zarówno do pilnego uczęszczania do Sakramentu Pokuty i do godnego i pobożnego uczestnictwa w Ofierze Eucharystycznej i Boskiej Uczcie, jak i do rozmyślania nad tajemnicami naszego odkupienia oraz do naśladowania chwalebnych przykładów Świętych Pańskich, przeto przyczyniają się do naszego udziału w kulcie liturgicznym ze zbawiennymi owocami.

Byłoby zatem rzeczą zgubną i zupełnie fałszywą chcieć z nieopatrznym zuchwalstwem reformować wszystkie te ćwiczenia pobożne i redukować je do metod i form obrzędów wyłącznie liturgicznych. Jest jednak rzeczą nieodzowną, aby duch świętej liturgii i jej przepisy tak zbawiennie na te nabożeństwa wpływały, aby się w nie nic nie wkradło niestosownego lub niegodnego okazałości Bożego domu, nic uchybiającego świętym obrzędom lub szkodliwego dla zdrowej pobożności.

Starajcie się więc, Bracia Czcigodni, aby się ta prawdziwa i szczera pobożność pod waszym wpływem coraz bardziej rozwijała i jeszcze bujniej kwitła.

Przede wszystkim nie zaniedbujcie wpajać wszystkim pogląd, że życie chrześcijańskie zasadza się nie na wielu modlitwach i ćwiczeniach pobożnych, lecz raczej na tym, aby one przyczyniały się rzeczywiście do duchowego pożytku wiernych, a przez to do rozrostu Kościoła. Przecież Ojciec Przedwieczny „wybrał nas w Nim (Chrystusie) przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Obliczem Jego” (Ef 1, 4). Trzeba więc, aby nasze modlitwy i wszystkie praktyki pobożne zmierzały do tego, aby nasze siły duchowe zwracać i kierować ku wykonaniu tego najwyższego i najszlachetniejszego zadania.


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


II.

Duch liturgiczny i apostolstwo liturgiczne

54.

Ruch Liturgiczny

Was zaś, Czcigodni Bracia, usilnie wzywamy, abyście usunąwszy błędy oraz fałsze i zabroniwszy wszystkiego, co uwłacza prawdzie i dobremu porządkowi, poparli te poczynania, które udzielają ludowi głębszej znajomości liturgii świętej, tak aby wierni mogli lepiej i łatwiej uczestniczyć w Bożych obrzędach z tym usposobieniem, jakie chrześcijanom przystoi.

Przede wszystkim należy to osiągnąć, by wszyscy z należytym posłuszeństwem i wiarą stosowali się do dekretów, wydanych przez Sobór Trydencki, Papieży i Kongregację dla świętych Obrzędów, oraz do postanowień ksiąg liturgicznych, dotyczących zewnętrznych czynności kultu publicznego. We wszystkich sprawach liturgicznych winny błyszczeć te trzy ozdoby, o których mówi Poprzednik Nasz Pius X: świętość, która brzydzi się wszelkim wpływem światowym, właściwe obrazy i formy, którym służy prawdziwa i doskonała, a wreszcie cecha powszechności, która ujawnia katolicką jedność Kościoła przy poszanowaniu uzasadnionych zwyczajów i praktyk poszczególnych krajów (Motu Proprio 'Tra le sollecitudini’, 22 listopada 1903).

55.

Piękno Domu Bożego

Pragniemy zalecić usilnie pieczę nad dostojeństwem kościołów i świętych ołtarzy. Niech każdego ożywiają te Boskie słowa: „Gorliwość o dom Twój pożera mnie” (Ps 68, 10; Jan 2, 17). Niech się każdy stara wedle sił, aby wszystkie święte budynki, szaty i naczynia kościelne, choćby nie odznaczały się przepychem i bogactwem, były jednak czyste i stosowne, skoro są poświęcone Majestatowi Bożemu. Dlatego też, jeśli już wyżej potępiliśmy niesłuszny zamiar tych, którzy pod pozorem przywrócenia starożytności chcieliby z kościołów wyłączyć święte obrazy, to sądzimy, że jest Naszym obowiązkiem zganić niewłaściwą pobożność tych, którzy w budynkach przeznaczonych dla kultu Bożego, lub na samych ołtarzach umieszczają bez słusznej racji rozmaite statuy i obrazy jako przedmioty czci, którzy wystawiają relikwie nieuznane przez kompetentną władzę, którzy wreszcie kładą nacisk na rzeczy osobliwe a małego znaczenia, zaniedbując rzeczy ważne a niezbędne, i w ten sposób wystawiają religię na pośmiewisko i szkodzą powadze kultu.

Przypominamy również dekret „o zakazie wprowadzania nowych form kultu i pobożności” (Dekr. Kongr. Św. Oficjum, 26 maja 1937) i zalecamy waszej czujności, aby był skrupulatnie przestrzegany.

56.

Chorał gregoriański, muzyka współczesna i śpiew ludowy

Co się tyczy muzyki należy trzymać się w liturgii wyraźnych i znakomitych przepisów, wydanych przez Stolicę Apostolską. Śpiew gregoriański, który Kościół uważa za swą własność, gdyż przejął go w starożytności od przodków i strzegł starannie w ciągu wieków, który Kościół zaleca wiernym jako ich własność i który wprost przepisuje w niektórych częściach liturgii (Motu Propno Piusa X 'Tra le sollecitudini’, 22 listopada 1903), nie tylko dodaje powabu i powagi sprawowaniu świętych tajemnic, lecz przyczynia się także w wysokim stopniu do pomnożenia wiary i pobożności obecnych. Toteż Poprzednicy Nasi niezapomnianej pamięci Pius X i Pius XI zarządzili – a My chętnie potwierdzamy to Naszą powagą – aby w seminariach i instytucjach religijnych pielęgnowano pilnie i gorliwie śpiew gregoriański i aby przynajmniej w głównych kościołach przywrócono dawne kolegia śpiewaków (schola). W wielu miejscach już to przeprowadzono z pomyślnymi wynikami (Pius X, loc. cit; Pius XI, Konst. Divini Cultus 2, 5). Ponadto „aby wierni tym czynniej brali udział w kulcie Bożym należy przywrócić śpiew gregoriański wykonywany przez lud, w tych częściach, które ludowi przypadają. Jest doprawdy rzeczą konieczną, aby wierni brali udział w świętych ceremoniach, nie jakby postronni i niemi widzowie, lecz przeniknięci do głębi pięknością liturgii … aby według przepisów rubryk śpiewali na przemian z kapłanem lub chórem. Jeśli się to szczęśliwie powiedzie, to nie będzie się już zdarzać, żeby lud na wspólne modlitwy odmawiane w języku liturgicznym czy narodowym albo wcale nie odpowiadał, albo jakimś lekkim i przyciszonym szeptem” (Pius XI, Divini Cultus, 9). Niewątpliwie nie może milczeć zgromadzenie śledzące z należną uwagą Ofiarę Ołtarza, w której Zbawca nasz wraz ze swymi dziećmi śpiewa weselny hymn ogromnej swej miłości, „śpiewać bowiem jest potrzebą miłującego” (Św. Augustyn, Sermo 336, n. 1), i, jak już starożytne przysłowie głosi, „kto dobrze śpiewa, dwa razy się modli”. Wobec tego Kościół wojujący, a więc lud wraz z duchowieństwem, łączy głos swój z pieśniami Kościoła triumfującego i chórami Aniołów i wszyscy razem śpiewają wspaniały i wieczny hymn dla chwały Trójcy Przenajświętszej według słów „dozwól błagamy, aby i nasze głosy przyłączyły się do nich” (Mszał Rzym. Pref.).

Nie można jednak twierdzić, że melodie i śpiewy muzyki współczesnej należy zupełnie usunąć z kultu religii katolickiej. Owszem, jeżeli nie zawierają niczego trącącego światowością, nic niewłaściwego ze względu na świętość miejsca i czynności liturgicznych, jeżeli nie wywodzą się ze czczej pogoni za oryginalnością i niezwykłością, to trzeba otworzyć im nasze kościoły, gdyż mogą przyczynić się niemało do świetności obrzędów świętych i do wzniesienia myśli w górę, a jednocześnie do rozniecenia prawdziwej pobożności w duszach.

Wzywamy was również, Czcigodni Bracia, abyście z troskliwością waszą zaopiekowali się ludowym śpiewem religijnym. Przy zachowaniu należytej godności należy pilnie go wykonywać, gdyż łatwo roznieca i zapala wiarę i pobożność chrześcijańskich tłumów. Zgodny i potężny śpiew ludu naszego niechaj podniesie się do nieba, jak huk szumiącego morza (Św. Ambroży, Hexameron, III, 5, 23), a dźwięcznym i donośnym głosem niech wyrazi jedno serce i duszę jedną (Dz 4, 32), jak przystoi braciom i synom jednego Ojca.

57.

Architektura, rzeźba i malarstwo

Prawie to samo, co powiedzieliśmy o muzyce, należy powiedzieć o innych sztukach pięknych, a zwłaszcza o architekturze, rzeźbie i malarstwie. Nie trzeba lekceważyć i odrzucać na mocy ogólnej zasady czy powziętego uprzedzenia, nowych ujęć i form, lepiej odpowiadającym materiałom, z których je się dzisiaj sporządza. Należy przyznać sztuce naszych czasów wolne pole pracy, aby z należytym szacunkiem i czcią służyła świętym gmachom i świętym obrzędom, wybierając jednak oględnie i trafnie formy nie wpadające ani w nagi naturalizm, ani w przesadny symbolizm, i uwzględniając raczej potrzeby społeczności chrześcijańskiej niż prywatny sąd i smak artystyczny. W ten sposób będzie mogła sztuka włączyć swój głos w pieśń chwały, którą najznakomitsi mężowie wyśpiewali przez minione wieki na cześć wiary katolickiej. Jednak z obowiązku sumienia Naszego nie możemy zaniechać wyrażenia ubolewania i potępienia pewnych form i postaci, które niektórzy niedawno wprowadzili, a które wydają się być raczej zniekształceniem i znieprawieniem zdrowej sztuki. Nieraz nie godzą się one z przyzwoitością, skromnością i pobożnością chrześcijańską, a nawet obrażają prawdziwe uczucia religijne. Takich wyrazów sztuki zgoła do naszych kościołów dopuszczać nie należy i trzeba je stamtąd usunąć, jak „w ogóle wszystko, co nie dostraja się do świętości miejsca” (Kod. Praw. Kan. kan. 1178).

Trzymając się norm i dekretów papieskich pilnie starajcie się, Czcigodni Bracia, o oświecenie i nastawienie myśli i dusz tych artystów, którym powierza się dzisiaj zadanie odnowienia lub odbudowania tylu świątyń zniszczonych lub całkiem zburzonych przez działania wojenne. Oby mogli i chcieli z Boskiej religii czerpać formy i idee, które by stosowniej i godniej odpowiadały potrzebom kultu. Tak osiągnęłoby się szczęśliwie to, by sztuki ludzkie, jakby z nieba zesłane, zabłysły pogodnym światłem, walnie wzbogaciły kulturę i przyczyniły się do chwały Bożej i zbawienia dusz. Wtedy bowiem sztuki rzeczywiście dostosowują się do religii, „gdy służą kultowi Bożemu w roli najszlachetniejszych służebnic” (Pius XI, Konst. 'Divini Cultus’).

58.

Krzewienie liturgii wśród wiernych

Atoli jest jeszcze rzecz większego znaczenia, Czcigodni Bracia, którą w szczególny sposób polecamy waszej pilności i apostolskiej gorliwości. Wszystko co dotyczy zewnętrznego kultu religijnego ma zaiste swoją doniosłość; ale rzeczą najkonieczniejszą jest, aby chrześcijanie żyli życiem liturgii i pielęgnowali i podtrzymywali jej ducha nadprzyrodzonego. Wydajcie więc energiczne zarządzenie, aby młodzi klerycy, jak kształcą się w naukach ascetycznych, teologicznych, prawnych i pastoralnych, tak też zostali w podobny sposób wyszkoleni w liturgii, aby rozumieli święte ceremonie, odczuwali ich majestat i piękno i wyuczyli się pilnie tych norm, które zwiemy rubrykami. I to nie tylko gwoli kultury, nie tylko w tym celu, aby adepci nauk kościelnych potrafili kiedyś odprawiać obrzędy religijne w należytym porządku, okazałości i godności, ale przede wszystkim dlatego, aby wychować ich w najściślejszym związku i jedności z Chrystusem Kapłanem, aby zostali świętymi sługami świętości.

Przy użyciu środków i pomocy, które roztropność wasza uzna za najbardziej celowe, dążcie wszelkimi siłami do tego, aby duchowieństwo i lud łączyli się w nabożeństwach jednością serc i umysłów. Niechaj lud chrześcijański tak czynnie uczestniczy w liturgii, aby się rzeczywiście przejął świętą akcją, w której kapłan, ten zwłaszcza, który zajmuje się duszpasterstwem w powierzonej mu parafii, zjednoczony z ludowym zebraniem, oddaje należną cześć Bogu Przedwiecznemu.

Zapewne nie mało przyczyni się do osiągnięcia tego celu, jeżeli wybierze się porządnych i dobrze wychowanych chłopców z wszelkich warstw społecznych, którzy z własnej woli będą służyli do Mszy świętej prawidłowo, pilnie i gorliwie. Rodzice, choćby należeli do warstwy wykształconej i kulturą wyżej stojącej, powinni wysoko cenić te funkcje swych synów. Jeżeli ci młodzieńcy zostaną odpowiednio wykształceni, jeżeli kapłani z czujną troskliwością zachęcą ich, aby z uszanowaniem i wytrwałością pełnili powierzoną im w oznaczonych godzinach służbę, to łatwo się zdarzy, że wyrosną z nich kandydaci do kapłaństwa i nie zajdzie już przykry wypadek, że w ogóle zabraknie tych, którzy by odpowiadali i służyli przy sprawowaniu Najświętszej Ofiary, na co duchowieństwo się nieraz nawet w katolickich krajach uskarża.

Sprawcie przede wszystkim przez jak najgorliwszą działalność swoją, aby wszyscy wierni uczestniczyli w Ofierze Eucharystycznej. Aby zaś ze Mszy świętej wynosili zbawienne owoce w większej obfitości, usilnie ich nakłaniajcie, aby brali w niej pobożny udział zaleconymi sposobami, o których wyżej pisaliśmy. Święta Ofiara Ołtarza jest główną czynnością kultu Bożego; trzeba więc, aby była źródłem i jakby ośrodkiem chrześcijańskiej pobożności.

Nie sądźcie, że uczyniliście zadość swej apostolskiej gorliwości, póki nie ujrzycie, że synowie wasi przystępują bardzo licznie do niebiańskiej uczty, która jest sakramentem pobożności, znakiem jedności i wiązką miłości (Św. Augustyn, Tract. 26 in Joan., 13).

Aby zaś lud chrześcijański mógł wejść w posiadanie coraz bogatszych nadprzyrodzonych darów, pouczcie go pilnie o skarbach pobożności zawartych w liturgii świętej, a to za pomocą odpowiednich kazań, a zwłaszcza rozpraw i wykładów urządzanych w oznaczonych porach oraz na specjalnych zjazdach, na „Tygodniach studiów” i za pomocą innych tego rodzaju środków. W tym dziele będą wam zapewne pomocni działacze Akcji Katolickiej, skoro są zawsze gotowi współpracować z hierarchią dla krzewienia Królestwa Jezusa Chrystusa.

59.

Przestroga przed błędami

Trzeba jednak koniecznie, abyście z natężoną uwagą czuwali nad tymi sprawami, aby nieprzyjaciel nie wszedł na rolę Pańską i nie siał kąkolu między pszenicę (Mt 13, 24-25); to znaczy, aby nie wkradły się do trzód waszych subtelne i zgubne błędy zwane fałszywym mistycyzmem i szkodliwym kwietyzmem – które to błędy potępiliśmy już, jak wam wiadomo (Encykl. 'Mystici Corporis’) – aby nie uwodził dusz pewien niebezpieczny humanizm, aby nie przyjmowała się zwodnicza doktryna, fałszująca samo pojęcie wiary katolickiej, ani też wreszcie nadmierny zapał wskrzeszania starożytności w zakresie liturgii. Dbajcie z tą samą pilnością, aby nie rozpowszechniano fałszywych wymysłów tych, którzy opacznie mniemają i uczą, że uwielbiona natura ludzka Chrystusa mieszka w „usprawiedliwionych” swoją obecnością zawsze i rzeczywiście, albo też, że jedna liczebnie i ta sama – jak mówią – łaska łączy Chrystusa z członkami Jego Ciała Mistycznego.

Nigdy nie upadajcie na duchu z powodu pojawiających się trudności. Niech nigdy nie ustaje wasza pasterska zapobiegliwość. „Grajcie na trąbie na Syjonie, zwołajcie zebranie, zgromadźcie lud, uświęćcie Kościół, zjednoczcie starców, zgromadźcie maluczkich i ssących piersi” (Joel. 2, 15-16), starajcie się wszelkimi sposobami, aby u wszystkich ludów napełniały się kościoły i ołtarze, aby żywe członki, złączone ze swoją Boską Głową, krzepiły się łaskami sakramentalnymi i razem z Nim oraz przez Niego sprawowały świętą Ofiarę, a Ojcu przedwiecznemu oddawały należną chwałę.



WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie


Zakończenie


60.

Studium liturgii

Tyle mieliśmy do napisania wam, Czcigodni Bracia. Uczyniliśmy to wiedzeni tą myślą, aby Nasi i wasi synowie dokładniej zrozumieli i wyżej cenili bardzo kosztowne skarby zawarte w świętej liturgii, a mianowicie eucharystyczną Ofiarę, przedstawiającą i odnawiającą Ofiarę Krzyża; dalej Sakramenty, które są strumieniami łaski Bożej i Boskiego życia a wreszcie hymn chwały, które codziennie wznoszą do Boga ziemia i niebo.

Wolno Nam się spodziewać, że te upomnienia skłonią opieszałych i opornych nie tylko do staranniejszego i poważniejszego studium liturgii, ale także, aby nadprzyrodzonego ducha umocnili w działalności życiowej, według słów Apostoła: „Ducha nie gaście” (1 Tes 5, 19).

61.

„Wszystkiego doświadczajcie, a to, co dobre jest, zachowajcie!”

Do tych zaś, których pewien brak umiaru skłania do mówienia lub czynienia czasem rzeczy, których pochwalić nie możemy, zwracamy ponownie upomnienie świętego Pawła: „Wszystkiego doświadczajcie, a to, co dobre jest, zachowajcie” (1 Tes 5, 21); upominamy ich po ojcowsku, aby swój sposób myślenia i działania zechcieli opierać na nauce chrześcijańskiej, zgodnej ze wskazówkami nieskalanej Oblubienicy Jezusa Chrystusa, Matki Świętych. Wszystkim zaś przypominamy, że trzeba szlachetną i wierną wolą okazywać zupełne posłuszeństwo świętym czcigodnym Pasterzom, którzy mają prawo i obowiązek kierować całym życiem Kościoła, przede wszystkim zaś duchowym: „Słuchajcie przełożonych waszych i bądźcie im poddani. Oni bowiem czuwają, jako mający zdać liczbę z dusz waszych, aby czynili to z radością, a nie z udręką” (Hbr 13, 17).

Niechaj Bóg, którego czcimy, a który „nie jest Bogiem waśni, lecz pokoju” (Kor 14, 33), łaskawie da nam wszystkim, abyśmy w jednej myśli i jednym usposobieniu uczestniczyli na tym ziemskim wygnaniu w liturgii świętej, która jest jakby przygotowaniem i zapowiedzią owej niebiańskiej liturgii, w której, jak ufamy, będziemy kiedyś śpiewać razem z najdostojniejszą Bożą Rodzicielką, a naszą Matką Najsłodszą: „Siedzącemu na tronie i Barankowi: błogosławieństwo i cześć i chwała i moc na wieki wieków” (Ap 5, 13).

Pogrążeni w radości tej nadziei, udzielamy najchętniej wam wszystkim, Czcigodni Bracia, i każdemu z osobna, oraz trzodom czujności waszej powierzonym, Apostolskiego błogosławieństwa, jako zadatku łask Bożych i w dowód szczególnej Naszej życzliwości.


WstępI.1I.2I.3I.4I.5II.1II.2II.3II.4III.1III.2III.3IV.1IV.2Zakończenie